Powiedzeniem „kto się przezywa, tak sam się nazywa” skomentował w czwartek rosyjski prezydent Władimir Putin wypowiedź przywódcy USA Joe Bidena, który dzień wcześniej podczas wywiadu odparł twierdząco na pytanie dziennikarza, czy uważa Putina za „zabójcę”.
Przekonywał, że nie chodzi o „dziecięcy żart”, lecz że kryje się w tym „bardzo głęboki sens psychologiczny”, bowiem – jego zdaniem – „zawsze widzimy w innym człowieku własne cechy i myślimy, że jest on taki, jak my”.
Rosyjski prezydent dodał, że Moskwa ma zamiar współpracować z Waszyngtonem na swoich warunkach. Władze USA – jego zdaniem – „ogółem są nastawione, by utrzymywać z Rosją pewne stosunki, ale w tych kwestiach, którymi są zainteresowane same Stany Zjednoczone”. Rosja zaś – dodał – „umie bronić swoich interesów”. Zapowiedział następnie: „będziemy z nimi współpracować, ale w tych sferach, którymi my sami jesteśmy zainteresowani, i na warunkach, które uważamy za korzystne dla nas”. Putin zapewnił, że USA „będą musiały się z tym liczyć”.
Gospodarz Kremla wypowiadał się na ten temat podczas wideokonferencji z mieszkańcami Krymu. Zorganizowano ją z okazji siódmej rocznicy anektowania przez Rosję należącego do Ukrainy półwyspu. Na Krymie odbywają się w czwartek koncerty i rajd samochodowy. Na tę okazję uchylone zostały zakazy imprez masowych wprowadzone wcześniej z powodu pandemii koronawirusa.
Biden w środę w wywiadzie dla stacji ABC News odpowiedział twierdząco na pytanie, czy uważa, iż prezydent Rosji jest „zabójcą”. Zapewnił też, że Putin zapłaci cenę za ingerencję w zeszłoroczne wybory w Stanach Zjednoczonych i próbę przechylenia ich wyniku na korzyść ubiegającego się wówczas o reelekcję Donalda Trumpa.
MSZ Rosji tego samego dnia wieczorem wezwało na konsultacje do Moskwy rosyjskiego ambasadora w Waszyngtonie Anatolija Antonowa. Komunikat MSZ nie zawierał przy tym odniesień do wypowiedzi Bidena. Antonow, jak zapowiedziała ambasada Rosji, uda się do kraju w sobotę, 20 marca.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)