„Białoruski reżim prowadzi zbrodnicze działania. Pomagierów ma niestety w Polsce”

Magdalena Targańska24 września, 202110 min

Nie ma mowy o żadnych uchodźcach, to są nielegalni imigranci – mówi Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska, dziennikarka i właścicielka redakcji Dzień Dobry Białystok oraz Fakty Białystok, ale przede wszystkim mieszkanka Białegostoku.

W ostatnim odcinku Przedpiątek! pt. „Białoruski reżim prowadzi zbrodnicze działania. Pomagierów ma niestety w Polsce” opisuje jak wygląda sytuacja na granicy polsko-białoruskiej.

Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska odcinek zaczyna od komentarza do tego co napisał Onet odnośnie strefy objętej stanem wyjątkowym. Jak mówi Siewiereniuk-Maciorowska można wjechać do tej strefy mając tam rodzinę, znajomych, umówioną wizytę do lekarza. Można umówić się z kimś to mieszka w tamtych obszarach i bez problemu wjechać – Onet Ameryki nie odkrył – stwierdziła dziennikarka.

Kolejną rzeczą na którą zwraca uwagę dziennikarka, a którą porusza Onet, jest sytuacja przedsiębiorców.

– Według Onetu wszyscy bardzo ucierpieli odkąd został wprowadzony stan wyjątkowy w pasie przygranicznym. Oczywiście, tracą na tym te najmniejsze gospodarstwa agroturystyczne, firmy z pamiątkami, punkty do obsługi turystów. Ucierpiały również specyficzne restauracje, które działają od czasu do czasu i gotują dla klientów na zamówienie.

– Nie jest natomiast źle dla dużych firm, które cieszą się ze stanu wyjątkowego, bo takich dochodów o tej porze roku nie mieli jeszcze nigdy. W hotelach (którym pomagają restauracje) zakwaterowani są polscy mundurowi: wojsko, policja, straż graniczna. Czy stan wyjątkowy będzie przedłużony? Na tą chwilę wszystkie rezerwacje z pełnym obłożeniem są przedłużone na kolejne trzy miesiące – mówi Siewiereniuk-Maciorowska.

Nie ma mowy o żadnych uchodźcach, to są nielegalni imigranci, podobnie jak wielu nielegalnych imigrantów, którzy przechodzą przez granicę polsko-białoruską. To są obywatele państw w których nie ma żadnego powodu do ucieczki, oprócz powodu ekonomicznego.

Dziennikarka odniosła się również do publikacji Gazety Wyborczej o czterech uchodźcach – nastolatkach.

– Dziwi mnie fakt, że żadne media nie skupiają się na tym co robi Aleksander Łukaszenka razem ze swoimi służbami, bo to oni robią problemy. Zarabiają przede wszystkim pieniądze na przemycie ludzi, później sprowadzają na własne terytorium, a później przerzucają przez granicę zieloną do Polski, Litwę i Łotwę – dodaje dziennikarka.

Jak działa proceder przerzucania ludzi przez zieloną granicę?

W programie „Przedpiątek!” Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska opisuje jak wygląda proceder przerzucania ludzi przez granicę.

– Ludzie, którzy trafiają na Białoruś są gromadzeni i prowadzeni na zieloną granicę (z Polską, Litwą lub Łotwą). Białoruscy mundurowi nie mają żadnego oznaczenia jaka to jest służba. Przyprowadzają tych ludzi na granicę i siłą wypychają ich, żeby szli dalej. Dodatkowo zabierane są ubrania, np. buty, kurtki, czapki, a później na granicy zwłoki. W momencie kiedy nasze kraje zaczęły odgradzać się płotami i zasiekami okazało się, że ciężko jest przejść na drugą stronę granicy. Ludziom, którzy boją się iść dalej, Białorusini strzelają z ostrej amunicji w stopy lub w okolice, aby przepchnąć ich dalej – relacjonuje dziennikarka.

– Druga strona medalu jest taka, że budowane jest ogrodzenie z drutu. Nie tylko na naszej granicy, inne kraje bałtyckie graniczące z Białorusią również budują takie ogrodzenia. Przejście dla imigrantów zostaje bardzo utrudnione więc Białorusini prowadzą ich w miejsca bardzo zalesione, bagienne – bo tak wygląda granica polsko-białoruska, aby ci ludzie się pokaleczyli, poranili lub utknęli na bagnach. Kiedy było jeszcze cieplej mundurowi Białorusini prowadzili nielegalnych imigrantów do małych wiosek, które znajdowały się w pasie przygranicznym, w liczbie 200-400 osób. Zajmowali stodołę czy szopę domostw i tam umieszczano imigrantów. Mieszkańcy wiosek, którzy zaczęli się burzyć, bo nie czuli się bezpiecznie we własnym domu mieli słyszeć „za chwile nie będziesz miał gdzie mieszkać” – mówi Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska.

– To czego dopuszcza się Białoruś to zbrodnia. To nie nasi mundurowi robią źle – oni przysięgali strzec granic, widzą to wszystko co tam się dzieje – stojące bose dzieci, leżących i zziębniętych ludzi. Starają się pomóc w takich sytuacjach, nawet z własnych środków, ale jeżeli Białorusini będą dalej robić to co robią, a my będziemy takie osoby przyjmować to tylko w województwie podlaskim, w pasie przygranicznym będziemy mieli ponad 10 tysięcy ludzi! Kto się zajmie tymi ludźmi? Większość z tych ludzi nie ma przecież żadnych dokumentów – stwierdza Siewiereniuk-Maciorowska

– Białoruś już podpisała umowę o ruchu bezwizowym z innymi krajami więc będzie tylko zarabiała na tym procederze. Naszym zadaniem jest uszczelnienie granic, bo jeżeli zaczniemy tych imigrantów wpuszczać to dziś będziemy mieć 10 tysięcy osób, ale za chwilę będzie ich dużo więcej – na to właśnie liczy Aleksander Łukaszenka – mówi dziennikarka.

– Wśród imigrantów rośnie napięcie, ponieważ większości z nich było obiecane przerzucenie do Europy, do Niemiec, Belgii, Holandii, a są na Białorusi i nie mają dostępu do niczego. W związku z tym Białorusini mają ogromne ciśnienie aby ich się pozbyć, dlatego że boją się eskalacji napięcia wśród imigrantów. – tłumaczy dziennikarka.

– Żeby cierpienie tych ludzi się skończyło to w naszym interesie i całej Unii Europejskiej jest uszczelnienie granic, bo oni wiedząc, że nie mogą przekroczyć granicy nie będą przyjeżdzać – dodaje Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska.

Całość nagrania możecie zobaczyć poniżej:

 

Udostępnij:

Magdalena Targańska

Leave a Reply

Koszyk