Sędzia Trybunału Konstytucyjnego prof. Krystyna Pawłowicz mówi, że czuje się nękana po wyroku TK ws. aborcji. Według jej relacji, kiedy wróciła do domu drogę zagrodziło jej dwóch młodych mężczyzn. Jeden z nich stanął na przejściu do klatki schodowej, w której mieszka i kazał się jej tłumaczyć z wyroku, a drugi wszystko filmował.
Jak mówiła na antenie tvp.info prof. Krystyna Pawłowicz, kiedy zakończyła się rozprawa w Trybunale Konstytucyjnym do domu odwiózł ją służbowy samochód. Według relacji Pawłowicz, kiedy auto odjechało, zobaczyła, jak z podwórka wychodzi dwóch młodych mężczyzn i idzie w kierunku klatki budynku, w której mieszka.
„Z głębi ciemnego podwórka i zza samochodu wyszło dwóch młodych mężczyzn; jeden stanął na przejściu do mojej klatki. Kiedy zaczęłam się zbliżać, zaczął zadawać mi pytania, i kazał się tłumaczyć z wyroku w Trybunale Konstytucyjnym” – mówiła Pawłowicz.
Jak dodała, drugi mężczyzna „filmował w tym czasie i świecił latarką w oczy”. Sędzia poprosiła mężczyzn, aby odeszli i wpuścili ją do domu. Ci jednak nadal blokowali jej drogę.
Wówczas odwróciła się i zaczęła iść szybszym krokiem do najbliższego sklepu. „Oni szli za mną i filmowali” – stwierdziła Pawłowicz.
Podkreśliła, że wtedy weszła do sklepu, a mężczyźni stanęli przed wejściem. „Oczywiście nie miałam możliwości wyjścia. Ja się ich po prostu bałam, więc zadzwoniłam na policję” – stwierdziła Pawłowicz.
Na miejsce przyjechał radiowóz – policjanci wylegitymowani mężczyzn. „Policja poczekała, jak ja weszłam do domu, a oni (mężczyźni – PAP) tam stali przez jakiś czas (…). Natomiast od sąsiadów wiem, że potem jakoś odeszli, ale wcale nie mam pewności, czy oni nie wrócą z powrotem.” – relacjonowała prof. Pawłowicz.
Podkreśliła, że „czuje się nękana”, zastraszona oraz że to „efekt takiego terroryzowania i szczucia na mnie, ale też na innych polityków”.
Zaznaczyła, że nie złoży w tej sprawie zawiadomienia. „Wiem, że tylko doda pracy policji” – mówiła Pawłowicz.
Informację o zdarzeniu potwierdza stołeczna policja. „Oficjalnie w tej sprawie nie zostało złożone zawiadomienie, a patrol, który był na miejscu pouczył zainteresowane osoby o ich prawach i obowiązkach” – powiedział PAP Jarosław Florczak z sekcji prasowej Komendy Stołecznej Policji.