To miała być taka nowoczesna ludowość, adresowana przede wszystkim do mieszkańców miast – mówi o ceramice Bolesława Książka Bożena Kostuch, autorka monografii „Czarodziej z Łysej Góry”. Artyście zawdzięczamy m.in. wzory na ścianach kina Kijów i Teatru Bagatela w Krakowie.
PAP: Jak doszło do tego, że postanowiła pani opisać historię życia i twórczości Bolesława Książka, wybitnego ceramika? Powstała monografia artysty.
Bożena Kostuch: Tak, monografia trochę szersza, ponieważ książka jest i o jego życiu, i o jego twórczości, i o Łysej Górze, czyli wsi, w której mieszkał po wojnie. Pracuję w Muzeum Narodowym w Krakowie, gdzie opiekuję się kolekcją ceramiki. W naszych zbiorach znajdują się prace Bolesława Książka, przykłady ceramiki z Łysej Góry. Oprócz tego interesuję się ceramiką w architekturze. A Spółdzielnia Kamionka w Łysej Górze to miejsce, gdzie powstały liczne realizacje. Bolesław Książek był ich twórcą lub współtwórcą. Te kompozycje trafiały potem na ściany licznych budynków w całej Polsce. Jego twórczość towarzyszyła mi przez ostatnich kilkanaście lat. W końcu doszło do sfinalizowania tych zainteresowań. I w ten sposób powstała książka „Czarodziej z Łysej Góry”.
PAP: Czarodziej z Łysej Góry to człowiek renesansu, który interesował się sztuką, tańcem, podróżował, był harcerzem, wiele by można wymieniać…
B.K.: Tak, rzeczywiście, interesował się bardzo wieloma sprawami. Wiele wydarzeń poruszało zarówno jego wyobraźnię, jak i jego uczucia. Bardzo leżało mu na sercu dobro i wszechstronny rozwój młodzieży, zarówno rozwój kulturalny, artystyczny, ale także sportowy, ponieważ sam Książek był zapalonym sportowcem już przed wojną. Ale brał udział w lokalnych zawodach sportowych także po wojnie, jako dojrzały człowiek. Interesował się sportowymi osiągnięciami łysogórskiej młodzieży.
Ale w Łysej Górze działo się bardzo, bardzo dużo. To zasługa Franciszki Mleczki, znanego ludowca, a także Bolesława Książka. Do Łysej Góry przyjeżdżał choćby Teatr Bagatela z Krakowa, organizowano spotkania z pisarzami, konkursy recytatorskie, w Łysej Górze działał teatrzyk amatorski, ale przede wszystkim istniał zespół ludowy Kamionka, działający przy spółdzielni. Bolesław Książek, a także jego żona i córki, występowali w tym zespole – Książek jako Lajkonik. Przede wszystkim był jednak ceramikiem i naprawdę uwielbiał ceramikę, był mistrzem w tej dziedzinie, bardzo chętnie przekazywał swoją wiedzę innym, zarówno uczniom, jak i innym artystom, którzy przyjeżdżali do Łysej Góry realizować swoje projekty. Co ważne, on uczestniczył także w normalnym, wiejskim życiu. Był radnym rady gromadzkiej, brał udział w różnych zebraniach. Interesował się wieloma dziedzinami życia.
PAP: Jakie są cechy charakterystyczne jego prac? Jak to jest z ludowością w tej twórczości, czy była to „wymyślona” ludowość czy kopiowana?
B.K.: Można powiedzieć, że to była wymyślona ludowość, ale oczywiście inspirująca się kształtami i dekoracjami obecnymi w garncarstwie i generalnie w sztuce ludowej. To miała być nowoczesna ludowość, adresowana przede wszystkim do mieszkańców miast, miała trafiać do ich mieszkań, sprzedawana była m.in. za pośrednictwem Cepelii. Stąd też stosowanie technik tradycyjnych, jak np. malowanie rożkiem. Ale już warianty dekoracji nie powtarzały nigdy w dokładny sposób motywów obecnych w sztuce ludowej. Bolesław Książek był mistrzem w wymyślaniu wzorów dekoracyjnych, które następnie powtarzały dekoratorki, pracujące w Spółdzielni Kamionka. Oczywiście mogły też dodać coś od siebie.
