Pierwszy szpital odmówił przyjęcia chorej ze względu na brak miejsc, drugi także chciał odesłać ambulans z pacjentką. Ratownicy jednak nie dali za wygraną. Na miejsce wezwano Żandarmerię Wojskową, a po jej interwencji i w sumie ponad ośmiu godzinach czekania 87-letnia kobieta została w końcu przyjęta do placówki – informuje TVN24.
Do zdarzenia doszło 4 stycznia we Wrocławiu. Sanitarny ambulans z 87-letnią chorą na pokładzie pojechał najpierw do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ulicy Borowskiej we Wrocławiu. Tam jednak – jak relacjonują ratownicy – okazało się, że dla pacjentki nie ma miejsca. Medycy z 87-latką pojechali więc dalej. Przed południem podjechali przed SOR 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego z Polikliniką – czytamy na portalu TVN24.
– Zostaliśmy poinformowani, że trzeba jechać do kolejnego szpitala. Kolejnym był szpital wojskowy i jednocześnie był to jedyny szpital z oddziałem gastrologicznym, gdzie skierowanie dostała pacjentka od lekarza podstawowej opieki zdrowotnej – mówił dla TVN24 Grzegorz Hummel, koordynator MTB Medica, które zajmowało się transportem kobiety.
W wrocławskim szpitalu wojskowym miejsce dla chorej było, ale przyjąć jej nie chciano.
– Usłyszeliśmy: proszę stąd odjechać. Wymiana zdań pomiędzy załogą karetki a personelem szpitalnego oddziału ratunkowego trwała około 20 minut – relacjonował Hummel. I dodał: – Byłem zmuszony o interwencję poprosić Żandarmerię Wojskową.
Po interwencji żandarmów miejsce dla pacjentki miało się znaleźć, ale trzeba było jednak czekać. Dopiero po ośmiu godzinach czekania 87-latka została w końcu przyjęta do placówki.
Szpital tłumaczy, że na oddziale internistycznym wykryto przypadek COVID-19 i z tego powodu wstrzymano przyjęcia.
Źródło: TVN24.