W okupowanej Polsce segregacja narodowa była ściśle przestrzegana. Z opatrzonych znakiem „Nur für Deutsche” obiektów korzystać mogła jedynie administracja niemiecka, członkowie partii nazistowskiej NSDAP, żołnierze Wehrmachtu oraz niemieccy cywile. Wszyscy inni byli uznawani za podludzi i musieli ściśle stosować się do zakazu podróżowania pojazdami oraz wchodzenia do pomieszczeń opatrzonych tym napisem – tyle można się dowiedzieć z Wikipedii i to większość Polaków wie.
Obecnie na terenie Niemiec nikt nie wiesza tabliczek „Nur für geimpfte Deutsche”, ale tylko osoby zaszczepione (geimpfte) i wyleczone mogą odwiedzać sklepy. Na szczęście sklepy z artykułami codziennego użytku (np. supermarkety i drogerie) są wyłączone z tej zasady, więc niezaszczepieni nie są skazani na głód, ale kto wie co będzie dalej.
Osoby nieszczepione mogą się teraz spotkać tylko z dwoma osobami z jednego innego gospodarstwa domowego. Dotyczy to również spotkań prywatnych, czyli małżeństwo z dzieckiem już nie odwiedzi babci czy dziadka, lecz jeśli będą chcieli się spotkać, to są zmuszeni robić to na raty, np. mama z dzieckiem, a potem sam tata lub też z dzieckiem. Logiczne?
Zgodnie z ustaleniami rządu federalnego i rządów krajów związkowych, w obiektach kulturalnych i rozrywkowych obowiązywać ma zasada 2G, co oznacza, że kina, teatry, restauracje i inne obiekty będą dostępne tylko dla osób zaszczepionych i wyleczonych (2G); opcjonalnie można dodatkowo zalecić aktualny test na obecność koronawirusa (2G-plus).
Czy teraz do miana podludzi spycha się osoby, które z różnych względów nie chcą się zaszczepić? Sanitaryści twierdzą, że to nie segregacja, ale odpowiedzialność, że to nie dyskryminacja, ale dbanie o innych.
W czasach nazistowskich Niemiec nagminne było obwinianie Żydów o rozprzestrzenianie się tyfusu. Wiem, że wielu powie, że takie porównanie do czasów współczesnych jest nieuprawione. Ale zastanówcie się ile tzw. spiskowych teorii w ciągu ostatnich dwóch lat okazało się smutną rzeczywistością, m.in. paszporty szczepionkowe, trzy czy nawet czterodawkowe szczepionki, które miały być dwudawkowe.
Aby utrzymać bardzo wysoki poziom ochrony, prawdopodobnie przez wiele lat konieczne będą coroczne szczepienia przeciw Covid-19 – ocenił szef firmy Pfizer Albert Bourla w opublikowanej w czwartek rozmowie ze stacją BBC. Świetny przepis na biznes… Wmówić ludziom, że potrzebują mój produkt regularnie do końca życia. Geniusz? Czy oszust?
Jeśli większość społeczeństwa pragnie powrotu do normalności, to przystosowanie się, przyjmowanie kolejnych dawek preparatu, ślepe zgadzanie się na segregację sanitarną nie jest drogą w tę stronę, ale wręcz przeciwnie, gdyż tylko utwierdza sanitarystów, że mogą robić z nami co chcą, bo durny naród jest bezwolny i na wszystko się zgodzi.