Rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny wyraził przekonanie, że służby specjalne Rosji próbowały go otruć środkiem typu Nowiczok na polecenie prezydenta Władimira Putina i że chodziło o pozbycie się go przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi.
W rozmowie, trwającej ponad dwie godziny, Nawalny opisał wydarzenia tego dnia. Wspominał swoje uczucia, gdy poczuł się źle w samolocie: nie czując bólu, miał silne odczucie, że umiera i wkrótce nastąpi śmierć.
Ponownie wyraził przekonanie, że za jego otruciem stoi prezydent Rosji Władimir Putin. „Moja wersja polega na tym, że zrobili to funkcjonariusze albo FSB (Federalnej Służby Bezpieczeństwa-PAP), albo SWR (Służby Wywiadu Zagranicznego-PAP), na polecenie, co jest oczywiste, niewątpliwe, Putina” – powiedział.
Jego zdaniem „całokształt czynników” świadczy na rzecz tej wersji. „Dwaj ludzie: (Aleksandr) Bortnikow z FSB i (Siergiej) Naryszkin ze Służby Wywiadu Zagranicznego mogą napisać: +zastosować aktywne działania i przygotować koktajl numer 9+. I bez wątpienia nikt oprócz Putina nie może wydać im polecenia, by koktajl nr 9 zastosować wobec obywatela Federacji Rosyjskiej” – powiedział. Dodał, że do użycia środka bojowego typu Nowiczok potrzebne jest specjalne laboratorium i ludzie, którzy wiedzą, jak posłużyć się tą trucizną. Argumentował też, że gdy był w szpitalu w Omsku przyjeżdżała tam grupa lekarzy powołana przez ministra zdrowia, która orzekła, że pacjenta nie można przewozić za granicę. „Potem – personalne, osobiste kłamstwo Putina, na fantastyczną skalę, że symulowałem i sam się otrułem” – podsumował Nawalny.
Jego zdaniem to, co się wydarzyło, jest związane z przyszłorocznymi wyborami do niższej izby parlamentu Rosji, Dumy Państwowej. Przypomniał, że przez ostatnie dwa lata narastała presja na założoną przez niego Fundację Walki z Korupcją (FBK). „Mimo to nie tylko po prostu przeżyliśmy, a staliśmy się silniejsi” – zauważył. Działalność FBK jego zdaniem zaszkodziła rządzącej partii Jedna Rosja podczas wyborów regionalnych. „Oni (władze-PAP) zdawali sobie sprawę, że przed wyborami do Dumy Państwowej grożą im wielkie, wielkie problemy” – powiedział Nawalny.
Podkreślił, że „nikt nie wie”, w jaki sposób poddany został działaniu trucizny. Wyraził jednak przypuszczenie, że w hotelu w Tomsku dotknął czegoś, na czym znajdował się Nowiczok. Jak wskazał, między opuszczeniem hotelu a załamaniem się jego zdrowia w lecącym samolocie minęły 3-4 godziny, a gdyby trucizna znajdowała się w jedzeniu lub napoju, jej działanie byłoby szybsze.
Opozycjonista podkreślił, że Nowiczok jest „supertajny”, jego posiadanie i przechowywanie w jakichkolwiek ilościach jest zakazane. „Jeden z problemów dla Putina polega teraz nawet nie na pytaniu, czy to on kazał mnie otruć, czy też nie on, a na tym, że dowiedziony został fakt, iż w Rosji ktoś uzyskał Nowiczok i go użył. Samo w sobie jest to naruszeniem konwencji o zakazie broni chemicznej” – powiedział.
Nawalny nie określił dokładnie, kiedy zamierza wrócić z Niemiec do Rosji, ale wykluczył sytuację, że nie będzie mógł wrócić do kraju. Dopuścił, że spędzi w Niemczech około dwóch miesięcy.
Choć stan jego zdrowia znacznie się poprawił i lekarze są zaskoczeni tempem rekonwalescencji, to – jak mówił Nawalny – nikt nie wie, ile czasu ona zajmie. Gdy pytał o to lekarzy, odpowiadali mu, że medycy nie mieli do czynienia wcześniej z takimi sytuacjami i dopiero na jego przykładzie obserwują ten proces.
W dwugodzinnej rozmowie przed kamerą Nawalny opisywał spotkanie w szpitalu w Berlinie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. W programie uczestniczyła też jego żona – Julia, która opowiadała o sytuacji w szpitalu w Omsku i o swoich zabiegach, by wywieźć znajdującego się w śpiączce męża do szpitala za granicę.
Dudź jest autorem wywiadów i filmów dokumentalnych publikowanych w internecie; Nawalny był również wcześniej jednym z jego rozmówców.
(PAP)