Podczas czwartkowej konferencji prasowej PiS przedstawiło spot pt. „Dziś Europa mówi po polsku”, z archiwalnymi wystąpieniami m.in. prezydenta Lecha Kaczyńskiego na temat Rosji, a także ostatnimi wypowiedziami szefowej KE Ursuli von der Leyen i szefowej fińskiego rządu Sanny Marin.
Von der Leyen podczas wystąpienia w środę w Parlamencie Europejskim powiedziała między innymi, że Europa musi wyciągnąć nauczkę z wojny w Ukrainie. „Powinniśmy byli słuchać tych, którzy znają Putina, mieli z nim do czynienia w przeszłości. Anny Politkowskiej i tych wszystkich rosyjskich dziennikarzy, którzy obnażali przestępstwa i którzy zapłacili za to najwyższą cenę. Naszych przyjaciół w Ukrainie, Mołdawii, Gruzji, opozycjonistów z Białorusi. Powinniśmy byli posłuchać głosów podnoszonych wewnątrz naszej Unii: w Polsce, w państwach bałtyckich oraz w państwach Europy Środkowo-Wschodniej. Głosy te mówiły nam od lat, że Putin się nie zatrzyma” – podkreśliła szefowa KE.
„Byliśmy naiwni jeśli chodzi o Rosję. Powinniśmy byli uważniej słuchać naszych przyjaciół z krajów bałtyckich i Polski” – powiedziała szefowa fińskiego rządu Sanna Marin, która we wtorek występowała w debacie w PE.
„Widzieliście państwo spot, tam padały słowa o +polskiej racji+, ale trzeba byłoby jednak to doprecyzować, to była racja jednej polskiej formacji – Zjednoczonej Prawicy, a przede wszystkim Prawa i Sprawiedliwości. To myśmy mówili o tych niebezpieczeństwach, mówił o tym wielokrotnie mój świętej pamięci brat” – powiedział szef PiS.
A – jak dodał – jeśli chodzi o naszych politycznych konkurentów, to było zupełnie inaczej”. Kaczyński zwrócił uwagę, że w swoim pierwszym przemówieniu po przejęciu władzy „ówczesny premier (Donald Tusk – PAP) stwierdził, że chce porozumienia z Rosją taką, jaka jest, czyli można powiedzieć z pewną świadomością tych wydarzeń, tych zbrodni, które Rosja Putina miała już wtedy na sumieniu”. Jak zaznaczył, później było bardzo wiele wydarzeń, które potwierdzały tę linię.
W tym kontekście wskazał na zawartą umowę na dostawy rosyjskiego gazu do 2037 roku, na – jak mówił – bardzo niekorzystnej dla Polski, z wysokimi cenami i koniecznością nabywania dużej ilości tego gazu. Dodał, że była to też rezygnacja z budowy gazociągu Baltic Pipe, czy – dodał – próby sprzedaży Lotosu.
Prezes PiS mówił też o kwestiach, które poprzednicy jego formacji podejmowali wbrew interesom Polski m.in. rezygnacja z bazy amerykańskich rakiet antybalistycznych, co do której decyzja była podjęta, a następnie się z niej wycofano. „To było uderzenie szczególne mocne” – ocenił.
Przyznał, że po katastrofie smoleńskiej „oddawano wszystko Rosji w sprawach, które w każdym normalnym państwie byłyby traktowane jako w oczywisty sposób należące do tego normalnego państwa”, mówił też, że była tak „niebywała rzecz” jak zaproszenie szefa MSZ Rosji Siergieja Ławrowa na spotkanie z polskimi ambasadorami.
„Były różnego rodzaju przedsięwzięcia w tzw. sprawach trudnych – nic oczywiście nie załatwiono. Była rezygnacja z określenia Katynia jako ludobójstwa” – wymienił Kaczyński.
Wskazał, że „tych wydarzeń było dużo więcej”, „a wszystkie służyły jednemu – służyły rosyjskim, ale także niemieckim interesom. A jeżeli chodzi o cel, jaki tutaj był, jak się wydaje najbardziej istotny, to chodziło o awanse jednego człowieka i te rzeczywiście awanse otrzymał. Mówię o awansach w skali europejskiej” – powiedział prezes PiS.
Obecny na konferencji premier Morawiecki powiedział, że „dosłownie wczoraj przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przyznała rację Polsce i krajom bałtyckim”. Ale – jak dodał – „bądźmy tutaj precyzyjni”. „Tak naprawdę, kiedy na Radzie Europejskiej przedstawiałem te racje, to przywódcy innych krajów przyznawali rację rządowi Prawa i Sprawiedliwości, tym naszym przestrogom i alarmom, które wcześniej uruchamialiśmy” – zaznaczył.
