Jeszcze kilka dni temu Volodya był dziennikarzem. Po wybuchu wojny w Ukrainie stał się oficerem ukraińskiej armii.
Z Volodyą rozmawia Magdalena Targańska.
Jak to jest, jednego dnia być dziennikarzem, a drugiego wziąć karabin i walczyć na śmierć i życie?
Mam mieszane uczucia i do tego bardzo sprzeczne. To zwykle miłość i tęsknota do bliskich, do cywilów, do tych osób, które nie są związane z wojskiem, do tych którzy cierpią przez rosyjski atak. To z jednej strony. Z drugiej strony natomiast jest to po prostu złość. Rosjanie walczą niehonorowo. Wczoraj
niejednokrotnie były ataki rakietowe na budynki cywilne. Tak było i w Czernihowie, i w Kijowie. Miasto Charków zostało otoczone i praktycznie zniszczone przez ciężkie wojskowe rakiety. Ale mimo wszystko ludzie tam stawiają opór i się bronią.
Tutaj nie tylko broni się ukraińska armia, ale cały ukraiński naród. W rzeczywistości broni się razem z nami cała światowa wspólnota. Ludzie nam przychodzą z pomocą. To jest kolejna emocja, która podnosi na duchu. Czyli te emocje to z jednej strony miłość, strach o swoich bliskich, a z drugiej strony powinność wobec naszego kraju i wobec naszych partnerów. I oczywiście, przede wszystkim, jest to nienawiść do rosyjskich okupantów. Ukraińscy żołnierze są nauczeni, że każda kula powinna zostać wystrzelona w górę i nikomu nie zagrażać. Rosyjska armia walczy bardzo niehonorowo. Oni specjalnie uderzają w cywilną infrastrukturę, celują najpierw w nasze rodziny a póżniej w nas. Po prostu czuję złość z tego powodu.
Czy uważasz, że bronicie nie tylko Ukrainę, ale też całą Europę przed rosyjską agresją?
Oczywiście. Ukraina już dawno obrała kierunek europejski, demokratycznych wartości. Kierunek ku cywilizowanemu światu. Wartości demokratyczne jakie są przestrzegane np. w Stanach Zjednoczonych, czy w Wielkiej Brytanii, po prostu w całym świecie cywilizowanym. Tylko, że niestety u nas ludzie giną za chęć przestrzegania tych demokratycznych wartości, np. podczas Majdanu w Kijowie. Niestety, ludzie przez to u nas giną już od osiem lat. Naszym zadaniem jest obrona naszego, europejskiego i cywilizowanego świata przed tymi rosyjskimi złoczyńcami, przed tą tyranią, przed tym czym jest teraz Rosja i przed tym, czym zagraża światu. Ale nam jest też potrzebna pomoc od tego świata.
Nasi chłopcy walczą dzielnie i mężnie, ale między Rosją a Ukrainą są nierówne siły. Ale my to przezwyciężymy. Jednak żeby obronić siebie i świat potrzebujemy współpracy, komunikacji ze światem, wzajemnych działań. Dlatego świat powinien nam pomóc, przede wszystkim zamknąć niebo nad Ukrainą, ponieważ w każdej minucie, w każdej godzinie przez to giną nasi chłopcy. Rosjanie strzelają do naszych cywilów, giną niewinni ludzie. Nasi żołnierze no… może w nierównej mierze, ale oni są gotowi i wiedzą, co robią, ale nasi cywile nie są gotowi na uderzenia rakiet. My wiemy o swojej misji, czyli obronić siebie i świat. Dlatego prosimy świat o pomoc niezbędną dla naszych dyplomatów i armii.
Czy po tym wszystkim będziecie potrafili po prostu iść do pracy, zwyczajnie żyć?
Ukraińcy już ósmy rok walczą z rosyjską okupacją. Na wschodzie odbywają się antyterrorystyczne operacje. Powrót do normalnego życia dla żołnierzy, którzy tam walczą jest trudne. Uda się to, jak tylko zdobędziemy przewagę, a na pewno zdobędziemy, bo nie ma innej możliwości. My walczymy za wolność. My walczymy za nasze dzieci, za nasze żony, za naszych ojców. Za co oni walczą (Rosjanie – red.) na naszej ziemi ciężko mi powiedzieć. Ta motywacja i profesjonalizm, jaka jest w nas i w naszej armii, jest gwarancją tego, że zdobędziemy przewagę. I myślę, że szybko powrócimy do normalnego życia. Ale ja nie martwię się absolutnie o to, że może wystąpić dywersyjny sabotaż czy jakieś psychologiczne problemy.
Myślę, że Ukraina podniesie się po tym wszystkim bardzo szybko. Ale im szybciej teraz nam pomogą zagraniczni partnerzy tym mniej ludzi zginie. Jedynie kto nie będzie mógł wrócić do normalnego życia to cywile, do których teraz strzelają okupanci. Ale Ukraina i ukraiński naród powróci do normalnego życia. Im większe będzie teraz pojednanie ze światem, im silniejszy będzie opór tym szybciej ukraiński naród powróci do normalnego życia. I jestem pewny, że to będzie bardzo szybko.
Przed wybuchem wojny na świecie było słychać żarty się z waszego prezydenta, że wybraliście komika. Jak ty oceniasz prezydenta w obecnej sytuacji?
Ukraina to demokratyczne państwo. Tak, również nasze społeczeństwo pozwalało sobie na różne żarty z naszego prezydenta. Ale nikt się nie sprzeczał, nikogo nie aresztowano. Wszystko odbywało się normalne. Jakby np. w Rosji o Putinie ktoś mówił takie rzeczy jak o naszym prezydencie, to pewnie by go aresztowano. Nasze państwo jest demokratyczne. U nas Ukraińcy pozwalają sobie na żarty. Ukraińcy żartują nawet w śmiertelnym niebezpieczeństwie, podczas walki, w pierwszy dzień, kiedy spadły pierwsze rakiety na naszą ziemie. Kiedy zdawało się że to apokalipsa. Jeden do drugiego dzwonił i mówił np. „u nas nieznaczne problemy w pracy”, albo „czy nie wydaje Ci się, że to wróg?”. My żartujemy zawsze. Taka nasza natura. Ale jeśli chodzi o naszego prezydenta to ja, jako oficer wojskowy, nie mogę komentować jego politycznej pozycji. Ale jako człowiek przez te dni, przez to co zostało do tej pory zrobione, za to że my czternasty dzień bronimy się przed silniejszym przeciwnikiem, za to, że faktycznie nastąpił przełom, dzięki czemu myślę, że na pewno zwyciężymy, za to go bardzo szanuje i myślę, że ten szacunek podzielają też inni.
Rozmawiała: Magdalena Targańska
Fot. Bartłomiej Kosiński