– Kiedyś mi się wydawało, że się głosuje na najlepszy film, na taki, który im się podoba, ale to nie jest tak. To jest pewien system. To jednak ten film, który ma najlepszy marketing, promocję, który najgłośniej przemówi do członków Akademii Filmowej – powiedziała Kaja Klimek, krytyczka filmowa, w popołudniowym Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej.
„Trudno jest mi uwierzyć, że członkowie Akademii Filmowej, obejrzeli ten film w całości”
– Trudno jest mi uwierzyć, że członkowie Akademii Filmowej, szczególnie ci z tego starszego rozdania, obejrzeli ten film w całości i naprawdę stwierdzili, że on jest najlepszy, bo to nie jest kino, które na pierwszy rzut oka byłoby czymś, co ich interesuje. Trochę tak to działa, że kiedy film ma mocne zaplecze, mocną promocję, to jest o nim więcej. Więc i tak jest duże zaskoczenie w przypadku „Wszystko, wszędzie, naraz” – stwierdził popołudniowy gość Radia ZET.
„Kraina snów nie chce trochę zejść na ziemię”
– Akademia Filmowa nie zgodziła się, żeby swoje wystąpienie miał na Oskarach Wołodymyr Zełenski, a z drugiej strony nagrodzony jest film o Nawalnym – poinformowała gospodyni programu.
– Mam nadzieję, że kiedyś o tym powstanie film. Mam wrażenie, że Hollywood – kraina snów nie chce trochę zejść na ziemię [ws. Ukrainy – red.]. Jest takim bardzo mocno oderwanym od rzeczywistości światem. Mam wrażenie, że to wynika z takiego konserwatywnego wymiaru, jak Ameryka powinna być postrzegana w tym kontekście fabryki snów. Też jestem tym rozczarowana. Były nominacje dla na zachodzie bez zmian”, który jest bardzo antywojennym manifestem – powiedziała Kaja Klimek.
„Rola jest duża, a film mały” – „Na zachodzie bez zmian” zmiotło konkurencję, ale nie jest to nic przełomowego. Tu jest bardzo klasyczny film, który pojawia się teraz , aby opowiedzieć może to, co dzieje się w Europie – powiedział gość Beaty Lubeckiej, rozwijając temat: – Nie było szans, żeby wygrał ktoś inny niż Brendan Fraser. Jest to jeden z tych filmów, w których rola aktora jest najważniejsza, a niekoniecznie cały ten świat przedstawiony. Jest hollywoodzką legendą, że Akademia Filmowa lubi to, kiedy aktor zmienia się do roli. Brendan Fraser i „Wieloryb” tu rola jest duża, a film mały. Ja bardziej zapamiętałam go z „Mumii” i prędzej wrócę do niej, niż do „Wieloryba”.
– Serce filmu „Wszystko, wszędzie, naraz” jest piękne, proste i szczerozłote. Matka i córka muszą znaleźć na nowo do siebie drogę – powiedziała Kaja Klimek, krytyczka filmowa, w popołudniowym Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej. – Kiedy obudziłam się rano i zobaczyłam, że to „Wszystko wszędzie naraz” dostał te wszystkie nagrody, to szczerze mówiąc szeroko się uśmiechnęłam. Uśmiechnęłam się nie dla tego, że był to mój faworyt. Obejrzałam go z przyjemnością w ubiegłym roku, trochę mnie zmęczył, bo to taki film, który trochę musi zmęczyć – powiedziała Kaja Klimek.
„Wszystko, wszędzie, naraz” przychodzi z trochę innego świata. – „Wszystko, wszędzie, naraz” przychodzi z trochę innego świata niż filmy Spielberga, czy Jamesa Camerona. To nie jest takie typowe, tradycyjne Hollywood. Trochę inna chociażby montażowo. Nagroda za montaż jest, jak najbardziej adekwatna, żeby to wszystko spiąć, te światy równoległe, bodźce, ze sobą połączyć. To nie jest takie proste. Jest taki moment, kiedy ten film traci impet, ale później się odradza na nowo – stwierdził gość Beaty Lubeckiej. – Serce tego filmu jest bardzo jasne. Człowiek chce wrócić do domu, do swojej rodziny. O tym jest „Incepcja” Christophera Nolana, cała reszta to rozbuchana wizja świata. Mam wrażenie, że „Wszystko, wszędzie, naraz” właśnie idzie w taką stronę – powiedziała Kaja Klimek.
– Michelle Yeoh. Po raz pierwszy azjatycka aktorka dostała taką nagrodę – stwierdziła gospodyni programu. – Tak zaczyna się ta rola, że ona jest już taką kobietą, która wszystko, co miało spotkać w życiu, już spotkało. Ona zajmuje się tym praniem, chodzeniem do urzędu skarbowego i ogólnie to jest bardzo nudno. Po czym otwiera się trzecie oko i po prostu rusza w kosmos tak naprawdę i okazuje się, że to ona jest główną bohaterką tej historii, a nie, że zaraz pojawi się jakiś inny bohater, czy to wszystko przejdzie na jej męża – opisywała Kaja Klimek. – Zresztą tu za drugi plan też nagrodzony aktor i kolejna hollywoodzka historia, bo to po wielu latach powrót Ke Huy Quan’a do grania w filmach. Uścisk Harrisona Forda. To był jego powrót po 40 latach i zakończony Oskarem. Podobnie w przypadku Jamie Lee Curtis, która za drugi plan też dostała Oskara. Widziałam taki obrazek w Internecie z podpisem, że ona nie będzie chodzić na te wszystkie imprezy, bo wcześniej chodzi spać. Bycie gwiazdą i takie podejście do sprawy, to jest coś wspaniałego – stwierdziła krytyczka filmowa.
Cała rozmowa na radiozet.pl