Głośno dzisiaj o najbardziej znanych żołnierzach, którzy nie pogodzili się z sowiecką okupacją Polski po 1945 roku. Warto jednak pamiętać też i o tych, którzy dla Ojczyzny ryzykowali życie całymi rodzinami, a o których dzisiaj pamiętają nieliczni. Taką bohaterską rodziną była familia Wremblów spod Bydgoszczy.
Wremblowie byli ludźmi lasu, w dosłownym znaczeniu tego określenia. Głowa rodziny – Franciszek – w latach 1923-24 uczył się w Państwowej Szkole dla Leśniczych w Margoninie. Pracował w kilku nadleśnictwach zanim w 1934 roku trafił do Leśnictwa Emilianowo w Nadleśnictwie Bartodzieje położonym w obrębie Puszczy Bydgoskiej. Pracował tam do 1953 roku. Do jego pracy w leśnictwie nikt nigdy nie miał zastrzeżeń, Franciszek kochał las. Ale na pracy leśniczego nie kończyła się jego aktywność.
Franciszek Wrembel od 1939 do 1948 roku był dowódcą placówki konspiracyjnej „Emilianowo” podlegającej najpierw pod Związek Walki Zbrojnej, potem Armię Krajową, a po wojnie Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”. Walczył najpierw z Niemcami, potem z nowym ustrojem. Był pod stałą „opieką” komunistycznych służb, które utrudniały mu na wszystkie sposoby pracę w lesie. Już po 1990 roku Wrembel został za swoją działalność odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Armii Krajowej i Odznaką Pamiątkową Okręgu Pomorskiego Armii Krajowej.
Warto pamiętać, że wielu leśników przed wojną w ramach Przysposobienia Wojskowego Leśników przeszło doskonałe szkolenie w zakresie otwartej walki, ale także dywersji i wojny partyzanckiej. Byli to ludzie doskonale znający teren, na którym działali i całkowicie oddani Ojczyźnie. Zadaniem placówki w Emilianowie, dowodzonej przez Franciszka Wrembla, miała być dywersja, ale po powstaniu tuż obok ogromnych zakładów zbrojeniowych DAG (później: Zachem), placówce wyznaczono nowe zadanie: wywiad.
Wojenne losy placówki w Emilianowie obfitują w wiele ciekawych, choć nieznanych szerzej wydarzeń, takich jak choćby ogromna akcja pomocy dla brytyjskich, francuskich i rosyjskich jeńców wojennych, czy wspólne przedsięwzięcia z partyzantami AK z Borów Tucholskich pod dowództwem kapitana Alojzego Bruskiego. W leśniczówce prowadzono także tajne nauczanie, dzięki temu, że schronienie znajdowali tam poszukiwani przez Niemców polscy nauczyciele.
Kiedy w listopadzie 1945 roku Franciszek Wrembel został aresztowany przez UB, jego syn na terenie leśniczówki ukrył broń i amunicję, łącznie kilkanaście karabinów, pistolety, granaty, kilka skrzynek amunicji. Część tej broni służyła potem oddziałom, które nie pogodziły się z narzuconym Polsce reżimem stalinowskim. Franciszek Wrembel wyszedł w czerwcu 1946 roku i dowodził komórką AK jeszcze przez dwa lata, kiedy została ona rozwiązana.
Wspominając bohaterstwo Franciszka Wrembla nie należy zapominać o jego rodzinie, która z równie wielkim poświęceniem pracowała na rzecz wolnej Polski: żonie Helenie („Marta”) i synu Henryku („Kukułka”, „Wilga”). Franciszek zmarł 7 czerwca 1972 roku, jego żona 30 sierpnia 1997 r. Ich syn, profesor Henryk Wrembel zmarł 18 marca 2014 r.