Wraz z mijaniem czasu, temat przewidywanej długości naszego życia staje się coraz bardziej aktualny. Gdy już osiągniesz emeryturę, przejdziesz w stan tak zwanego spoczynku w wieku 70+, planowanie w długiej perspektywie staje się mało pewne, a nawet ryzykowne. Możesz zaplanować wyjazd na wyspy kanaryjskie w najbliższym półroczu i zrealizować ten plan, ale planowanie budowy własnej kliniki np. chirurgicznej i osiąganie w niej zawodowego sukcesu jest już mało realne.
Po wyczerpujących 50-ciu latach pracy zawodowej, przyszli emeryci snują plany odnośnie emeryckiej przyszłości. Podróże (skąd wziąć środki?), uniwersytet trzeciego wieku, czytanie książek (trzeba zamówić silniejsze okulary), zaniedbywana wcześniej aktywność fizyczna (nordic walking, może nauka tańca towarzyskiego?), zajecie się własnym zdrowiem (wyjazd do sanatorium), itd.
Co by się nie mówiło, emeryt niestety, schodzi na pobocze wielkiej polityki społecznej i staje się ważny jako grupa społeczna wyłącznie w wyborach do czegokolwiek. W pozostałym czasie jest głownie ekonomicznym balastem oczekującym kolejnych podwyżek emerytury (średnio 5-15 zł).
Gdy już jesteś 70+ w świadomości społecznej twoje prawa i potrzeby stają się mocno ograniczone. Zaczyna obowiązywać stereotyp co jest akceptowane u emeryta czyli starego człowieka. Nie masz już prawa do np. operacji plastycznych poprawiających owal twojej twarzy. Chirurg plastyczny spojrzy na ciebie ze zdumieniem i dezaprobata i nie podejmie się tego zadania. Woli poprawiać odstające uszy u 15-latek. Regulacja zgryzu to niezrozumiała fanaberia. To pani ma jeszcze własne zęby? Wspomnę o życiu erotycznym. Spowiednik ze zdumieniem, przepraszając cię za ciekawość, zapyta: „a z kim/czym ta grzeszność przeciw szóstemu przykazaniu?”. Jeśli masz łagodny nowotwór w głowie, który powoli powiększa się, neurochirurg zapyta jak długo planujesz żyć. Dwadzieścia lat? A to operujemy.
Właśnie, jak długo planujesz żyć? Czy można w tej materii cos planować? Raczej przewidywać. I tutaj trzeba spojrzeć na statystykę.
W latach 50-tych na całym świecie było kilka tysięcy stulatków. Obecnie jest ich 340 000! W 2050 roku przewiduje się, ze będzie ich 434 miliony! To prawie poł miliarda. Nigdy wcześniej w historii świata tak nie było.
W Polsce, podobnie jak w całej Europie, gwałtownie zwiększyła się liczba 100-latków. W ubiegłym roku było ich prawie 5500. Najstarsza kobieta to 110-letnia zakonnica z okolic Krakowa. Najstarszy mężczyzna miał 113 lat i żył na Podlasiu. Ten wzrost dynamicznie przyspieszył po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Bycie stulatkiem kosztuje. Od marca bieżącego roku wzrosną świadczenia honorowe dla stulatków i będą wynosić 3 731,13 zł brutto. Przewiduje się, że w ciągu 20-tu lat liczba stulatków może w Polsce wzrosnąć pięciokrotnie i będzie ich około 25 tysięcy.
Liczba polskich 90-latków (określanych mianem ludzi długowiecznych) w ciągu ostatnich 100 lat wzrosła 10-krotnie. GUS prognozuje, ze już za rok, w 2023, w Polsce będzie 285 tysięcy długowiecznych mieszkańców. Każda gmina będzie ich mieć ponad stu.
Jak to było z długowiecznością w starożytnym Rzymie?
Urodziłeś się w starożytnym Rzymie i przeżyłeś pierwszy rok, to miałeś szanse na jeszcze około dwadzieścia lat. Dziesiątych urodzin dożywała mniej niż polowa dzieci. Ci, którym się to udało mogli dożyć średnio czterdzieści cztery i poł roku. Za początek starości uważano czterdziesty szósty rok życia. Osoby mające pięćdziesiąt lub więcej lat stanowiły niespełna osiem procent społeczeństwa.
Kobiety po ukończeniu pięćdziesiątego roku życia, zgodnie z Lex Iulia de maritandis ordinibus, były zwolnione z trwania w małżeństwie.
Skąd to wiemy? Wiemy to z tak zwanej Tablicy Ulpiana opracowanej przez rzymskiego prawnika zmarłego w 223 roku naszej ery na potrzeby ówczesnego systemu emerytalnego. Tablica zawierała dane na temat oczekiwanego czasu życia.
W starożytności przez długi czas starość uważano za chorobę. Dopiero pod wpływem słynnego lekarza Galena (drugi wiek naszej ery) zaczęto ją uznawać za naturalny etap życia.
