– Ściągnęliśmy maseczki i przestaliśmy się izolować, a trwający do niedawna lockdown i ograniczenie kontaktów społecznych tylko osłabiło odporność dzieci. Wskazuje na to zwłaszcza wzrost infekcji grypowych, których szczyt dotychczas przypadał na luty i marzec – tłumaczy Jolanta Węgrzyńska, pediatra z Zakładu Lecznictwa Ambulatoryjnego w Sosnowcu.
Skok zachorowań w ostatnich tygodniach lekarze łączą ze ściągnięciem maseczek. Jednocześnie trwa sezon grypowy i dziecko może – w jednym czasie – złapać grypę i rotawirusa.
Dr Karmen Czernia-Pokrywka, dyrektorka ds. lecznictwa dzieci w Zespole Szpitali Miejskich w Chorzowie podkreśla, że infekcje wirusowe są typowe dla wczesnej wiosny. – Zawsze o tej porze roku notujemy więcej zachorowań. Najtrudniej przechodzą je najmłodsze dzieci – przyznaje.
– Dzieci z typowymi objawami grypy mamy w ostatnich dniach bardzo dużo. Długo i wysoko gorączkują. Temperatura u nich sięga nawet 40 stopni Celsjusza i trudno ją zbić. Do tego występują suchy kaszel i katar. Najwięcej chorują dzieci do 6. roku życia. Praktycznie nie ma dnia, żebym nie badała też pacjenta z ospą – opowiada Węgrzyńska. I dodaje: – Bardzo dużo dzieci zgłasza się także z objawami grypy i infekcji wywołanych przez rotawirusy. Praktycznie nie ma dnia, żebym nie badała też pacjenta z ospą.
Węgrzyńska przypomina, że od minionego roku szczepienia przeciwko rotawirusom są w Polsce bezpłatne. Dzieciom szczepionka podawana jest doustnie w trzech dawkach. – Trzeba pamiętać jednak, że ostatnia dawka musi zostać podana najpóźniej do ukończenia 24. tygodnia życia. Pierwsza – między 6. a 12 tygodniem. Rodzice niemowląt dość chętnie korzystają ze szczepionki. Jest zatem szansa, że z czasem będzie u dzieci mniej zakażeń – wyjaśnia lekarka.
Zdecydowanie mniej chętnie rodzice szczepią dzieci przeciw grypie.
Źródło: Rynek Zdrowia