Twórczość Książka była niezwykle różnorodna. W Kamionce zaczęto od tej nowoczesnej ceramiki ludowej, ale bardzo szybko – bo już pod koniec lat 50. – wprowadzono kształty i abstrakcyjne dekoracje. Podążano więc za tym, co działo się w ówczesnym wzornictwie. To jest druga gałąź ceramiki łysogórskiej, ceramiki dekoracyjno-użytkowej. Książek tworzył także wielkie kompozycje, obecne w architekturze. Współpracował z artystami przy tworzeniu ich realizacji, komponował mozaiki, projektował figurki, tworzył rzeźby ceramiczne. W późniejszym okresie także zaprojektował i wykonał bardzo wiele kominków, które miały przede wszystkim tradycyjne kształty, najbardziej pożądane przez zamawiających, ale Książek nie stronił też od bardziej nowoczesnych, uproszczonych realizacji.
Wreszcie – „płyty”, czyli ceramiczne obrazy, płaskorzeźby, złożone z jednej, z dwóch czy większej liczby płyt ceramicznych, przeznaczone do zawieszenia na ścianie. Można powiedzieć, że na tej dziedzinie skoncentrował się, gdy odszedł z Kamionki i tworzył we własnej pracowni. Te płyty o rozmaitych wzorach, przepięknych kolorach i bogatych fakturach cieszyły się wielkim powodzeniem na wystawach, u kupujących, wiele osób chciało mieć płyty Książka w swoich domach.
PAP: Czy możemy powiedzieć, że najważniejsza w jego twórczości jest ceramika w architekturze?
B.K.: Te działania miały premierę w połowie roku 1960, podczas wystawy „ceramiki eksperymentalnej” na dziedzińcu Pałacu Pod Blachą w Warszawie. Ale tak naprawdę rozpoczęły się półtora roku wcześniej, gdy dwaj warszawscy artyści malarze Krzysztof Henisz i Zygmunt Madejski przybyli do Łysej Góry i rozpoczęli prace nad przetransponowaniem swoich idei malarskich na tworzywo ceramiczne.
Oczywiście, Książek z nimi współpracował, ponieważ oni jako malarze nie znali technologii ceramicznej. Premiera w maju 1960 roku zrobiła duże wrażenie na mieszkańcach Warszawy, na architektach, na innych artystach. Łysą Górą i płytami okładzinowymi, które mogą znaleźć zastosowanie w architekturze, zainteresowali się także dziennikarze, w prasie pojawiło się mnóstwo artykułów. Już zaraz na początku, w latach 1960 i 1961 pojawiły się pierwsze takie kompozycje w architekturze. Do dziś istnieje kompozycja zaprojektowana przez Krzysztofa Henisza na ówczesnej szkole pielęgniarstwa i położnictwa w Lublinie, to bardzo wczesna realizacja.
Książek z Heniszem współpracował również w późniejszych latach, przyjaźnili się. Książek współpracował zresztą z bardzo wieloma artystami, którzy przyjeżdżali do Łysej Góry, by realizować tam architektoniczne projekty. Ale sam także je tworzył. Jego bardzo piękna, długa kompozycja znajduje się na budynku piecowni w Łysej Górze. Niestety, dwie kompozycje, które znajdowały się Brzesku, w dawnym Kinie Bałtyk i Urzędzie Miasta, już nie istnieją, zostały zniszczone jakiś czas temu. Ale istnieją realizacje Książka w miejscowości Gorzeń koło Wadowic – na ścianach restauracji Czartak możemy zobaczyć trzy bardzo piękne kompozycje z płyt łysogórskich; dwie zdobią wnętrza Starych Łazienek Mineralnych w Krynicy-Zdroju.
Kolejne realizacje znajdują się np. w Muszynie i Muszynie Złockiem. Salę jadalną w obecnej Geovicie, dawnym Geofizyku (dom wczasowy) w Złockiem, dekoruje długi fryz w gamie turkusu, a w holu znajduje się filar obłożony brązowymi płytkami z dekoracją przedstawiającą postacie. Natomiast dawny Dom Wczasowy Fabryki FSO na Żeraniu w Muszynie zdobi bardzo wiele kompozycji wykonanych przez Bolesława Książka: przepiękne fryzy w obecnej jadalni i sali gimnastycznej. W podziemiach, w kawiarni, jest kolejna efektowna kompozycja na ścianie holu, poza tym witraż z barwnego szkła oprawionego w elementy z betonu, a także dwustronna ścianka dekoracyjna i płaskorzeźba figuralna. Rzeczywiście, ten dawny Żerań, obecne sanatorium Muszyna, to jest wyjątkowe miejsce: jedyny budynek, gdzie zachowało się do dziś aż tyle realizacji autorstwa Bolesława Książka.
