Wyborcza: Działaczka PSL gwałcona przez biznesmena. Zmarła w tajnym policyjnym mieszkaniu w niewyjaśnionych okolicznościach

Karol Kwiatkowski9 stycznia, 202148 min

Klaudia studiowała, robiła karierę w młodzieżówce Polskiego Stronnictwa Ludowego. Dziewczyna przez trzy lata była gwałcona i szantażowana przez lokalnego biznesmena. Kiedy w końcu zdecydowała się mówić, policja umieściła ją w tajnym, strzeżonym lokalu. Wkrótce znaleziono tam jej zwłoki – donosi Gazeta Wyborcza. 

Te tragiczne wydarzenia miały miejsce w 2011 roku, kiedy Klaudia (imię zmienione) studiuje, pracuje w magistracie i działa aktywnie w Forum Młodych Ludowców, młodzieżowej przybudówce PSL.

Klaudia podstępem została zwabiona do pewnej willi za miastem przez koleżankę. Po wypiciu na miejscu napoju traci przytomność i budzi się następnego dnia rankiem.

Jest szantażowana filmikiem, na którym widać stosunek płciowy jej i około 50-letniego mężczyzny.

Mężczyzna szantażuje Klaudię, grożąc, że jeśli nie przyjedzie, film wpadnie do sieci. Dziewczyna jest przerażona. Mieszka w małym miasteczku, wie, że jeśli nagranie zostanie upublicznione, to będzie koniec. Przełamuje wstyd, jedzie zapłakana do willi gwałciciela. Szantażysta obiecuje, że usunie film, ale nie za darmo. Znowu gwałci dziewczynę. Filmu nie usuwa. Tydzień później znowu wzywa do siebie i gwałci – czytamy w Wyborczej.

Po raz kolejny dzwoni na przełomie lipca i sierpnia 2011 roku. W willi oprócz 50-latka czekają trzej nieznajomi mężczyźni. Dziewczyna się broni, ulega po wypiciu coca-coli z jakimś środkiem i kilku ciosach w twarz. Potem zostaje brutalnie zgwałcona przez wszystkich.

Kiedy „siła nagrania” przestaje na Klaudię działać, szantażysta oświadcza, że zabije jej rodziców, a potem „przyśle paluszki młodszego brata”. Przerażona dziewczyna obiecuje, że będzie milczeć. Szantażysta to wykorzystuje, Klaudia staje się prostytutką.

W czerwcu 2014 roku dziewczyna pęka i oświadcza szantażyście, że już nic więcej dla niego nie zrobi. Mężczyzna ustala cenę „za wolność” – 4,5 tys. zł. Klaudia musi kraść. Alkohol z supermarketów. Po kilka butelek drogich trunków ukrytych w torbie. Za pierwszym razem się udaje, za drugim też, ale za trzecim wpada. Wyrok w zawieszeniu. Po kolejnej kradzieży, jesienią 2015, zamykają ją w areszcie.

Zatrzymanie Klaudii wywołuje szok w rodzinie, w miasteczku, w lokalnym PSL. W areszcie dziewczyna zaczyna mówić. Przesłuchujący ją policjant nie wierzy w to, co słyszy. Jednak dziewczyna mówi logicznie i składnie.

Opisy zdarzeń są wiarygodne, wewnętrznie spójne, nie mają znamion konfabulacji. W zeznaniach zawarte są zarówno szczegóły dotyczące zdarzeń i sytuacji, jak również stwierdzenia ogólne. Jest to zgodne z procesami funkcjonowania pamięci ludzkiej

– orzeka psycholog, który bada Klaudię.

50-letnim mężczyzną jest Andrzej K. To biznesmen handlujący na początku lat 90. autami, policji znany bardziej pod ksywką „Chudy”. Jest bohaterem jednej z większych historii kryminalnych w południowo-wschodniej Polsce. W 1994 r. na willę przyjaciela „Chudego” napadł gang radomskich karateków, zwany tak, bo członkowie poznali się w sali gimnastycznej podczas treningów tej dyscypliny sportu. „Chudy” z bratem Zbigniewem, ksywka „Gruby”, zamiast na policję udali się na skargę do szefa gangu pruszkowskiego – „Pershinga”. Ten w ciągu kilku dni odnalazł karateków i wydał. „Chudy” z „Grubym” torturowali ich, przewiercając wiertarką golenie. Przeraźliwe wycie torturowanych zagłuszali muzyką disco polo – czytamy w Wyborczej.

Prokuratorzy stawiający zarzuty Andrzejowi K. z taką sprawą do czynienia jeszcze nie mieli. W sumie „Chudy” usłyszał 20 zarzutów gwałtu. Wraz z nim – w czerwcu 2015 r. – do aresztu poszło także dziesięciu jego kompanów, którzy wykorzystywali Klaudię.

Klaudia wyszła na wolność i została objęta ochroną policji. Zamieszkała w strzeżonym przez tajniaków mieszkaniu na drugim końcu województwa. 15 września 2015 r. przewieziono ją do Lublina, gdzie składała dodatkowe zeznania. Późnym popołudniem odwieziono ją do strzeżonego mieszkania na prowincji. Potem nie odbierała telefonów. Kiedy po trzech dniach policjanci weszli do mieszkania, nie żyła. Na stoliku leżały trzy opakowania po lekach antydepresyjnych i dwie puste butelki po likierze – informuje GW.

Prokuratura wyjaśniająca okoliczności śmierci Klaudii nie dopatrzyła się błędów policji. Ustaliła, że dziewczyna popełniła samobójstwo. Śledczy nie znaleźli dowodów, by ktokolwiek zmusił Klaudię do targnięcia się na życie – podsumowuje Gazeta.

W lipcu 2016 roku do sądu wpłynął akt oskarżenia. Proces ruszył jesienią. Będzie się toczył za zamkniętymi drzwiami. Sprawa w sądzie wciąż trwa.

Źródło: Gazeta Wyborcza.

Udostępnij:

Karol Kwiatkowski

Wiceprezes Zarządu Fundacji "Będziem Polakami" - wydawcy Naszej Polski. Dziennikarz, działacz społeczny i polityczny.

4 comments

    •      

      9 stycznia, 2021 at 4:18 pm

      Całkiem prawdopodobne, wszak niedawno na protestach kobiet niektórzy funkcjonariusze pokazali, co potrafią zrobić za 500zł.

  • Zacuś

    9 stycznia, 2021 at 3:37 pm

    Jak zwykle państwo z kartonu i gówna nie poradziło sobie z odizolowaniem tej bestii od społeczeństwa, zarekwirowaniem jego majątku, a nawet z aresztu go wypuścili. Można sobie pracować w organizacji przestępczej, wyłudzać odszkodowania w porozumieniu z policjantami, torturować konkurentów i w najgorszym razie popierdzi się w pasiak przez kilka lat. Polska to nadal kałmucka dzicz, a winę za to ponoszą wyłącznie politycy i twórcy „liberalnego” prawa. 😀

  • YXZ

    9 stycznia, 2021 at 4:30 pm

    Zutylizowałbym śmieci, ale ze dwa tygodnie wcześniej przestrzeliłbym kolana i łokcie o patrzył jak cierpią ze świadomością, że od bólu uwolni ich tylko śmierć. Dodatkowo kazałbym patrzeć, jak całe ich majątki idą do rodziców tej biednej dziewczyny. Dla takich skur…nów nie powinno być cienia litości.

Leave a Reply

Koszyk