Stwardnienie rozsiane do niedawna dzielone było na dwa główne rodzaje: chorobę przebiegającą z okresowymi zaostrzeniami objawów klinicznych oraz chorobę progresywną, w której stopniowo rozwija się niesprawność. Najnowsze badania – które omawiano podczas łódzkiej Konferencji Neurologicznej „Stwardnienie Rozsiane 2023” – pokazują jednak, że ten podział jest sztuczny.
„Mamy jedną chorobę, która może w różny sposób przebiegać. W związku z tym zaciera się specyfika leków wprowadzanych do terapii tej choroby. Dawniej mieliśmy leki albo tylko na postać rzutową, albo tylko progresywną. Teraz będziemy mogli lepiej dopasowywać terapię indywidualnie do pacjenta” – stwierdził organizator konferencji, prof. Krzysztof Selmaj, dyrektor Centrum Neurologii w Łodzi i kierownik Katedry Neurologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Niezwykle istotny staje się komfort życia osób, zmagających się ze stwardnieniem rozsianym. Na jego wpływ ma z jednej strony coraz większa możliwość doboru terapii, a z drugiej – zwiększająca się dostępność nowych form podawania leków.
„Pacjenci mają różne odczucia i różne obawy. Niektórzy preferują na przykład leczenie doustne. Przez wiele lat leczenie podstawowe polegało bowiem na wykonywaniu codziennych iniekcji. Teraz mamy jednak leki, które podajemy na przykład raz na pół roku. Ważne są też iniekcje podskórne” – zauważył prof. Selmaj.
Nowoczesny trend personalizacji leczenia stwardnienie rozsianego to zmiana postaci formy podawania leków: z dożylnej na podskórną lub doustną. Został zapoczątkowany w innych obszarach terapeutycznych, np. w onkologii, hematoonkologii, reumatologii, diabetologii i gastroenterologii. Niestety nie wszystkie terapie obecne w programie lekowym leczenia stwardnienia rozsianego (B.29) są dostępne refundacyjnie dla polskich pacjentów w wersji podskórnej, pomimo tego, że takie leczenie jest zarejestrowane od 2021 r i obecnie dostępne w 26 krajach Europy.
„96% pacjentów z SM w Niemczech leczonych natalizumabem (badanie SISTER) preferuje postać podskórną tego leku, zamiast postaci dożylnej. To związane jest m.in. z czasem, który muszą przeznaczyć na przyjęcie leku oraz często złym stanem żył. Proces związany z dożylnym wlewem trwa średnio 1,5 godziny dłużej niż proces podskórnej iniekcji. Jednocześnie pacjenci krócej przebywali w placówkach ochrony zdrowia, co przekładało się na oszczędności pracy personelu nawet ok. 63% wyliczone w warunkach włoskich (badanie EASIER)” – stwierdził dr n. med. Jakub Gierczyński, MBA, ekspert systemu ochrony zdrowia.
Również Malina Wieczorek, prezes Fundacji „SM-walcz o siebie” wskazuje, że bardzo istotny jest komfort chorego, na który wpływa na przykład notoryczna ingerencja w żyły podczas leczenia i kontroli SM.
„Jak wykazują wyniki badań komfortu chorych, podskórna forma podawania leków cieszy się zdecydowanie większym powodzeniem wśród pacjentów” – powiedziała.
Jak wskazywali uczestnicy dyskusji, podskórna droga podawania leków to także szereg korzyści dla polskiego systemu opieki medycznej, np. czas wizyt w specjalistycznych placówkach jest dużo krótszy, mniejsza liczba personelu musi się zajmować pacjentem.
„A jak wiemy, personelu w placówkach medycznych brakuje. Przypomnę, że w ciągu ostatnich siedmiu lat nastąpiło podwojenie liczby chorych leczonych z ok. 10 tys. w 2015 r. do ok. 20 tys. w 2022 r. Jest to realizowane tymi samymi kadrami lekarskimi – ok. 300 neurologów. Dlatego konieczne jest wprowadzenie rozwiązań, które odciążą przynajmniej częściowo lekarzy neurologów i pielęgniarki” – dodał dr n. med. Jakub Gierczyński, MBA, ekspert systemu ochrony zdrowia.
Ostatnio Ministerstwo Zdrowia podjęło wiele potrzebnych decyzji dla pacjentów ze stwardnieniem rozsianym. Jednak przedstawiciele organizacji osób chorujących na SM widzą, że są jeszcze tzw. białe plamy w leczeniu tej choroby.
„Ostatnia lista refundacyjna to duży sukces pacjentów z SM: wszystkie leki, które są popularne w Europie, również u nas są refundowane” – powiedziała Malina Wieczorek, ale wskazała jednak na kilka problemów.
„Do tzw. białych plam zaliczamy na pewno leczenie objawowe, leczenie toksyną botulinową przy spastyczności oraz brak refundowania leków, które są podawane w inny, nowoczesny sposób, czyli natalizumabu w formie podskórnej. Miejmy nadzieję, że wkrótce w Polsce zostanie wprowadzony powszechnie” – dodała szefowa Fundacji „SM-walcz o siebie”.
Ważnym zagadnieniem poruszanym na łódzkiej konferencji był wpływ stwardnienia rozsianego na życie ludzi młodych, a szczególnie kobiet w ciąży. Jak stwierdzono, kobiety chorują na SM dwa razy częściej niż mężczyźni.
„Problem ciąży i macierzyństwa odgrywa dużą rolę, ponieważ stwardnienie rozsiane jest chorobą, którą musimy leczyć przewlekle. Ekspozycja na leki jest więc duża, co może powodować pewne konsekwencje przy zachodzeniu w ciążę, a leków mamy przecież coraz więcej” – zauważył prof. Krzysztof Selmaj.
Obserwacje te potwierdziła również dr Ewa Krzystanek z Katedry i Kliniki Neurologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
„Szczególną grupą są panie, młode kobiety, które planują zajść w ciążę. Leki stosowane w leczeniu SM oddziaływają na układ immunologiczny i nie wszystkie są akceptowalne w trakcie ciąży. Forma podania leków stosowanych w leczeniu SM jest niezwykle ważna. Ostatnio wyraźnie widać, że myślimy o pacjentach i leki podawane dożylnie staramy się zamieniać na podania podskórnie” – dodała dr Krzystanek.
„W Europie zarejestrowany jest natalizumab podskórny; moim zdaniem rewelacyjna i… rewolucyjna forma podawania przeciwciał monoklonalnych, które dotychczas kojarzyły się nam z podawaniem dożylnym i związaną z tym hospitalizacją” – stwierdziła wykładowczyni Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
„Chodzi o to, by te konkluzje nie były tylko oparte na miarach czysto medycznych, ale również na aspektach, które dotyczą pacjentów. Rozmowa między lekarzem i pacjentem jest obecnie niezwykle ważna. Chcemy pacjenta traktować bardziej indywidualnie” – podkreślił prof. Krzysztof Selmaj, organizator łódzkiej Konferencji Neurologicznej Stwardnienie Rozsiane 2023.
Źródło informacji: PAP MediaRoom