Zamierzam umocnić pozycję Rzeszowa jako lokomotywy rozwoju Podkarpacia – powiedziała PAP kandydatka na prezydenta Rzeszowa wojewoda podkarpacki Ewa Leniart startująca z poparciem PiS. Zaznaczyła, że wśród jej priorytetów są m.in. zielony ład i poprawa komunikacji w stolicy Podkarpacia.
PAP: Jest pani wojewodą od 2015 roku, obecnie jedyną kobietą w kraju na tym stanowisku. Nawet przeciwnicy polityczni przyznają, że się pani sprawdza, jednak zdecydowała się pani wystartować w tych wyborach, w mieście, w którym Prawo i Sprawiedliwość nigdy nie miało łatwo. Dlaczego?
Ewa Leniart: Najprościej odpowiadając – dlatego, że kocham moje miasto. Jestem z Rzeszowem związana od zawsze. Całe moje życie – szkoła średnia, studia i praca zawodowa – jest związane z Rzeszowem. Tu mam swoich przyjaciół. Rzeszów to nasz wspólny dom.
Jestem osobą, która kocha ludzi i lubi współpracować. Zawsze w moich miejscach pracy z jednej strony musiałam współpracować, a z drugiej zarządzać i kierować zespołem ludzi. To doświadczenie chcę spożytkować dla dobra Rzeszowa.
Te najbliższe 2,5 roku, czyli czas, na który wybierany będzie prezydent Rzeszowa, to bardzo istotny okres dla miasta. Czeka nas nowe rozdanie funduszy unijnych, rząd uruchomił Krajowy Plan Odbudowy, są zatem nowe możliwości finansowania, które otwierają się dla miast wojewódzkich. Rzeszów musi wykorzystać tą szansę.
Wiem z doświadczenia na stanowisku wojewody, że nic nie przychodzi łatwo, tylko ciężka, solidna praca przynosi efekty i prowadzi do osiągnięcia celów. Wiem też, że bez silnego miasta wojewódzkiego nie ma silnego regionu. Dlatego zamierzam umocnić pozycję Rzeszowa jako lokomotywy rozwoju Podkarpacia.
PAP: W swoim programie wyborczym wymienia pani trzy główne filary. Pierwszy to zielony ład.
E.L: Ta część mojego programu to wynik wielu rozmów z mieszkańcami, którzy podkreślali swoje rozczarowanie dotychczasową polityką władz miasta, które pozwoliły deweloperom na zabetonowanie ostatnich wolnych terenów zielonych w Rzeszowie. To odczucie spotęgował czas epidemii i zamknięcia w domach, gdy szczególnie potrzebujemy zielonej przestrzeni. Jako prezydent miasta zadbam o rewitalizację już istniejących parków, ale przede wszystkim uruchomię program tzw. parków kieszonkowych na poszczególnych osiedlach, dotąd ubogich w zieleń. Zrealizuję też koncepcję rzeszowskiego Parku Centralnego, zaproponowaną przez wspierających mnie radnych miejskich w 2018 roku. Będę aktywnie działać na rzecz powstawania nowych terenów do rekreacji, placów zabaw i boisk. Doprowadzę do zintegrowania ścieżek rowerowych i poprawy bezpieczeństwa rowerzystów.
Czas wolny odgrywa coraz ważniejszą rolę w życiu mieszkańców. Rolą prezydenta miasta jest nie tylko budowanie nowych obiektów, ale także przyciąganie inwestorów, którzy zaproponują nowe, atrakcyjne, a przy tym rentowne formy rozrywki dla Rzeszowian. Park wodny jest jednym z najbardziej oczekiwanych przedsięwzięć, wkrótce zaprezentuję moją wizję tego rodzaju centrum aktywnej rekreacji.
PAP: Drugi filar pani programu to kwestia poprawy szeroko rozumianej komunikacji w Rzeszowie.
E.L: W tym obszarze kluczową kwestią jest zwiększenie przepustowości sieci transportu publicznego, zwłaszcza w godzinach szczytu. Problem korków będzie narastał wraz z realizacją kolejnych inwestycji mieszkaniowych na osiedlach, które nie posiadają odpowiedniej infrastruktury drogowej. To niestety efekt braku spójnego planu rozwoju przestrzennego miasta i chaosu urbanistycznego, który pozostawił po sobie ustępujący prezydent.
Moim priorytetem będzie zapewnienie mieszkańcom nowej jakości komunikacji publicznej. Analizie powinny zostać poddane buspasy, które wymagają reorganizacji, szczególnie tam, gdzie mamy tylko dwa pasy jezdni w jednym kierunku. Chciałabym, żeby eksperci przeanalizowali obecne trasy autobusów miejskich pod kątem zwiększenia płynności ruchu. Z pewnością są trasy, na których kursy muszą być częstsze niż obecnie, szczególnie na nowych osiedlach, na obrzeżach Rzeszowa.
Najwyższa pora zastanowić się nad nowymi środkami transportu miejskiego, ale nie można tego robić w oderwaniu od realiów prawnych, a przede wszystkim od finansów, bo koszty inwestycji spadną na miasto, czyli na każdego z nas. Futurystyczne wizje doskonale wyglądają na filmach, gorzej, gdy przychodzi je zrealizować i za nie zapłacić. Na pewno musi być to transport ekologiczny i ekonomiczny. Z pewnością elementem takiego systemu będzie już realizowana Podkarpacka Kolej Aglomeracyjna, która poprawi komunikację także na terenie samego Rzeszowa.
