W środę posłowie wysłuchali sprawozdania Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych dotyczącego wniosku prokuratury okręgowej w Warszawie, która wystąpiła do Sejmu o wyrażenie zgody na pociągnięcie Nitrasa do odpowiedzialności karnej. We wniosku jest mowa o czterech czynach, których poseł miał dopuścić się w roku 2018 i 2020. Chodzi o znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej posłanki PiS Iwony Arent (miało do tego dojść 4 października 2018 r.), naruszenie 2 lipca 2020 r. w Warszawie nietykalności cielesnej wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety oraz stosowania tydzień później, 9 lipca w Ciechanowie, przemocy wobec reportera TVP Info Miłosza Kłeczka.
Szef Komisji Regulaminowej Kazimierz Smoliński (PiS) podkreślił w środę w Sejmie, że komisja rozpatrzyła wniosek prokuratury 23 marca i opowiedziała się za przyjęciem go. Zastrzegł, że ani komisja, ani Sejm nie są sądem, gdzie polityk Platformy Obywatelskiej będzie mógł ewentualnie dowieść swej niewinności.
Nitras, który zabrał głos po Smolińskim ocenił, że wniosek stołecznych śledczych został napisany z jednego powodu – by go skazać i uniemożliwić mu pełnienie mandatu poselskiego (zgodnie z art. 99 konstytucji, wybraną do Sejmu lub do Senatu nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego). „Ten mandat powierzyło mi 80 tysięcy wyborców” – zaznaczył poseł Koalicji Obywatelskiej.
Polityk relacjonował, że jego „problemy” z prokuraturą rozpoczęły się w grudniu 2016 roku po proteście opozycji na sali obrad (posłowie nie chcieli opuścić wówczas sali plenarnej; była to forma sprzeciwu wobec wykluczenia z posiedzenie posła PO Michała Szczerby), a nasiliły się po ujawnieniu przez niego nieprawidłowości dotyczących lotów ówczesnego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego.
„Prokuratura prowadzi na niespotykaną skalę śledztwo w celu ujawnienia źródła informacji, którą pozyskałem o nielegalnych lotach. Prokuratorzy weszli do ponad 80 mieszkań prywatnych i instytucji w celu uwikłania mnie w kwestię korupcyjnej propozycji. Prokuratura stawia tezę, że ja złożyłem propozycję zatrudnienia, czy to w urzędzie miasta w Warszawie, czy to w gminie Police funkcjonariuszowi BOR (obecnie SOP – PAP), który miałby ujawnić te informacji” – powiedział poseł. Zapewnił, że nic takiego nie miało miejsca, a prokuratura po trzech latach nie zdołała nic w tej sprawie ustalić.
Odnosząc się po kolei do stawianych mu zarzutów, Nitras tłumaczył, że Sebastianowi Kalecie uniemożliwił zakłócenie konferencji prasowej kandydata KO na prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Przekonywał, iż przy okazji uratował mu życie, ponieważ polityk Solidarnej Polski próbował wejść na zbiornik retencyjny w oczyszczalni „Czajka” w Warszawie. „Nie pozwoliłem mu wpaść do tego zbiornika. Takie były emocje kampanijne wtedy, że pan Kaleta był gotowy zaryzykować życie i wpaść do zbiornika retencyjnego” – żartował Nitras.
Jeśli chodzi o zarzut dotyczący użycia przemocy wobec Miłosza Kłeczka, poseł KO podkreślał, że jest film dokumentujący całe zdarzenie, do którego doszło podczas spotkania wyborczego Trzaskowskiego w Ciechanowie. „Oskarża się mnie, że uniemożliwiłem panu Kłeczkowi – przecież też funkcjonariuszowi PiS, nie czarujmy się – zadanie pytania Trzaskowskiemu, co robił w Brazylii. Jest film i na filmie widać, że nie było żadnego kontaktu między mną, a panem Kłeczkiem” – powiedział Nitras. Przypomniał, że nagranie zostało wyemitowane podczas obrad Komisji Regulaminowej 23 marca.
Według niego, nieprawdziwe są także zarzuty dotyczące znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej Iwony Arent, do czego miało dojść w drodze busem z Sejmu na lotnisko Chopina w Warszawie.
Nitras zwrócił przy tym uwagę, że we wniosku, w przypadku żadnej ze spraw, nie przytoczono zeznań korzystnych dla niego. W sprawie o naruszenie nietykalności cielesnej Sebastiana Kalety zacytowano jedynie zeznania wiceministra środowiska Jacka Ozdoby, w wątku dotyczącym użycia przemocy wobec reportera TVP Info – tylko samego Kłeczka, a w sprawie Iwony Arent – wyłącznie posłów PiS. Tymczasem – jak przekonywał – w każdym z tych trzech postępowań przesłuchano wielu innych świadków, m.in. polityków PO. „Posłowie Platformy, którzy wtedy byli pytali na komisji: dlaczego naszych zeznań nie ma, przecież my tam byliśmy, widzieliśmy. Było zupełnie inaczej” – mówił Nitras.
Prokuratorów, którzy prowadzą te sprawy nazwał „funkcjonariuszami” ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. „Kiedy słuchałem ich na komisji, to ja bym im wręczył medal, takie +wielkie Z+, od Ziobry, bo na niego zasługują” – ironizował polityk Platformy Obywatelskiej.(PAP)
autor: Marta Rawicz