Afera w Newsweeku trwa. Kulisy zwolnienia Lisa

W cieniu kolejnych oskarżeń o mobbing w tygodniku, na długi urlop poszła dyrektor personalna firmy, do której podwładni Tomasza Lisa zgłaszali nieprawidłowości – ustalił portal Salon24.pl.

Marcin Dobski, dziennikarz Salonu24, zdradza również, że „bezpośrednim powodem nagłego rozstania z Tomaszem Lisem były wysyłane przez niego wiadomości SMS-owe, których ujawnienie byłoby dużym problemem dla wydawnictwa”. – Są twarde dowody w postaci SMS-ów, które były podkładką do zwolnienia – mówi jeden z naszych rozmówców Dobskiego.

Po demaskatorskim artykule Szymona Jadczaka z Wirtualnej Polski („Płakałam, miałam ataki paniki. Ujawniamy zarzuty podwładnych wobec Tomasza Lisa”) głos zabrała dziennikarka tygodnika Renata Kim. „To ja byłam osobą, która zawiadamiała HR i związki zawodowe o [mobbingowej] sytuacji w Newsweeku” – napisała na Twitterze.

Jej wpis skomentował nie tylko Lis („Ostatnie lata uczą wielu rzeczy. Na przykład tego: nie każdy donos zawiera fakty…”), ale również wielu dziennikarzy i nie tylko oni.

– W firmie huczy, że uciekła na urlop, bo zeznanie prawdy to mogą być kłopoty dla RASP, a zeznanie nieprawdy podlega odpowiedzialności karnej – mówi dla Salonu24.pl dziennikarz „Faktu”, komentując pójście na urlop dyrektor personalnej RASP.

– W świetle wychodzenia na jaw nowych okoliczności – przedstawianych publicznie przez sygnalistów – można stwierdzić, iż sprawa jest rozwojowa i wymaga wszechstronnej kontroli zarówno stosowanych procedur antymobbingowych, jak i ich zastosowania w praktyce, w szczególności czy nie dochodziło do tłumienia i tuszowania takich przypadków – komentuje dla Salon24.pl poseł Piotr Sak z Solidarnej Polski, po którego zawiadomieniu sprawą zajęła się Inspekcja Pracy (kontrola zaczęła się w piątek).

Część oskarżeń pod adresem Lisa potwierdza w pierwszym wstępniaku nowy redaktor naczelny Tomasz Sekielski, który wspomniał też o swojej współpracy z byłym szefem „Newsweeka” w czasie pracy w TVN. „Jego styl zarządzania redakcją opierał się raczej na używaniu kija niż marchewki. Wybuchy złości, nieustająca presja, sprawiały, że nie wszyscy wytrzymywali tę swoistą tresurę” – napisał Sekielski. Dziennikarz przyznał, że w ostatnich dniach odbył wiele rozmów z pracownikami, którzy mówili o toksycznej atmosferze. Bywali tacy, którzy czuli się zastraszeni i tacy, którzy nie doświadczyli niczego złego. Postawę Lisa skwitował słowami, że „Na szczęście czasy się zmieniają, tyle tylko, że nie zmienił się Tomek. Nadal jako redaktor naczelny zachowywał się jak autokrata, a jego drapieżny styl zarządzania sprawił ból konkretnym osobom”.

Źródło: Salon24.pl, Twitter

Udostępnij:

Karol Kwiatkowski

Wiceprezes Zarządu Fundacji "Będziem Polakami" - wydawcy Naszej Polski. Dziennikarz, działacz społeczny i polityczny.

Leave a Reply

Koszyk