Zatrzymane przez policję i przymusowo doprowadzone na badania do szpitala psychiatrycznego w szpitalu w Choroszczy mają być dwie kobiety, które brały udział w akcie wandalizmu 29 sierpnia ubiegłego roku na granicy polsko-białoruskiej – w pobliżu miejscowości Szymaki.
Decyzję wydała Prokuratura Okręgowa w Łomży. Zadanie zlecono Komendzie Wojewódzkiej Policji w Białymstoku – informuje Gazeta Wyborcza.
Chodzi o zdarzenie, jakie miało miejsce, kiedy na granicy polsko-białoruskiej trwał atak hybrydowy, a po polskiej stronie granicy wzniesiono zasieki z drutu. 13 osób wbiegło – jak to określili – „w symbolicznym akcie obywatelskiego nieposłuszeństwa” na pas graniczny. Wandale przecięli druty, przyczepili do nich liny oraz zniszczyli fragment ogrodzenia na kilka metrów.
Później opublikowali manifest, w którym wytłumaczyli pobudki, które nimi kierowały: „Stoimy na stanowisku, że z rządem walczyć trzeba pokojowym, lecz stanowczym nieposłuszeństwem obywatelskim, które powinno przyjąć charakter jak najbardziej masowy. Nasza osobista wolność i konsekwencje wiążące się z ciążącymi na nas zarzutami są ceną, którą jesteśmy gotowi zapłacić w obronie wyższych wartości – w imię solidarności i humanitaryzmu”.
Zgodnie z zapowiedzią Anny Zejer, zastępcy prokuratora okręgowego w Łomży, ósemce podejrzanych niedawno zmieniono zarzuty – prowadzący postępowanie przedstawił im postanowienia o ich uzupełnieniu o zarzut czynnego udziału w zbiegowisku, które miało na celu wsparcie tnących concertinę. Sankcja to pozbawienie wolności do lat 3. Wcześniej wszystkim trzynastu osobom zarzucono uszkodzenie granicznego drutu (przecięcie, rozczłonkowanie, przeciągnięcie) w warunkach chuligańskich (szkoda została oszacowana na 1049 zł brutto, choć obrona jest przekonana, że jest znacznie zawyżona), za co groziło im do 5 lat pozbawienia wolności – czytamy w Wyborczej.
Wśród tnących drut był Bartosz Kramek z Fundacji Otwarty Dialog. W odniesieniu do niego zarzut niszczenia mienia został uzupełniony dodatkowo o to, że „działając w krótkich odstępach czasu, ze z góry powziętym zamiarem, podżegał bliżej nieokreśloną grupę osób (…) do popełnienia przestępstwa zniszczenia mienia”. Chodzi tu o to, że Kramek na kilka dni przed akcją opublikował na łamach „Wyborczej” manifest: „Obalmy zasieki na granicy. Zaprotestujmy w duchu obywatelskiego nieposłuszeństwa”. Wątek „podżegania” w związku z tą publikacją badała już Prokuratura Rejonowa w Sokółce, ale umorzyła to postępowanie. Sprzeciwił się temu Zbigniew Ziobro i polecił zbadanie umorzenia.
Prokuratura postanowiła teraz zatrzymać dwie kobiety biorące udział w niszczeniu zapory granicznej i doprowadzić je do tego szpitala po tym, jak nie udało się im dostarczyć wezwań do stawiennictwa na badania na piśmie.
– To szukanie sposobów, aby tych ludzi upokorzyć – komentuje mecenas Jacek Dubois.
– Wcześniej wszyscy podejrzani w tej sprawie stawiali się na każde wezwania prokuratury. To nie są pospolici kryminaliści, bandyci, żeby podejmować wobec nich środki o przymusowym zatrzymaniu i doprowadzeniu. Każdemu zdarza się nie odebrać poczty – zaznacza mecenas Gulko.
Z ustaleń Wyborczej wynika, że prokuratura chce sprawdzić, czy obie aktywistki były poczytalne w chwili, kiedy dokonywały na granicy aktu „obywatelskiego nieposłuszeństwa”.
Źródło: Wyborcza
One comment
Paweł Kopeć
19 września, 2022 at 3:22 pm
I pieniężnie! To boli dopiero za feministyczną, czyli tym, co się nie udało, głupotę!