Jacek Kurski został powołany przez Radę Mediów Narodowych na prezesa TVP na kolejne cztery lata – powiedziała w środę członek RMN Joanna Lichocka. Jak dodała, na kolejną kadencję powołano też członka Zarządu TVP Mateusza Matyszkowicza i członka Rady Nadzorczej TVP Macieja Łopińskiego.
„Wszyscy trzej przedstawili bardzo sprawnie, bardzo dobrze zarówno bilans swoich działań w Telewizji Polskiej, jak i plany na przyszłość. Są to rzeczywiście osoby bardzo kompetentne, sprawdzone już po tych kilku latach działań w Telewizji Publicznej. I rzeczywiście nie mieli żadnych kontrkandydatów. Wszyscy trzej zostali zgłoszeni przez Krzysztofa Czabańskiego na kolejną kadencję, natomiast ani Juliusz Braun, ani Robert Kwiatkowski, czyli członkowie Rady Mediów Narodowych reprezentujący opozycję nie mieli nikogo do zaproponowania na te stanowiska” – mówiła.
Jak zaznaczyła, nie jest tym zdziwiona, ponieważ „rzeczywiście z samych zestawień danych, które przedstawił zarówno Jacek Kurski, jak i Mateusz Matyszkowicz wynika, że Telewizja w porównaniu z czasem, kiedy Juliusz Braun czy Robert Kwiatkowski nią zarządzali notuje rekordy, jeśli chodzi o rywalizację z konkurencją”.
„I jeśli chodzi o taki kontent merytoryczny, to znaczy np. myślę tutaj o transmisjach sportowych, o przywróceniu poziomu Teatru Telewizji, o wielu kanałach tematycznych jak uruchomienie choćby TVP Dokument. W związku z tym rzeczywiście ten dorobek TVP jest imponujący i powołaliśmy ten skład, który do tej pory zarządzał Telewizją na kolejne cztery lata” – zaakcentowała Lichocka.
Odnosząc się do pytania o zbieranie przez PO podpisów ws. likwidacji TVP Info określiła to jako „komedię w wykonaniu opozycji”. „Muszą zająć czymś swoich ludzi, więc zbierają tym razem podpisy pod likwidacją TVP Info. I bardzo źle im to idzie, naprawdę nie mogą zebrać tych podpisów, bo ludzie wiedzą, że w Polsce potrzebny jest pluralizm, potrzebne są różne kanały informacyjno-publicystyczne” – wskazała.
„A PO, jak pokazała zresztą w praktyce swojego rządzenia, jest partią tak naprawdę jeżeli chodzi o media, posttotalitarną, postkomunistyczną. To znaczy dopuszczała przekaz wyłącznie taki, który był zgodny z jej linią propagandową. W czasach gdy PO i PSL rządziły wszystkie telewizje właściwie mówiły jednym głosem oprócz niewielkiej Telewizji Republika, która została założona przez środowiska niezależne” – zauważyła Lichocka.
„W tej chwili Polacy doskonale zdają sobie sprawę, że to była patologia, że byli okłamywani i byli ograniczani w swoim prawie do informacji. W tej chwili mają różne telewizje, różne kanały informacyjne i jeżeli nawet jakaś telewizja z jakichś powodów pewnej informacji nie poda, to inna poda to na pewno i w te sposób Polacy mają dostęp po prostu do różnorodnej opinii, różnorodnej informacji i tak powinno być” – oceniła.
Pytana o książkę „Wokół sprawy Pyjasa” Marii Anny Potockiej uznała za „dosyć haniebne, że po ponad 30 latach od obalenia PRL-u w obiegu publicznym pojawia się publikacja, która powiela esbeckie, komunistyczne tezy na temat śmierci Staszka Pyjasa”. „Bardzo się cieszę, że bardzo wiele osób ze środowiska krakowskiej opozycji z różnych stron sceny politycznej obecnej zareagowało na to oburzeniem. Ponieważ relatywizowanie zbrodni komunistycznych jest czymś, na co nie możemy pozwalać. Te ofiary PRL-u, te ofiary Służby Bezpieczeństwa domagają się sprawiedliwości, domagają się prawdy. A ta publikacja tę prawdę relatywizuje, zaciemnia, przekręca” – podkreśliła Lichocka. (PAP)