Tak nie powinno być, ale posłowie mogą mieć swoje zdanie w różnych kwestiach – powiedział w czwartek wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki pytany, czy będą konsekwencje dla posłów PiS, którzy kwestionują szczepienia. Dodał, że liczy na to, że jednak większość Polaków się zaszczepi.
„To nieprzyjemne” – zauważył Terlecki.
Dopytywany o sprawę części posłów, w tym Janusza Kowalskiego i Anny Marii Siarkowskiej, którzy „flirtują” ze środowiskami antyszczepionkowców, szef klubu PiS stwierdził, że „tak nie powinno być oczywiście, ale posłowie mogą mieć swoje zdanie w różnych kwestiach”. „Ja nie słyszałem jakichś otwartych wypowiedzi po stronie antyszczepionkowej” – zaznaczył.
Chodzi między innymi o opisywaną przez media niedawną wizytę posłów Janusza Kowalskiego i Anny Siarkowskiej w Domu Dziecka w Nowym Dworze Gdańskim w sprawie szczepień dzieci przeciw COVID-19. Siarkowska założyła też Parlamentarny Zespół ds. Sanitaryzmu, w którym zasiada siedmiu posłów.
Terlecki pytany, czy na najbliższym posiedzeniu Sejmu, zaplanowanym na 11 sierpnia, będzie projekt dotyczący możliwości sprawdzania przez pracodawcę, czy pracownicy są zaszczepieni, zaprzeczył. Dopytywany, czy to dlatego, że rząd się w tej sprawie rozmyślił, wicemarszałek Sejmu powiedział, że posiedzenie jest jednodniowe i „nie jest z gumy”. „Musimy ograniczyć liczbę spraw, które będą procedowane” – powiedział.
Na uwagę, że działania wobec antyszczepionkowców są „delikatnie rzecz ujmując niezbyt zdecydowane”, Terlecki odparł: „Liczymy wciąż na rozsądek i na to, że się jednak większość Polaków się zaszczepi”. (PAP)
autorka: Wiktoria Nicałek