Dyrektor Szkoły Trenerów PZPN Dariusz Pasieka, mimo wielu znaków zapytania przed powrotem piłkarskiej ekstraklasy, jest optymistą. „Wierzę, że szkoleniowcy dobrze przygotują drużyny. A czy uda nam się rzeczywiście wznowić sezon? Polak potrafi…” – powiedział PAP.
Dariusz Pasieka: Wszyscy startują z tego samego pułapu. Nie ma tutaj żadnych wyjątków, ponieważ wszyscy musieli dostosować się do zasad kwarantanny, mają taki sam czas na przygotowania i zaczynają w tym samym momencie. Jeśli chodzi o treningi indywidualne i później grupowe – dla wszystkich te warunki są identyczne. A odpowiadając na pytanie – wierzę w naszych trenerów, w ich kompetencje. I ufam, że są przygotowani, podobnie jak kluby, do tego, żeby jak najlepiej rozpocząć ligę i wreszcie zacząć grać. Bo dzisiaj chyba nie ma u nas osoby interesującej się piłką, która byłaby przeciwko wznowieniu sezonu.
PAP: Czyli, jak pan wspomniał, możemy być spokojni o zasadę równości szans?
D.P.: Tak. O wszystkim zadecydują umiejętności i odrobina piłkarskiego szczęścia.
PAP: Gdyby teraz pan był trenerem zespołu ligowego, dałby pan radę odpowiednio przygotować drużynę do 29 maja?
D.P.: Jest kwestia tego, czy będzie można rozgrywać mecze sparingowe. Bo jeżeli chodzi o sam trening, to jest to aspekt, z którym nasi trenerzy na pewno sobie poradzą w takim krótkim czasie, nawet po długiej przerwie. Zresztą nie było tak, że piłkarze leżeli w domach i nic nie robili. Każdy otrzymał zadania, był pod jakąś kontrolą. Jestem przekonany, że mieli indywidualne wytyczne od trenerów, również np. w kwestiach nadrabiania zaległości, leczenia urazów. Wierzę, że piłkarze dbali o swoje przygotowanie motoryczne.
PAP: A jeżeli chodzi o tzw. czucie piłki, aspekty techniczne?
D.P.: Myślę, że tutaj też nie będzie kłopotów. Każdy ma swój instynkt, który teraz zadziała. Przecież piłkarze często po kilkutygodniowej przerwie spowodowanej kontuzjami wchodzą w trening i nie mają problemów, żeby odzyskać czucie piłki, bo to normalna reakcja. Ale na pewno każdy trener chętnie zagrałby jakiś mecz kontrolny z innym zespołem, żeby sprawdzić różne aspekty taktyczne. To zawsze daje jakieś przetarcie. Teraz szkoleniowcy będą musieli wykazać się kreatywnością, żeby sparingi zastąpić w jakiś inny sposób, np. grami wewnętrznymi.
PAP: Na przełomie maja i czerwca może być już bardzo ciepło. Mogą więc pojawić się różne tłumaczenia ws. choćby tempa gry, zwłaszcza w tych pierwszych kolejkach po długiej przerwie…
D.P.: Wszyscy będą mieć podobne warunki, więc nikt nie może narzekać. I myślę, że nikt tego nie będzie robił. Oczywiście, sztaby trenerskie i medyczne na pewno muszą zadbać o wiele spraw, bo meczów będzie teraz mnóstwo, nawet po trzy w tygodniu. Czyli na pewno duże wyzwanie dla działów medycznych klubów, żeby regeneracja przebiegała jak najlepiej. Masażyści, fizjoterapeuci – wszyscy muszą być gotowi na sto procent. Bardzo ważne są też elementy logistyczne, np. w kwestii wyjazdów na mecze. Chodzi o to, żeby tracić jak najmniej sił i jak najszybciej móc się regenerować. Nie możemy też zapominać o innym istotnym aspekcie – świadomości piłkarzy.
PAP: Chodzi o ich samodyscyplinę?
D.P.: Absolutnie. Piłkarze powinni wiedzieć, że to jest specyficzny czas. Myślę, że każdy już dosyć namieszkał się z rodziną i chętnie pojedzie na mecz. Kwestie dotyczące regeneracji i świadomości piłkarzy odgrywają teraz ogromną rolę. Przecież każdy z graczy stanowi wartość dla swojego klubu, w różnych aspektach. I zawodnicy nie mogą sobie pozwolić na to, żeby po trzech, czterech meczach nagle z jakichś banalnych powodów ulec kontuzji… Wierzę w ich profesjonalizm. Mam nadzieję, że ta świadomość oraz wspólna praca w klubach sprawią, iż nie będziemy mieć problemów i sezon ruszy.
