To chore, że dużo więcej publicznych pieniędzy poszło na dodatki dla medyków niż na leczenie pacjentów covidowych – słyszymy od części lekarzy – informuje Gazeta Wyborcza.
Drogę do zarobków nawet 80 tys. zł miesięcznie otworzył mało precyzyjny zapis w poleceniu ministra zdrowia. Pracownicy służby zdrowia za opiekę nad pacjentami covidowymi dostawali podwójną pensję, jeśli byli zatrudnieni na umowy o pracę. W przypadku kontraktów też mogli dodatkowo zarobić – maksymalnie 15 tys. zł – czytamy w GW.
Podwyżki płac medycy zawdzięczają ministrowi zdrowia, Adamowi Niedzielskiemu, który wprowadził je jesienią 2020 r. Specjalne dodatki obowiązywały od 1 listopada 2020 do 1 czerwca 2021 r. Obecnie przysługują tylko na oddziałach covidowych.
W tym okresie tylko Dolnośląski Oddział NFZ wypłacił ponad 422 miliony zł dodatkowego wynagrodzenia dla personelu medycznego za pracę w związku ze zwalczaniem epidemii COVID-19 – informuje Wyborcza.
– To pokazuje, w jak chory sposób były przyznawane te dodatki do pensji, bo liczba zakażonych pacjentów nie była brana pod uwagę. W jednym ze szpitali na jednego chorego przypadało aż 60 osób z obsługi medycznej, bo wszyscy chcieli dostawać wyższe pensje – mówi Wyborczej dyrektor jednego z dolnośląskich szpitali.
– Sposób przyznawania dodatków to jeden wielki skandal – usłyszała Wyborcza w jednym z dolnośląskich szpitali. – To są publiczne pieniądze. Nie powinno się nimi tak szastać, bo one się medykom zwyczajnie nie należały. Pracownicy są zabezpieczeni przed zakażeniem. Oczywiście praca jest ciężka. Trudno poruszać się w tych kombinezonach i należy się za to dodatek, ale nie druga pensja, a już na pewno nie za to, że pięć razy zobaczyło się pacjenta z COVID-em.
Źródło: Gazeta Wyborcza
One comment
( ˇ෴ˇ )
18 czerwca, 2021 at 4:07 pm
Kasy jest w pip! Przecież NFZ od kilkunastu miesięcy jest nieczynny, szpitale zamknięte, pacjenci nie leczeni. Normalka, przecież tak zawsze jest podczas potwornie zaraźliwej pandemii.