Pandemia i związane z nią obostrzenia stawiają przed nami konieczność podejmowania właściwych kroków na każdej płaszczyźnie naszego życia.
Tymczasem działania rządu przypominają chaotyczne miotanie się od skrajności do skrajności, minister zdrowia przyznał sobie nieograniczone niczym uprawnienia, a instytucje publiczne, gospodarka i ludzie poddani zostali restrykcjom, których skutki trudno dziś oszacować.
Konieczne jest zatem uporządkowanie sytuacji prawnej, tak by zachowana została logika na której wspiera się polska Konstytucja i którą kierować się musi każde racjonalne społeczeństwo.
Ograniczenia praw obywatelskich, które nieuchronnie niosą z sobą kolejne restrykcyjne rozporządzenia rządu, muszą być zatem zgodnie z Konstytucją i oparte na ustawie, a nie rozporządzeniach. Art. 31 Konstytucji ust. 3 stwierdza bowiem wyraźnie:
„Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo w wolności i praw innych osób. Ograniczenia nie mogą naruszać istoty wolności i praw.”
Konieczna ustawa o stanie nadzwyczajnym
Bezwzględnie zatem konieczna jest osobna ustawa o przeciwdziałaniu pandemii – wprowadzona na podstawie art. 228 – Rozdziału XI Konstytucji o stanach nadzwyczajnych. A nie – jak dotąd czyni to rząd – wykorzystywanie ogólnej ustawy o zapobieganiu chorobom zakaźnym.
Opozycja powinna zatem wnioskować pilnie uchwalenie przez Sejm ustawy o stanie nadzwyczajnym związanym z wystąpieniem pandemii, w której to ustawie określi się konkretne działania i zobowiązania wobec ministra zdrowia. Tak jak to próbowała kilkakrotnie podnosić w pierwszej fazie kampanii prezydenckiej. Dziś jakoś posłowie opozycji zapomnieli o tym, o czym sami mówili jeszcze nie tak dawno.
Co wolno ministrowi?
Ustawa musi określać jasno granice kompetencji ministra zdrowia, a zarazem wiązać je z rzetelnie określonym stanem zagrożenia. Musi także nakładać na ministra określone obowiązki. Dziś minister zdrowia hasa sobie po polskim systemie prawnym jak swawolny Dyzio wprowadzając całkowicie dowolnie ograniczenia albo je znosząc.
Ustawowo należy zobowiązać ministra zdrowia do ciągłego i zgodnego ze stanem faktycznym monitorowania sytuacji i podawania społeczeństwu PRAWDZIWYCH informacji na temat pandemii. Wynika to wprost z cytowanego zapisu Konstytucji, który przewiduje iż ograniczenia praw obywatelskich mogą być wprowadzane tylko wówczas gdy są KONIECZNE. A zatem ustawa musi nakładać na ministra zdrowia obowiązek podawana bezwzględnie prawdziwych danych na temat pandemii.
Stwierdzać przyczyny zgonów! Podawać rzetelne informacje!
Konieczne jest nałożenie na ministra zdrowia obowiązku przeprowadzania sekcji zwłok tych zmarłych, które w codziennych komunikatach zaliczane są do zmarłych „na covid-19” i określania ścisłe przyczyny ich zgonu.
Konieczne jest podawanie nie tylko liczby pozytywnych wyników testów – ponieważ nosicielstwo nie oznacza wystąpienia choroby, a sam pozytywny wynik testu jest tylko ostrzeżeniem o możliwości wystąpienia większej ilości zachorowań na danym terenie. I w końcu wyraźnie widać, że „rekordy” zależą od liczby przeprowadzanych badań. Im więcej testów w danym regionie – tym większa liczba „chorych” czyli naprawdę liczba nosicieli.
Należy określić jak przekłada się liczba zakażonych na liczbę prawdziwych przypadków choroby i od tego uzależnić uprawnienia ministra do wprowadzania restrykcji na danym terenie. Obecnie jest to kwestia całkowitej dowolności czyli widzimisię Pana Ministra.
Gdzie są posłowie opozycji?
W obecnym chaosie w jakim zapadają kolejne rozporządzenia naruszane są zarówno konstytucyjne zapisy o nadzwyczajnych uprawnieniach rządu, a także tak naprawdę nie znamy ani prawdziwej skali zagrożenia, ani skutków pandemii.
W powiecie nyskim, w którym mieszkam – największym powiecie Opolszczyzny, zamieszkałym przez 138 tys. mieszkańców od pięciu miesięcy zmarła jedna starsza kobieta, która chorowała na wiele innych, poważnych chorób. Zakażonych – od marca zostało 40 osoby, a w szpitalu przebywa 3 pacjentów, 30 pokonało wirusa w zdecydowanej większości – bezobjawowo. Jest to znikoma skala choroby, która nie spełnia żadnej definicji epidemii. Mimo to społeczeństwo jest poddane represjom, policja nakłada mandaty na sklepikarzy. Być może gdzieś w innych regionach Polski istnieje realne niebezpieczeństwo – jednak to minister powinien je bezdyskusyjnie wykazać i podejmować tylko takie działania na które zezwoli mu specjalna ustawa. Inaczej – tak jak to jest obecnie – znajdujemy się stanie anarchii prawnej, która zapewne wszystkim rządzącym odpowiada, ale której społeczne i gospodarcze skutki – jak każdej anarchii – będą ogromne.
W całej tej historii niebywale smutno wypada ocena naszego systemu politycznego, w którym taka samowola i chaos ze strony rządu – nie wywołuje żądnej w istocie reakcji opozycji. Posłowie PiS zadowoleni są z aktywności własnego rządu w zakresie „walki z pandemią” i ten sposób reagowania wybitnie im służy – co widać choćby po wygranych wyborach prezydenckich. Jednak dlaczego opozycja, która wręcz organicznie powinna weryfikować „narrację” rządową i kompetentnie ją kontrolować milczy?
Polacy straszeni nieustannie przez media, zagrożeni mandatami coraz powszechniej się jednak buntują przeciwko restrykcjom. Ale jest to bunt indywidualny, taki rzec by można: „bierny opór”.
Ten milczący protest nie znajduje jednak w Sejmie stosownej reprezentacji. Prawdę mówiąc wobec tej sytuacji należy zapytać po co nam taki parlament, w którym istotnych pytań nikt nie stawia?
Janusz Sanocki