Kanclerz Niemiec Olaf Scholz podczas niedawnego przemówienia w Poczdamie poruszył temat granicy polsko-niemieckiej. Niektórzy Polacy odczytali to jako aluzję do stosunków łączących oba kraje i kwestii reparacji, część wręcz przeciwnie, jako zapewnienie nienaruszalności granic.
W czwartkowy wieczór w mediach społecznościowych zaczęły się pojawiać pełne emocji komentarze dotyczące wystąpienia kanclerza Niemiec Olafa Scholza. Kanclerz przemawiał tego dnia (15 września) w Poczdamie na uroczystości wręczenia nagrody M100 Media Award obywatelom Ukrainy.
Nagroda ta w tym roku urosła w Polsce do rangi symbolu, choć w latach wcześniejszych mało kto o niej słyszał. Dlaczego? Bo nagrodę dostał naród ukraiński, odbierał ją mer Kijowa, a laudację wygłosił Donald Tusk. I to jest główny powód szumu wokół tej nagrody, że to Tusk został poproszony o to, a nie Morawiecki lub Kaczyński. Ale kogo mógł poprosić niemiecki organizator, jak nie swojego wasala?
Wróćmy do Scholza i jego kontrowersyjnej wypowiedzi. Kanclerz rozpoczął przemówienie wezwaniem do przeciwstawienia się „agresywnej wojnie Putina, sprzecznej z prawem międzynarodowym”. Mówił rzeczy znane i oklepane, ale zacytujmy słowa, o które jest medialna burza: „Chcę też powiedzieć, patrząc na Donalda Tuska, jakie to wielkie osiągnięcie – porozumienia, które wynegocjował Willy Brandt i inni. I to, że teraz jest to jasne i ostatecznie uzgodnione. Granica między Niemcami a Polską jest tam, gdzie jest. Po tych wszystkich setkach lat historii. I nie chcę, żeby jakikolwiek człowiek wyszukiwał tego znowu w podręcznikach historii dla stworzenia rewizjonistycznych obrazów. Pokój opiera się na tym, że granice są nie do ruszenia. Tu musi być między nami zgoda”.
Czy ta wypowiedź zapowiada rewizję granic, jeśli wystąpimy o reparacje? Czy jest zakamuflowaną groźbą? Czy rację ma internauta: – Scholz mówi, że nie chciałby żeby ktoś grzebał w historii w sprawie granicy Polsko Niemieckiej, mniej więcej w taki sposób w jaki lichwiarz mówi, że „byłoby mi bardzo przykro gdybym musiał połamać Ci palce” – pisząc tak w mediach społecznościowych?
Czy może TVN, który twierdzi, że kanclerz Niemiec nie tylko nie „straszył Polaków” rewizją granicy polsko-niemieckiej, ale potwierdził jej nienaruszalność, że mówił o żądaniach reparacyjnych Polski, a przykład uzgodnienia polsko-niemieckiej granicy podał jako pozytywny?
Cezary Gmyz tak skomentował wypowiedź kanclerza: „Jak jestem krytyczny wobec polityki Olafa Schulza, to jednak muszę stwierdzić, że nie groził on wczoraj w Poczdamie (sic!) zmianą granic. Ktoś nie zrozumiał ani znaczenia ani kontekstu tej wypowiedzi i rozpętał burzę”. Wtóruje mu prof. Stanisław Żerko: „Tak to jest, gdy ktoś koniecznie chce czegoś się dopatrzyć. Podobnie jest z tym oświadczeniem rządu Bieruta ws. reparacji. W tekście jak koń stoi, ze chodzi o Niemcy (jako całość), ale jest wielu obstających, że chodziło tylko o NRD”.
Na wpis Gmyza zareagował Rafał Ziemkiewicz: „Doprawdy Czarku? Facet, który jest ci winien grube pieniądze i odmawia spłaty, gdy się jej domagasz, mówi „bardzo bym nie chciał, żeby ktoś skrzywdził twoją zonę i dzieci”? Jak to można inaczej odczytywać?”.
„Scholz straszy rewizją granic w przypadku podjęcia tematu reparacji wojennych. Tusk siedzi obok i nie reaguje. Zero zdziwienia #PartiaNiemiecka” – to z kolei komentarz prezesa stowarzyszenia Marsz Niepodległości Roberta Bąkiewicza.
Jak jest naprawdę? Ano, uważam, że Niemcom nie wolno wierzyć i skłaniam się ku wypowiedzi Ziemkiewicz i internaty, że Scholz wypowiedział słabo zakamuflowaną groźbę w stylu: „byłoby mi bardzo przykro gdybym musiał połamać Ci palce” lub „bardzo bym nie chciał, żeby ktoś skrzywdził twoją zonę i dzieci”.
One comment
Paweł Kopeć
19 września, 2022 at 3:23 pm
Z kontextu wynika, że raczej rewizją rosyjską, Rosji – Putina.