Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska zapowiedział używając pluralis maiestatis, że od 1 marca „będziemy chcieli” wprowadzić obowiązek szczepień dla lekarzy, nauczycieli i służb mundurowych. Choć wielu obserwatorów zrozumiało tę liczbę mnogą jako „rząd Rzeczypospolitej”, to faktycznie oznaczała ona najprawdopodobniej samego pana Waldemara i jego pryncypała, którzy „będą chcieli”. A to oznacza, że obowiązek pewnie wejdzie w życie, ale dotyczyć będzie li tylko szefostwa resortu zdrowia.
Już 8 grudnia rzecznicy rządu i partii rządzącej doprecyzowywali słowa ministra Kraski mówiąc, że decyzji jeszcze nie ma. Dementi dotyczyło praktycznie każdej części wypowiedzi złotoustego pana Waldemara: nie jest pewna ani data, ani zakres grup zawodowych, ani tak naprawdę sam obowiązek. Wewnątrz rządu nie ma zgody na obowiązkowe szczepienia, nie mówiąc już o klubie parlamentarnym Prawa i Sprawiedliwości czy jeszcze mocniej – o podzielonym elektoracie PiS.
Pierwszy głośno wyraził swoją dezaprobatę do zamordystycznej samowoli ministra Niedzielskiego szef resortu szkolnictwa Przemysław Czarnek. „Będę dyskutował tu z ministrem Niedzielskim i w ramach rządu. Nie jestem entuzjastą, najdelikatniej rzecz ujmując, przymusowych szczepień, a już w ogóle nie jestem entuzjastą tego, żeby przymuszać tylko niektóre grupy osób i niektóre zawody” – powiedział w radiu RMF. Trzeba pamiętać, że pozycja ministra Czarnka w rządzie i partii jest zdecydowanie mocniejsza niż ministra Niedzielskiego. Pamiętajmy też, że koalicjant PiS – Solidarna Polska – wielokrotnie mówił o braku akceptacji do obowiązku szczepień. Podobnie jak prezydent Andrzej Duda.
Politycznie nie ma więc większego zagrożenia, żeby obowiązek szczepień dotykający wybranych (nie wiem, losowo?) grup zawodowych wszedł w życie. A czy w ogóle taka opcja byłaby możliwa? Według rządowych danych, zaszczepionych jest około 80 procent nauczycieli. Czyli co piąty z nich musiałby albo się zaszczepić, albo… zmienić pracę. Niechby ta grupa podzieliła się równo po połowie, to ze szkół odeszłoby dziesięć procent nauczycieli, jakieś 50 tysięcy osób. Minister Czarnek powiedział jasno co sądzi na ten temat: „Nie ma mowy, żeby nauczyciele w jakikolwiek sposób tracili pracę w szkole, bo nas nie stać na to, żebyśmy od 1 marca mieli 10 czy 15 proc. problemów kadrowych w szkołach. To niemożliwe”. A lekarze? Stać nas na to, żeby odeszło od pacjentów choćby kilka procent z nich? A policjanci, żołnierze, strażacy?
Z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego wprowadzenie teraz obowiązku szczepień dla podanych przez Waldemara Kraskę grup zawodowych oznaczałoby destabilizację państwa i prawdopodobny – choć raczej miejscowy, lokalny – paraliż systemu edukacji, ochrony zdrowia i bezpieczeństwa obywateli. I nie wyobrażam sobie, żeby Waldemar Kraska pod rękę z Adamem Niedzielskim byli w stanie przekonać do tego rozwiązania większość rządową, sejmową, prezydenta i ogół Polaków.
Paweł Skutecki
Felietony i komentarze nie zawsze odzwierciedlają poglądy i opinie Redakcji.