Jestem starej daty. Prowadząc redakcję Naszej Polski staram się pamiętać o zasadach, o których zdecydowana, przytłaczająca większość mediów dzisiaj już nie tylko nie pamięta, ale których wręcz się wstydzi. I co? Okazuje się, że ludzie, czytelnicy też już nie pamiętają. Popełniłem błąd. Powinienem od razu do portalu dołączyć instrukcję obsługi.
Wyobrażacie sobie, żeby podejść do aktora grającego złego bohatera i po przedstawieniu napluć mu za karę w twarz? To się mogło dziać w wiekach średnich, ale nie dzisiaj, prawda? To jakby rzucić się z kamieniem na aparat Polaroida za to, że pokazał nam naszą własną facjatę na papierowym wydruku. Ale to się naprawdę dzieje.
Redakcja Naszej Polski jest jedną mi znaną – być może w ogóle jedyną! – redakcją, w której panuje wolność słowa. Wyjaśnię na czym to polega w praktyce, bo widzę, że naprawdę czytelnicy zwyczajnie nie są na to przygotowani po latach korzystania z mediów koncernowych. Materiały na portalu dzielą się na trzy rodzaje.
Pierwszy to informacje. Tutaj korzystamy głównie z zasobów Polskiej Agencji Prasowej, która publikuje depesze z kraju i ze świata, w zakresie tematycznym, jaki nas interesuje. Ale korzystamy również z informacji prasowych nadsyłanych do redakcji i produkowanych przez naszych dziennikarzy. I teraz klucz do zrozumienia całości: informacja prasowa jest komunikatem przedstawiającym konkretne stanowisko („Minister Łukasz Szumowski zachęca do szczepień na grypę twierdząc, że są skuteczne i bezpieczne”).
Drugi to artykuły. Posiadamy w zasobach artykuły prasowe naszych własnych autorów. Publicystyka różni się od informacji tym, że artykuł powinien prezentować stanowiska wszystkich stron sporu („Minister Łukasz Szumowski zachęca do szczepień na grypę twierdząc, że są skuteczne i bezpieczne, ale doktor X zwraca uwagę na możliwość poważnych powikłań poszczepiennych, a doktor Y twierdzi, że ta szczepionka w ogóle nie jest skuteczna”). Artykułów mamy oczywiście mniej, bo wymagają większego nakładu pracy.
Trzeci to felietony. To esencja dziennikarstwa, jeśli dziennie pojawia się jeden-dwa to już jest dobrze. Tutaj autor bierze całkowitą odpowiedzialność za to co pisze i przedstawia swoje, własne, autorskie poglądy i opinie („Szumowski powinien siedzieć, a ta szczepionka nie nadaje się nawet na podkład pod drogi”).
Kiedyś, przed laty ten podział był oczywisty dla każdego, tak dla dziennikarza, jak i dla czytelnika. Potem – dzięki Wyborczej i innym periodykom – zatarła się bariera między informacją a komentarzem. Dzisiaj zdarzają się czytelnicy, dla których jest to wszystko jedno.
Dla mnie nie jest. Dla mojej redakcji nie jest. Informacja to informacja. Publicystyka to publicystyka. A felieton to felieton. Łamy Naszej Polski są otwarte dla rzetelnych informacji, dla każdej zdrowej, uczciwej publicystyki i dla felietonów o co najmniej przyzwoitym poziomie. Jeśli potrafisz pisać – zapraszamy do współpracy!
A Czytelników ogromnie proszę o inne traktowanie nas, niż pozostałych mediów. U nas naprawdę nie dochodzi do interakcji międzygatunkowych. Jeśli piszemy, że „X twierdzi, że Ziemia jest płaska”, to naprawdę nie jest to opinia redakcji. Jeśli piszemy, że „X twierdzi, że Ziemia jest płaska, a Y uważa, że nie”, to Czytelnik wciąż nie zna poglądów ani redaktora, ani redakcji. Jeśli za to redaktor Z napisze, że „Ziemia jest płaska w dni parzyste, a kulista w nieparzyste”, to jest to opinia redaktora Z, a nie redakcji.
Naprawdę prościej wytłumaczyć tego nie potrafię…
Paweł Skutecki