PAP: Obserwując sytuację w Europie i na świecie, wierzy pan, że mimo koronawirusa rzeczywiście uda się w Polsce wznowić rozgrywki i doprowadzić je do końca? Holandia zakończyła sezon, Francja również. Większość jednak jeszcze próbuje. Damy radę?
D.P.: Powiem tak – Polak potrafi… Zawsze w trudnych sytuacjach potrafimy się zmobilizować, zebrać, popracować razem. Wszyscy chcą, żeby u nas rozgrywki ponownie ruszyły. Skoro jest wola z tylu różnych stron, to dlaczego ma się nie udać? Jeżeli będą zachowane wszystkie zasady higieny i bezpieczeństwa, to czemu nie…
PAP: Co, według pana, jest teraz największym kłopotem dla trenerów i klubów?
D.P.: Trzeba zadbać o wiele spraw, o niektórych już rozmawialiśmy. Ja bym nie uogólniał, że wszyscy będą mieć takie same problemy, bo może się okazać, że w jednym klubie pojawi się taki kłopot, a w drugim – inny. Może okazać się, że np. kontuzji dozna kluczowy piłkarz albo zdarzy się inna rzecz, która jest od nas dzisiaj zupełnie niezależna. Nie wiemy, jak to wszystko będzie wyglądać, ale miejmy do tego pozytywne nastawienie.
PAP: Pamięta pan w swojej karierze trenerskiej równie długą przerwę, oczywiście z innych powodów? Chyba trzeba cofnąć się do czasów, gdy był pan zawodnikiem?
D.P.: Tak, to było jeszcze w czasach mojej kariery piłkarskiej. Przerwa wyglądała wówczas mniej więcej tak, jak obecnie w niższych ligach w Polsce, od trzeciej w dół, które kończą rywalizację w połowie listopada, a zaczynają dopiero w połowie marca.
PAP: Mieliście wówczas co najmniej miesiąc przerwy w treningach…
D.P. Najpierw był okres roztrenowania, do końca listopada. Cały grudzień był wolny, a w styczniu rozpoczynało się treningi i wyjeżdżało na dwa obozy o różnej specyfice. No i 8-10 tygodni trwał okres przygotowawczy do rundy wiosennej. Obecnie, obojętnie w jakich krajach, z reguły przerwa w treningach trwa maksymalnie pięć tygodni, np. liga niemiecka ma latem dłuższą pauzę, ale nie więcej niż cztery, pięć tygodni, a później zaczyna się tam okres przygotowawczy.
PAP: Czy w czasie obecnej przerwy spowodowanej koronawirusem kluby zgłaszały się do was, do Szkoły Trenerów PZPN, z prośbą o konsultację, radę?
D.P.: Nie, my zajmujemy się kształceniem trenerów. Jesteśmy, mówię o wykładowcach, na bieżąco z trenerami kursu UEFA Pro. Z kursantami, którzy obecnie się kształcą, mieliśmy już kilkanaście zajęć w formie online. Również nasi pracownicy są dyspozycyjni. Jeżeli ktoś z trenerów będzie potrzebował, zawsze może się do nas zwrócić o pomoc. Ale myślę, że szkoleniowcy na poziomie Pro mają już doświadczenie i wystarczającą wiedzę, więc tutaj niczego się nie obawiam.
PAP: A jak bardzo koronawirus wpływa na pracę Szkoły Trenerów? Wspomniał pan o kursach online…
D.P.: To nie są kursy, lecz doszkalanie. Kursy w tej chwili się nie odbywają. Na razie mamy jedynie zajęcia informacyjne. Chodzi o to, żeby być w kontakcie z kursantami i wiedzieć, co się dzieje na bieżąco np. w klubach, bo to nas też interesuje. A jeśli chodzi o kurs, to dotychczas wypadła nam jedna sesja – kwietniowa. Jeżeli dostaniemy zgodę, że możemy dalej robić kursy, jesteśmy przygotowani i jedziemy do naszej szkoły w Białej Podlaskiej. Plan jest gotowy od roku, wykładowcy są poinformowani, czekamy tylko na gwizdek.
Rozmawiał: Maciej Białek (PAP)