Wbrew temu co sugeruje statystyka, Rzymianie za próg starości uważali wiek około sześćdziesiąt – sześćdziesiąt sześć lat, co jest zaskakująco bliskie współczesnej gerontologii.
Według informacji GUS w 2016 roku statystyczny mieszkaniec Polski miał przeciętnie 40,2 lata. Dla mężczyzn było to 38,6, dla kobiet 41,9 lat. W tym czasie w Polsce było 38,4 miliony osób.
GUS podaje średni wiek mężczyzn 73,9 lat, kobiet 81,9 lat (w roku 2016). W porównaniu z rokiem 1990 mężczyźni żyją dłużej o 7,7, a kobiety o 6,7 lat.
Czy ta tendencja się utrzyma? Wydłużenie przewidywanego czasu życia zależy przede wszystkim od zapobiegania i leczenia chorób dzieci i młodzieży, a następnie – odpowiednio – chorób u dorosłych. Dalsze wydłużenie oczekiwanego czasu życia zależy także od możliwości zapobiegania lub wyleczenia chorób w grupie ludzi starszych.
Najczęstsza przyczyna zgonów w Polsce, Europie i USA są choroby układu sercowo-naczyniowego, nowotwory, wypadki i cukrzyca. Gdyby jakimś cudem udało się wyleczyć wszystkie rodzaje raka i znaleźć sposób na zapobieganie ich wystąpieniu, przedłużylibyśmy ludzkie życie o około trzy lata. Wyeliminowanie chorób sercowo-naczyniowych dałoby dalsze pięć lat życia. Oczekiwany średni czas życia zbliżyłby się wówczas do 90 lat. Niestety, ma to swoją cenę. Znacząco zwiększyłaby się ilość pacjentów z osteoporoza, artroza, a także demencja. W statystyce ten fenomen jest nazwany konkurencyjne ryzyko (competing risk). To konkurencyjne ryzyko nabiera znaczenia wraz z wiekiem człowieka, ponieważ wiek jest największym czynnikiem ryzyka dla wszystkich chorób. Wyleczysz jedna chorobę, w kolejce stoją następne choroby, które przejmują miejsce po poprzedniej. Szansa na jakakolwiek chorobę jest pięciokrotnie wyższa dla 80-latków w porównaniu do 50-latków.
Palenie papierosów jest koronnym przykładem modyfikowania czynników ryzyka, coś na co mamy wpływ. Niestety, nie możemy wpływać na nasz wiek. Jednakowoż pojawia się tutaj pewna nadzieja, światełko w tunelu. Właściwie to nie nasz wiek chronologiczny jest czynnikiem ryzyka, ale starzenie jako proces biologiczny wpisany w skomplikowany i niepoznany w pełni program biologiczny w naszych komórkach dotyczący zapalenia i nagromadzonych przez lata uszkodzeń naszego organizmu. Gdybyśmy zdołali opóźnić ten program, albo go zlikwidować, mielibyśmy szanse na opanowanie chorób wieku starczego.
Badania nad lekami mającymi zapobiegać i leczyć starzenie są od dawna w toku. Zwraca się również uwagę na pozytywny wpływ na długość życia ograniczeń kalorycznych. Jak na razie pojawiają się takie publikacje tylko w odniesieniu do modeli zwierzęcych. Nie wiemy jak to będzie działać u ludzi. Oczekujemy przełomu. Zarówno w skali globalnej jak i narodowej długość życia często jest zależna od stanu socjoekonomicznego, płci i czynników etnicznych.
Nie jest najważniejszą sprawą jak długo będziemy żyć lecz jak dużo dobrych lat życia jest jeszcze przed nami zanim umrzemy. Celem rewolucji w gerontologii nie powinna być wyłącznie produkcja jak największej liczby stulatków, ale poprzez postęp w geriatrii skrócenie tej części życia, która wypełniają nam ciężkie choroby i niedołęstwo.
W starożytnej Sparcie zrzucano niedołężnych i starych do morza. W Norwegii, jeszcze całkiem niedawno, starych członków rodziny wyprowadzano do lasu (lub sami się tam udawali), sadzano pod drzewem by tam zamarzali lub zjadały ich zwierzęta. Było to spowodowane brakiem dostatecznej ilości jedzenia w rodzinach.
Obecnie starzy ludzie mogą liczyć na (lepszą lub gorszą) zorganizowaną opiekę w domach tzw. spokojnej starości.
Pod koniec epoki socjalizmu w Polsce krążyło hasło: „Emeryci i renciści! Popierajcie partie czynem. Umierajcie przed terminem.” Szczęśliwie obecnie już nikt tego nie głosi.
Póki co: Carpe diem! Chwytaj dzień i ciesz się życiem.
Autor: Barbara Gąsior-Chrzan
One comment
Paweł Kopeć
2 listopada, 2023 at 3:07 pm
Na życie!
Na to i na takie, nasze, fatalne życie!
Real Life live