Dzisiejsze orzeczenie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości jest niekorzystne dla środowiska frankowego. Przybliża nas do tego, by te umowy kredytowe zachowywały swój byt prawny, a rozstrzygnięcia szukały „złotego środka” pomiędzy interesami banków a kredytobiorców – mówi PAP Ireneusz Stolarski, radca prawny, specjalista od umów kredytowych.
Rano 27 kwietnia 2021 roku Europejski Trybunał Sprawiedliwości (TSUE) wydał orzeczenie w sprawie pięciu pytań prejudycjalnych Sądu Okręgowego w Gdańsku w związku ze sprawą kredytobiorców banku BPH. Pytania dotyczyły m.in. sytuacji, gdy do umowy kredytowej z niedozwolonymi klauzulami zawarto aneks zmieniający postanowienia umowy w ten sposób, że nie mają już one charakteru nieuczciwego. Pytano też o kwestię usuwania klauzul niedozwolonych z umowy, a także o to, czy sąd krajowy ma informować o wszelkich skutkach nieważności umowy – w tym o możliwych roszczeniach z tytułu wynagrodzenia za korzystanie z kapitału.
„W domenie publicznej środowiska frankowe starają się deprecjonować znaczenie tego orzeczenia. Twierdzą, że nic nie wniosło i nie ma specjalnego znaczenia. Zdecydowanie się z tym nie zgadzam. Moim zdaniem orzeczenie TSUE jest bardzo niekorzystne dla środowiska frankowego” – mówi Ireneusz Stolarski, radca prawny, specjalista od umów kredytowych.
W opinii eksperta orzeczenie przyczyni się do zachowania przez te umowy kredytowe bytu prawnego, a rozstrzygnięcia będą szukały „złotego środka” pomiędzy interesami banków a kredytobiorców. „W kontekście orzeczenia TSUE sąd gdański nie unieważni umowy kredytowej, która jest przedmiotem tego postępowania” – stwierdził mecenas Stolarski.
Według niego najnowsze orzeczenie doprecyzowuje szereg wątpliwości interpretacyjnych, które powstały na kanwie wyroku z 2019 roku w sprawie państwa Dziubaków.
W kwestii aneksów usuwających postanowienia abuzywne (niekorzystne) dla klienta odpowiedź ze strony TSUE była jasna i klarowna. Jeśli kredytobiorca stwierdził, że oryginalnie umowa miała postanowienia abuzywne i zdecydował się świadomie i dobrowolnie na zawarcie aneksu „leczącego” taką umowę, to jest ona ważna. „Oznacza to, że w umowach, w których kredytobiorcy zawierali aneksy spreadowe, sądy mogą badać okoliczności i uznawać, że takie umowy są ważne”- mówi mecenas Stolarski.
Kolejna kwestia dotyczyła „zasady niebieskiego ołówka”. Czy sądy krajowe mają usuwać całe postanowienia związane z abuzywnością umów, czy mogą usunąć tylko takie fragmenty postanowień, które są abuzywne. „Do tej pory sądy krajowe unieważniały całe umowy kredytowe, bo twierdziły, że jeśli się z nich wyjmie zapisy dotyczące mechanizmu indeksacji zadłużenia, nie będą mogły funkcjonować. Sąd w Gdańsku uznał, że mechanizm indeksacji sam w sobie jest ważny, a tylko część rozpatrywanej umowy była abuzywna i stwierdził, że bez niej umowa może dalej istnieć” – mówi mecenas Stolarski.
TSUE stwierdziło, że sąd może usuwać niekorzystne fragmenty i umowa będzie dalej ważna. „Pod jednym warunkiem, że usuwany element można uznać jako samodzielny i odrębny element kontraktu, mogący podlegać zindywidualizowanej ocenie sądu. W tym przypadku trzeba będzie jednak rozważać sprawę po sprawie, bo banki miały w różny sposób skonstruowane umowy” – dodaje mecenas Stolarski. Podkreśla jednak przy tym, że zasada interpretacji została wskazana przez TSUE i też jest niekorzystna dla frankowiczów, którym przede wszystkim zależało na unieważnieniu niekorzystnych umów.
W swoim orzeczeniu TSUE nakazało również, by sąd krajowy zbadał, jakie będą konsekwencje unieważnienia umowy. „To orzeczenie dzisiejsze potwierdza kilka fundamentalnych rzeczy. Po pierwsze unieważnienie umowy nie może się odbywać na życzenie kredytobiorcy, jeśli tego typu rozwiązanie jest dla niego najkorzystniejsze. Sąd musi się odnieść do ogólnych, obiektywnych kryteriów oceny. Po drugie sąd krajowy jest zobowiązany do ustalenia konsekwencji unieważnienia tej umowy i poinformowania o nich kredytobiorcy i dopiero na tym tle może dojść do rozstrzygnięcia sprawy” – mówi mecenas Stolarski.
TSUE wyjaśnia przy tym, że unieważnienie całej umowy może potencjalnie narazić konsumenta na roszczenia restytucyjne, czyli bank może pozwać klienta o zwrot kredytu i innych kosztów związanych z korzystaniem z niego. Trybunał daje tu do zrozumienia sądom krajowym, że konsekwencją unieważniania umów kredytowych mogą być pozwy banków przeciwko kredytobiorcom, którzy powinni być świadomi konsekwencji przed swoją decyzją co do unieważnienia umowy.
Źródło informacji: PAP MediaRoom