Jak poinformował w niedzielę PAP mł. asp. Karol Kolaczek z zespołu prasowego policji w Chorzowie, mężczyzna usłyszał dwa zarzuty: sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym (art. 174 par. 1 Kodeksu karnego) oraz – jak definiuje to Kodeks karny – zaboru pojazdu znacznej wartości w celu krótkotrwałego użycia (art. 289 par. 2). Może grozić mu nawet osiem lat więzienia.
Wartość tramwaju marki Pesa, którym 25-latek wyjechał w nocy z zajezdni w Katowicach-Zawodziu, to ok. 7 mln zł. „W toku postępowania policjanci z wydziału kryminalnego będą wyjaśniać m.in. w jaki sposób mężczyzna wszedł w posiadanie karty dostępowej, umożliwiającej uruchomienie tramwaju” – powiedział mł. asp. Kolaczek.
Wcześniej fałszywemu motorniczemu postawiono zarzut kradzieży z włamaniem, jednak po analizie okoliczności zdarzenia śledczy uznali, iż bardziej uzasadniony jest zarzut zaboru cudzego pojazdu znaczniej wartości.
Tramwaj, którym 25-latek wyjechał z zajezdni, miał numer nieistniejącej linii 33. Mężczyzna zatrzymywał się na przystankach, zabierając pasażerów.
„W trakcie przejazdu inny motorniczy zwrócił uwagę na nietypową linię tramwaju i powiadomił o tym dyspozytora. Gdy samozwańczy motorniczy znajdował się w okolicach chorzowskiego Rynku, tramwaj został unieruchomiony przez pracowników zajezdni” – relacjonował rzecznik chorzowskiej policji. Nikomu nic się nie stało, a tramwaj wrócił nieuszkodzony do zajezdni.
Zatrzymany 25-latek był trzeźwy, nie uciekał i nie stawiał oporu. Badania toksykologiczne wykażą, czy mógł być pod wpływem środków odurzających. Policjanci wskazują, że choć mężczyzna nie posiadał stosownych uprawnień do kierowania tramwajem, jego wiedza wystarczyła do podstawowej obsługi tego pojazdu.
Początkowo 25-latek nie wyjaśniał, dlaczego uprowadził tramwaj. Podczas późniejszych przesłuchań powiedział, że jako syn motorniczego, również chciał poprowadzić taki pojazd.
Spółka Tramwaje Śląskie wyjaśnia, w jaki sposób mogło dojść do tego, iż 25-latkowi udało się wyjechać tramwajem z zajezdni. Pojazd był włączony, ponieważ w nocy prowadzono prace serwisowe. W chwili uprowadzenia pojazdu prawdopodobnie nikogo nie było w pobliżu. Analizowane są nagrania monitoringu, wyjaśniane jest też, dlaczego brama zajezdni była otwarta, a ochrona nie zareagowała.(PAP)
One comment
Paweł Kopeć
30 października, 2022 at 7:50 pm
Przesada…
Zuch, Polak potrafi…
Trochę jak strażak, który podpala, z nudów i bezrobocia cha cha cha
Już dawno temu były inne takie przypadki porwań: we Wrocławiu, Łódzi…