Jak już wspomniałam, Książek współpracował z wieloma artystami. Najciekawsze czy najważniejsze przykłady z Krakowa to kino Kijów i olbrzymia ściana holu zaprojektowana przez Krystynę Zgud-Strachocką, zrealizowana właśnie we współpracy z Książkiem, licząca ponad 300 mkw. To największa kompozycja z płyt łysogórskich w Polsce. Ponadto budynek, który zna wiele osób, znajdujący się w centrum Krakowa, mianowicie Teatr Bagatela. Tam mamy trzy przepiękne kompozycje zaprojektowane przez Witolda Skulicza, także zrealizowane w Łysej Górze we współpracy z Bolesławem Książkiem.
PAP: Twórcy nie byliby zadowoleni z ogromnego telebimu, który wkomponowano pomiędzy te mozaiki…
B.K.: Jest telebim, niestety. Ale jest jedna bardzo pozytywna rzecz, jeśli chodzi o Bagatelę: kilkanaście lat temu budynek został poddany remontowi. Ściany teatru pękały, groziła mu niemalże katastrofa budowlana. Gmach poddano kompleksowemu remontowi, wyremontowano także elewacje. Wszystko zostało znakomicie wykonane, ściany ocieplono, ale zrobiono to w ten sposób, aby nie naruszyć kompozycji ceramicznych, choć oczywiście prościej i taniej byłoby wszystko zasłonić styropianem, jak to bardzo często się dzieje. Jednak zadbano o zachowanie kompozycji dekoracyjnych, które nadal ożywiają ściany wysmakowaną kolorystyką i fakturą oraz oryginalnymi kształtami. Są po prostu symbolem Bagateli.
PAP: Książka „Czarodziej z Łysej Góry” prezentuje ogromny dorobek artysty. Czy już dziś pani wie, jaki jest jej odbiór?
B.K.: Docierają do mnie bardzo pozytywne głosy, zarówno od osób, które interesują się Książkiem i jego ceramiką, ale także, co mnie najbardziej cieszy, od rodziny artysty. Każdy autor piszący o życiu jakiejś osoby musi się zmierzyć z tym, jak pamiętają ją bliscy, ale wydaje mi się, że rodzinie spodobała się moja wizja Książka i jego twórczości. Zresztą zięć artysty powiedział mi, że z książki dowiedział się o kilku faktach, których nie znał. Docierają do mnie też głosy od miłośników Książka, którzy dzięki „Czarodziejowi…” mogli dowiedzieć się, co działo się w jego życiu przed II wojną światową czy podczas wojny. Bardzo wielu zainteresowała wyprawa czarnomorska krakowskich harcerzy, czy wątek związany z wyjazdem do Chin. Wreszcie – kryzys w Kamionce i odejście Bolesława Książka. Wiem, że wiele osób zastanawiało się, co takiego się wydarzyło, dlaczego Bolesław odszedł, dlaczego zaprzestano wyrobu płyt. Ta książka w jakiś sposób odpowiada na to pytanie.
PAP: Zostanie pani przy twórczości Książka? Może czas na wystawę, wycieczkę, a może film dokumentalny?
B.K.: Zapraszam do Łysej Góry i do Tarnowa! W latach 2015-16 powstał tam Szlak Ceramiczny Regionu Tarnowskiego, który uwzględnia zarówno prace Książka, jak i inne kompozycje ceramiczne oraz mozaiki w Tarnowie i okolicach. Można po tym szlaku podążać samochodem, rowerem, spacerować po Łysej Górze. Tego typu działania zostały więc już podjęte. Prace Książka eksponowane są na różnych wystawach zbiorowych, w 2015 roku miał wystawę retrospektywną na zamku w Dębnie, zatytułowaną „Powrót Czarodzieja”, ponieważ ten „Czarodziej” do niego przylgnął. Można więc i dziś podróżować szlakiem Książka. A film dokumentalny? Myślę, że wszystko przed nami!
Rozmawiała: Dorota Kieras (PAP)
Bożena Kostuch – doktor historii sztuki, kustoszka w Muzeum Narodowym w Krakowie, znawczyni ceramiki XIX i XX wieku, autorka publikacji naukowych i popularyzatorskich. Jej najbardziej docenianą książką jest „Kolor i blask. Ceramika architektoniczna oraz mozaiki w Krakowie i Małopolsce po 1945 roku”. Najnowsza książka Bożeny Kostuch „Czarodziej z Łysej Góry” ukazała się niedawno nakładem wydawnictwa Marginesy.