W tym obszarze zależy mi też bardzo na tym, żeby Rzeszów razem z gminami z Rzeszowskiego Obszaru Funkcjonalnego stworzył wspólną sieć transportową. Tak, aby powstały wygodne centra przesiadkowe, parkingi wielopoziomowe oraz wspólny, zintegrowany bilet, obejmujący różne środki transportu. Równocześnie muszą w mieście powstać nowe drogi, wiadukty i skrzyżowania wielopoziomowe, po to, aby Rzeszów wreszcie został udrożniony.
PAP: Trzeci filar pani programu to kultura i sport. Jakie działania zamierza pani podjąć w tym obszarze?
E.L: Mieszkańcy Rzeszowa, zwłaszcza pokolenie 20- i 30-latków pragną, by miasto tętniło życiem. W pełni ich rozumiem i jako prezydent chcę wyjść im naprzeciw. Stać nas na wydarzenia muzyczne, imprezy sportowe i inne imprezy masowe na dużo wyższym poziomie. Rzeszów musi zbudować ofertę turystyczną i kulturalną atrakcyjną adekwatną do rosnącej z każdym rokiem rangi stolicy Podkarpacia. Jako przykład wymienię Galerię Miasta Rzeszowa, która jest mocno ograniczona powierzchniowo, a miasto wojewódzkie, z tradycją sięgającą XIV wieku zasługuje na odpowiednią przestrzeń do prezentacji swojej historię.
Zamierzam też bardziej wyeksponować artystów, którzy są lub byli związani z Rzeszowem i Podkarpaciem. Mam tu na myśli np. Tadeusza Kantora, Józefa Szajnę czy Jerzego Grotowskiego. Chcę stworzyć zupełnie nowe miejsce w przestrzeni miasta, w którym będą się rozwijać różne pomysły artystyczne. Równocześnie zadbam o już istniejące, a potrzebujące doinwestowania instytucje kultury. Znakiem firmowym Rzeszowa jest festiwal zespołów polonijnych. Jako prezydent wystąpię do rządu z inicjatywą zlokalizowania w naszym mieście instytutu wspierającego kultywowanie polskiej tradycji za granicą.
Sport jest wpisany w DNA naszego miasta. Sukcesy zarówno historyczne, jak i te z ostatnich lat, obligują samorząd do możliwie jak największego wsparcia zarówno dyscyplin przyciągających tysiące kibiców, jak i sportów bardziej niszowych, ale równie emocjonujących i potrzebnych społecznie. Sama trenowałam kiedyś biegi na długich dystansach i wiem jak ważne jest zapewnienie odpowiednich warunków do rozwoju zawodników.
PAP: Jak pani ocenia dotychczasowy przebieg kampanii, która, jak wiemy, toczy się w trudnych, pandemicznych warunkach? Czy to, co zakładała Pani na jej początku udało się zrealizować?
E.L: Na początku kampanii wyznaczyłam sobie punkty, które konsekwentnie, wraz z moim sztabem, realizuję. Natomiast bardzo trudnym elementem tej kampanii jest rzeczywiście sytuacja epidemiczna.
PAP: Czy obostrzenia związane z epidemia bardzo przeszkadzają w prowadzeniu kampanii?
E.L: Kampania bezpośrednia jest praktycznie niemożliwa. Namiastką tego, do czego przywykliśmy są spotkania na poszczególnych osiedlach, ale zgodnie z wymogami sanitarnymi odbywają się one na świeżym powietrzu i są ograniczone do kilku osób. Większego znaczenia nabiera kampania outdoorowa – billboardy, plakaty, banery czy ulotki – oraz komunikacja poprzez media społecznościowe.
PAP: Przed nami jeszcze niespełna miesiąc kampanii czy ze strony Pani sztabu należy spodziewać się jakiś zaskoczeń na koniec?
E.L: Od początku prowadzę kampanię merytoryczną i konsekwentnie prezentuję swój program dla Rzeszowa. Staram się dotrzeć z nim do jak najszerszego grona odbiorców. Wiem czego potrzebują mieszkańcy i jak te problemy rozwiązać. Ale jestem też gotowa do bezpośredniego starcia z moimi konkurentami. Mam nadzieję, że nie zabraknie im odwagi, by zmierzyć się ze mną w uczciwej debacie na argumenty.
PAP: Wiele mediów, także ogólnopolskich śledzi i relacjonuje kampanię w Rzeszowie. Jak Pani ocenia to dotychczasowe zainteresowanie mediów tym, co dzieje się w czasie tej kampanii?
E.L. Zawsze uważałam, że media odgrywają ważną rolę w życiu publicznym, zarówno na szczeblu krajowym, jak i lokalnym. W czasie kampanii ta rola jest jeszcze ważniejsza. A jak dodamy jeszcze sytuację epidemiczną to znaczenie i wpływ mediów staje się jeszcze większy niż zazwyczaj. Dlatego nie mogłam pozostawić bez reakcji oszczerstw jednego z lokalnych portali, który chciał zdyskredytować mnie w oczach wyborców, co potwierdziły sądy w obu instancjach. To ważne orzeczenie, bo jestem pewna, że nie tylko ja, ale wszyscy mieszkańcy Rzeszowa oczekują od mediów rzetelnego relacjonowania przebiegu kampanii. Wierzę, że już do końca tak właśnie będzie. (PAP)
Rozmawiał: Wojciech Huk