W przekazie medialnym ostatnich dni pojawiła się znacząca zmiana wywołana tzw. Strajkiem Kobiet. Z uwagą szukałem słów reprymendy, z powodów epidemicznych, dla tysięcy demonstrantów, którzy wyrażają swój sprzeciw wobec wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie tzw. aborcji eugenicznej.
Myślicie, że znalazłem? Nie. No, może poza kilkoma wypowiedziami rządowych decydentów. A taki np. prof. Simon, pierwszy wieszcz COVID-1984, czy choć słowem skrytykował teoretyczne ogniska zakażeń na naszych ulicach? Nie. Ale krytykować 1 listopada i odwiedziny na cmentarzach nie omieszkał, że padać będziemy jak muchy po tych odwiedzinach na grobach prawie krzyczał. „Pełne ludzi cmentarze we Wszystkich świętych to skrajne niebezpieczeństwo” – ostrzegał Simon, ale ten sam prof. mówiąc o protestach proaborcyjnych stwierdził, że: „Jeśli ludzie stoją oddzielnie, noszą maski, to specjalnie się nie zarażą”. Serio, panie profesorze? Jest pan przy zdrowych zmysłach?
Paweł Grzesiowski wprawdzie kilka dni temu napisał: „Nie mieści się w umyśle, aby podczas sztormu pandemicznego (niezależnie od meritum) sprowokować społeczeństwo do wychodzenia z domu i gromadzenia się w protestach? To tak jakby podczas pożaru rozdać zamiast gaśnic, butelki z benzyną. Za 3-4 tygodnie czeka nas kolejna fala zakażeń”, ale wniosek z tego płynie jeden: to wina… No właśnie czyja? Kto sprowokował społeczeństwo do wyjścia na ulice? Trybunał Konstytucyjny? Kaczyński? Lewica?
Właśnie, nasza kochana lewica. To są dopiero Himalaje hipokryzji. Główni koronapanikarze, którzy chcieli karać za samo powątpiewanie w tzw. pandemię, którzy robili akcję po każdym zakażaniu jednego z nich, czy to aktora, czy innego celebryty lub polityka: noś maseczkę, zostań w domu, dbaj o siebie, bądź odpowiedzialny itd. Teraz tłumnie wylegli na ulice i już im pandemia nie straszna, wprawdzie noszą maseczki, ale samą swoją obecnością na ulicach podważają istnienie pandemii, czyli by musieli zostać ukarani, jeśliby Sejm uchwalił ich stalinowski pomysł.
Doniesienia medialne i wypowiedzi polityków, głownie z lewej strony, pokazują, że pandemia jest jak im pasuje, a jak nie pasuje to schodzi na plan dalszy. Pamietam oburzenie polityka PO, że Wiadomości podają jako pierwszą informację o zatrzymaniu Giertycha, a nie liczbę zakażeń. Teraz ich to kompletnie nie interesuje, bo mamy „wypierdalać!”. Nawet posłanka z Torunia, której nazwiska tu nie wymienię, użyła tego hasła przed kamerami telewizji, bodajże, TVN.
Wypada tu się spytać, czy ktoś jeszcze pamięta określenie „język parlamentarny”, bo lewica raczej nie.
One comment
localoca
16 listopada, 2020 at 3:49 pm
Czytał Schwaba „Great Reset”, czy ktoś za niego myśli? Sam z siebie? A ile to warte?