Dystans społeczny? Zachowujemy go od lat bez względu na epidemię i nawoływania polityków.
I chyba do końca sobie tego nie uświadamiamy, albo uświadomić nie chcemy. I nie, nie chodzi mi o niezbędny dzisiaj dwumetrowy dystans fizyczny wobec drugiego człowieka, by zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. Mam na myśli dystans emocjonalny, dystans w relacjach społecznych, które nasz styl życia bardzo osłabił.
Moje pokolenie i te trochę starsze, wychowane w latach ’80 i ‘90 doskonale pamięta jak dawniej wyglądało życie społeczne. Gwarne podwórka, przepełnione boiska czy pełne sąsiadów i znajomych mieszkania. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, znaliśmy się na wylot, zapraszaliśmy do domów a nie spotykaliśmy „na mieście”. Zawsze potrafiliśmy się znaleźć, mimo że słowo „komórka” kojarzyło się z piwnicą, w której trzymaliśmy rower, a nie najnowszym smartfonem, w którym zapisane jest całe nasze życie. Przede wszystkim rozmawialiśmy. Na żywo, nie poprzez portale społecznościowe czy SMSy używając krótkich komunikatów, nastawionych na to, by szybko „załatwić sprawę”. Umieliśmy budować relacje, bo były one niezbędne dla naszego funkcjonowania. Jeden sąsiad miał telewizor z naszym ulubionym kanałem sportowym, inny kolega dysponował nagrywarką płyt CD. Dobra „luksusowe” nie były powszechne. Wymuszało to kooperację, uczyło zaradności.
Paradoksalnie, technologia, która pozwala nam utrzymywać kontakt z przyjacielem na drugim końcu Polski czy świata, tak naprawdę nas od siebie oddaliła. Trzyma na dystans. Pożera czas, który moglibyśmy poświęcić rodzinie i znajomym. Wlepieni w ekran zamykamy się w wygodnej dla nas wirtualnej bańce. Jesteśmy samowystarczalni. Bez wychodzenia z domu zrobimy zakupy, zapłacimy rachunki i pogadamy z kolegą. Epidemia uświadomiła nam, że nawet wyjście do pracy nie jest konieczne, bo wiele z obowiązków możemy wykonywać zdalnie.
Coraz częściej żyjemy własnym życiem, w którym inni ludzie są albo rywalami, albo w najlepszym przypadku osobami, które tracą nasz cenny czas. Niektóre rzeczy się już nie zmienią. Świat pędzi do przodu i nie czas na sentymenty. Wiem, rozwój technologiczny ma więcej plusów niż minusów i nie będę udowadniać, że jest inaczej. Ale ten dystans społeczny, szczególnie po epidemii, starajmy się raczej skracać, niż utrzymywać. Sądzę, że będzie to z pożytkiem dla nas wszystkich.
Paweł Bokiej