Wielu chorych na COVID-19 obawia się podłączenia do respiratora, bo według obiegowej opinii sztuczna wentylacja radykalnie zmniejsza szanse na wyjście ze szpitala o własnych siłach. Tymczasem według danych ministerstwa fakty przeczą „mądrości ludowej”.
O relację między terapią respiratorową a zgonem pacjentów z COVID-19 zapytała ministra zdrowia poseł Hanna Gill-Piątek w interpelacji numer 14074. Przed świętami otrzymała odpowiedź, z której wynika, że opinia mówiąca o wysokim prawdopodobieństwie zgonu pacjenta leżącego pod respiratorem nie jest oparta na prawdzie.
Minister przytacza dane za okres marzec-październik 2020 roku raportowane do Krajowego Rejestru Pacjentów z COVID-19. Wynika z nich, że w marcu rozpoczęto terapię respiratorową u 88 pacjentów, a liczba zmarłych pacjentów poddanych tej terapii (także w poprzednich miesiącach) wyniosła 19 osób. W kwietniu było to odpowiednio 256 osób i 113 zgonów. W maju: 213 osób i 110 zgonów. W czerwcu 141 osób i 77 zgonów. W lipcu 96 osób i 47 zgonów. W sierpniu 105 osób i 51 zgonów. We wrześniu 173 osoby i 57 zgonów. W październiku 855 osób i 302 zgony.
„Dodatkowo informuję, że bazując na danych NFZ sprawozdanych za 2019 rok, spośród hospitalizacji na choroby układu oddechowego, w czasie których sprawozdano użycie wentylacji mechanicznej, 37% zakończyło się zgonem w trakcie tej samej hospitalizacji. Należy podkreślić, że do podanego odsetka nie wliczano zgonów, które nastąpiły po wypisie lub na kolejnej hospitalizacji pacjenta” – napisał z upoważnienia ministra sekretarz stanu Waldemar Kraska.
