Na Stadionie Narodowym osoby szczepiące się przeciw COVID-19 nie mogą zobaczyć fiolki preparatu, który zostanie im podany. Nie mają możliwości sprawdzenia numeru seryjnego ani producenta – donosi Gazeta Wyborcza.
– Pielęgniarka miała 30 strzykawek napełnionych płynem. Skąd mam wiedzieć, co dostaję? – mówi czytelniczka Gazety Wyborczej, która przed szczepieniem na Stadionie Narodowym domagała się, by napełnić strzykawkę w jej obecności. Przez dociekliwość wypadła z systemu.
– Zaintrygowało mnie, że przy pierwszej dawce jedynie podpisałam dokumenty, że szczepię się taką, nie inną szczepionką. Za drugim razem chciałam zobaczyć, czy rzeczywiście dostaję szczepionkę o właśnie takim numerze seryjnym i od tego producenta. Pielęgniarka miała 30 strzykawek napełnionych płynem. Skąd mam wiedzieć, co dostaję? Szczepią tam Moderną, Pfizerem i AstraZenecą – opowiada pani Agnieszka.
Pani Agnieszka uparła się, by zobaczyć ampułkę. Obsługa wezwała koordynatora punktu. – Wytłumaczyłam mu, że tak to się szczepi kurczaki w kurniku i świnie w chlewni. Jestem człowiekiem i chcę tylko zobaczyć, czym jestem szczepiona. Usłyszałam, że w tej sytuacji mogę zrezygnować i zaszczepić się gdzie indziej. W kameralnym punkcie, gdzie widać, co biorą do strzykawki – relacjonuje pani Agnieszka.
Koordynator poinformował ją, że w takiej sytuacji może zrezygnować i zaszczepić się w innym miejscu. Oboje dzwonili na rządową infolinię, gdzie okazało się, że miejsce szczepienia drugą dawką zmienić może tylko punkt szczepień. Koordynator powiedział jednak, że nie ma on takiej możliwości. W związku z tym kobieta wypadła z systemu.
Iwona Sołtys, rzecznika szpitala MSWiA przy ul. Wołoskiej, który prowadzi punkt szczepień na Stadionie Narodowym, przyznaje, że w mniejszych punktach strzykawki rzeczywiście napełniane są przy pacjencie. W masowych odbywa się do inaczej. – Wszystko jest robione w sterylnych warunkach w punkcie aptecznym na Stadionie Narodowym. Dzięki temu nie wydłużamy procesu szczepienia i jesteśmy w stanie zaszczepić aż tak wiele osób w ciągu dnia. Wszystko z zachowaniem przepisów i wymogów bezpieczeństwa – mówi cytowana przez Wyborczą Sołtys.
Tu należy postawić pytanie: co z prawami pacjenta?
– Nie ma takiej wytycznej, to dowolna interpretacja praw pacjentów. Tak samo przed operacją pacjent nie musi przecież obserwować procesu sterylizacji wszystkich narzędzi – mówi Sołtys.
Źródło: Gazeta Wyborcza