Czy Mentzen jest szantażowany? Jego brat ma zarzuty kierowania grupą przestępczą

Karol Kwiatkowski5 grudnia, 20225 min

Niektórzy bardzo źli i niestety dosyć wpływowi ludzie, mający dostęp do akt prokuratorskich, myślą teraz, że mogą mnie tym szantażować  – napisał w mediach społecznościowych prezes partii Nowa Nadzieja, Sławomir Mentzen. Chodzi o brata, który ma zarzuty kierowania grupą przestępczą.

– Mój brat Tomasz Mentzen w 2013 roku, w wieku 25 lat, usłyszał zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, za co grozi mu 10 lat więzienia – zaczyna swój wpis Mentzen.

Dlaczego polityk o tym pisze?

– Niektórzy bardzo źli i niestety dosyć wpływowi ludzie, mający dostęp do akt prokuratorskich, myślą teraz, że mogą mnie tym szantażować. Chodzą po mieście i chwalą się, że mają na mnie haka. Skoro mojemu bratu grozi 10 lat więzienia, to w razie czego, oni będą mieli argumenty, żeby mnie nakłonić do korzystnego dla nich zachowania. Mam dla tych złych ludzi prosty komunikat: gońcie się – wyjaśnia Mentzen.

– Mój brat jest niewinny, cała sprawa jest jednym wielkim dowodem, w jak dziadowskim i zgniłym państwie żyjemy, jest też całkowitą kompromitacją prokuratury i służb. Ja zaś nie dam się żadnym gnojom szantażować – stanowczo stwierdza szef Nowej Nadziei.

Czy brat polityka jest winny, czy też nie, powinien to rozstrzygnąć sąd. Jednak sytuacja szantażu, o ile to prawda, jest skandaliczna. Z ustaleń portalu Salon24.pl wynika, że sprawę prowadzi Podkarpacki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Rzeszowie (dawna Prokuratura Apelacyjna w Rzeszowie).

Sprawa brata lidera Nowej Nadziei dotyczy tematów hazardowych. „Historia wygląda następująco. Mój brat pisał oprogramowanie dla człowieka, który chciał wykorzystać to, że do instrumentów finansowych nie mają zastosowania przepisy ustawy hazardowej. Skonstruował kioski internetowe umożliwiające inwestowanie w kilkusekundowe opcje na instrumenty finansowe. Na ekranie kiosków oprócz wykresów instrumentów finansowych, przedstawiany był wynik transakcji za pomocą kręcących się owoców, a kioski stawiane były w barach, pubach i na stacjach benzynowych, robiły więc konkurencję dla automatów do gier, czyli tzw. jednorękich bandytów. Różniły się od nich tym, że nie podlegały pod ustawę hazardową, ponieważ nie było żadnego losowania wyników. O wszystkim decydowały kursy instrumentów finansowych”.

Źródło: Facebook, Salon24.pl

 

Udostępnij:

Karol Kwiatkowski

Wiceprezes Zarządu Fundacji "Będziem Polakami" - wydawcy Naszej Polski. Dziennikarz, działacz społeczny i polityczny.

Leave a Reply

Koszyk