W czwartek na Zamku Królewskim w Warszawie zaprezentowano raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. Podano, że ogólna kwota strat Polski to 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów zł, co w przeliczeniu daje 1 bilion 532 miliardy 170 milionów dolarów.
Rzecznik rządu został zapytany w piątek na konferencji prasowej, kiedy Polska zwróci się z oficjalną notą dyplomatyczną do rządu Niemiec w sprawie reparacji wojennych.
Müller odparł, że raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku niemieckiej agresji jest już dostępny publicznie i strona niemiecka może się z nim zapoznać. „Liczymy na to, że wyciągnie wnioski z tego raportu, a jeżeli nie wyciągnie, to będziemy podejmować dalsze działania, w tym działania formalne na arenie międzynarodowej” – powiedział rzecznik rządu. „Nasza deklaracja jest jasna – podejmiemy środki prawne i środki polityczne, aby te należności wobec Polski mogły być w przyszłości wyegzekwowane” – dodał.
Rzecznik rządu zwrócił uwagę, że procedury związane z kwestami reparacji wojennych są skomplikowane. „One nie są uregulowane w jakimś kodeksie tak, jak to się odbywa w przypadku innych roszczeń prawnych, w związku z tym to jest duże wyzwanie i trudna droga, jeżeli chodzi o ich egzekwowanie” – podkreślił Müller.
Natomiast – jak dodał – „liczymy na to, że nasi partnerzy niemieccy, którzy są we wspólnocie państw demokratycznych, są członkami UE, mam głębokie przekonanie, że teraz wyznają podobne zasady, jeżeli chodzi o kwestie moralne, etyczne i kwestie prawne, w związku z tym te roszczenia są czymś oczywistym” – podkreślił rzecznik rządu.
Jego zdaniem sprawa reparacji wojennych nie może być zapomniana. „Jeżeli ktoś uważa, że reparacje wojenne się przedawniły, to nasze stanowisko jest zdecydowanie temu przeciwne” – oświadczył Müller.
Według niego, „jeżeli po stu latach sprawy kolonialnej aktywności Niemiec można było rozliczyć pewnymi dodatkowymi środkami finansowymi, to znaczy, że tym bardziej możliwe jest rozliczenie kwestii związanych z reparacjami po II wojnie światowej”.
Powtórzył, że „nie ma określonej ściśle w prawie międzynarodowym procedury, tak jak w kodeksie postępowania karnego; to są procesy polityczne między państwami, są elementem trudnych dyskusji, negocjacji”.
Odnosząc się do reparacji dla Polski, rzecznik powiedział, że „to może być proces długotrwały, który będzie poruszany na każdym spotkaniu ze stroną niemiecką”. „To jest rodzaj presji politycznej, która potrafi przynieść określone efekty, tak jak w Namibii po ponad stu latach” – dodał.
Pytany, dlaczego raport o stratach wojennych został zaprezentowany po dwóch latach od ukończenia, Müller odparł, że opracowanie było rozbudowywane o kolejne tomy. „Kiedy jest dobry czas? Jak jest ogłoszony dzisiaj, pani redaktor mówi, że zły czas, jakbyśmy ogłosili za rok, powiedzielibyście, że to są wybory parlamentarne, jak by było rok temu, byście mówili, że to jest w pandemii COVID i to skandal” – mówił, zwracając się do dziennikarki, która pytała, czy to właściwy moment na prezentację raportu, gdy toczy się wojna w Ukrainie.
„Przedstawiamy raport strat wojennych w czasie II wojny światowej też po to, żeby międzynarodowa opinia publiczna miała świadomość tego typu szkód, które zostały wywołane przez Niemcy w czasie II wojny światowej
Raport ws. reparacji był przygotowywany przez działający w poprzedniej kadencji parlamentu – od września 2017 r. – Parlamentarny Zespół ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II wojny światowej. Zespół, którym kierował poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, przygotowywał raport dotyczący strat Polski poniesionych w wyniku II wojny światowej i wysokości odszkodowania dla Polski od Niemiec. Nad raportem pracowało ok. 30 naukowców – historyków, ekonomistów, rzeczoznawców majątkowych – oraz 10 recenzentów. (PAP)
autor: Edyta Roś, Jakub Borowski, Mieczysław Rudy