Według niego, nie należy „ulegać wrażeniu, że cała polska klasa polityczna miała takie przekonanie”. „Pamiętam wyśmiewanie tego, kiedy jeździłem od stolicy do stolicy, na 3 miesiące przed rozpoczęciem wojny, wyśmiewanie tego przez naszych konkurentów politycznych, kiedy pokazywałem mapy, plany, dokumenty. Dokładnie się to potem ziściło, 24 lutego. A kiedy się już ziściło, to nagle wszyscy nasi przeciwnicy polityczni, zwłaszcza PO, przystroili się w takie antyrosyjskie piórka, że zawsze byli sceptyczni i wątpili w tę politykę niemiecką. Tak nie było” – stwierdził Morawiecki.
„Oni mylili się, PO myliła się w wszystkich swoich strategicznych przesłankach. Cała geopolityka, cała strategia geopolityczna – jeżeli w ogóle taka kiedykolwiek była – legła dzisiaj w gruzach. Tam, gdzie w gruzach leżą dzisiaj miasta Ukrainy – tam leży również strategia i polityka PO z lat 2007-2015 i później. Już po aneksji Krymu ówczesny premier, podobnie zresztą jak kanclerz Merkel wzywali do tego, żeby sankcje na Rosję nie były zbyt daleko posunięte. Kto przytulał się do Putina w dniu katastrofy smoleńskiej, kto mówił, że Nord Stream II jest projektem biznesowym?” – mówił.
„My zawsze przestrzegaliśmy przed tymi zagrożeniami; prezydent Lech Kaczyński mówił, że nie można dawać przyzwolenia na imperializm, że trzeba się wystrzegać nawet skłonności imperialnych” – dodał premier. „PO chciała zgotować nam uzależnienie od rosyjskiego gazu do roku 2037; nawet są pewne dokumenty, że jeszcze dłużej, do roku 2045. Pokażemy te dokumenty całemu światu” – oświadczył.
W ocenie Morawieckiego, symbolem rządów PiS są trzy inwestycje uniezależniające Polskę od rosyjskiego gazu: gazociąg bałtycki do Norwegii, gazoport w Świnoujściu i przekop Mierzei Wiślanej.
„Dzisiaj nasi konkurenci polityczni stroją się w piórka tych, którzy zawsze byli przeciw Rosji, zawsze uważali, że tutaj ryzyka występowały. Tak nie było” – podkreślił premier.
Zarzucił przy tym liderowi PO Donaldowi Tuskowi, że chwalił politykę poprzedniego niemieckiego rządu, która – zdaniem Morawieckiego – „doprowadziła do tego, że Rosja czuła się tak ośmielona, że zaatakowała Ukrainę”. „My przeciwko temu nie tylko się opowiadaliśmy, ale przestrzegaliśmy na wielu forach od bardzo dawna” – dodał premier.
„Dzisiaj musimy powiedzieć, że i współczesne działania Niemiec są działaniami kunktatorskimi” – ocenił Morawiecki. Jako przykład podał wypowiedź kanclerza Niemiec Olafa Scholza, że ciężki sprzęt bojowy nie będzie dostarczany do Ukrainy, bo „z zachodu żaden ciężki sprzęt nie został tam dostarczony”. „Prawda jest taka, że Polska dostarczyła Kraby, czyli zachodni ciężki sprzęt wojskowy dla Ukrainy po to, żeby Ukraina mogła się bronić” – zaznaczył szef rządu.
Według premiera gdyby jego obóz polityczny słuchał się opozycji, to dziś wydzwaniałby do Putina, „jak przywódcy, którzy próbują powrotu do tego, żeby było jak przed wojną, żeby móc prowadzić interesy z Rosją”. „Interesy z Rosją to interesy z imperium kolonialnym, które chce dominować całą tę część świata” – mówił Morawiecki.
„Parę dni temu widziałem informację amerykańskiego wywiadu o tym, że co najmniej 300 mln euro w kilku ostatnich latach zostało zaangażowane w korupcję polityków partii zachodniej Europy. A więc być może to nie tylko naiwność, być może to również plany kreślone na Kremlu przy współpracy z agentami z zachodniej Europy, ale także rosyjskimi agentami tutaj, w Polsce, powodowały taką słabość, taką miałkość odpowiedzi zachodniej Europy” – oświadczył premier.
„PiS zawsze było po stronie wolności, suwerenności i sprawiedliwości. PiS zawsze było po stronie polskiej racji stanu. My zawsze staliśmy właśnie tam, gdzie stała polska racja stanu. Chciałbym, aby polska opozycja przestała być opozycją wobec Polski, a stała się w strategicznych sprawach opozycją patriotyczną. Tego życzę naszym konkurentom politycznym” – powiedział Morawiecki. (PAP)
autor: Edyta Roś
One comment
PI Grembovitz
15 września, 2022 at 3:31 pm
… agentura rosyjska i niemiecka w polskim parlamencie, mediach, poprzednich rządach nie widzi i nie widziała w tym nigdy problemu czy zagrożenia.
Proste i jasne.