Premier Mateusz Morawiecki i wicepremier Jarosław Kaczyński wraz z premierem Czech Petrem Fialą oraz premierem Słowenii Janezem Janszą spotkali się we wtorek Kijowie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i premierem tego kraju Denysem Szmyhalem. Po spotkaniu Kaczyński powiedział, że na Ukrainie potrzebna jest misja pokojowa i humanitarna, przygotowana przez NATO i może inne organizacje, która będzie w stanie także się obronić.
„To jeden z pomysłów, które są obecnie omawiane i będziemy przekonywać do niego naszych sojuszników w NATO, m.in. podczas przyszłotygodniowego szczytu Sojuszu w Brukseli. Mamy pozytywne sygnały z niektórych państw Sojuszu, mamy sygnały o tym, że taka misja pokojowa mogłaby być czymś co pomoże zakończyć wojnę i ochroni ludność cywilną” – powiedział PAP Jabłoński.
Zaznaczył jednocześnie, że Polska spodziewa się także sygnałów zniechęcających. „Na pewno takie sygnały będzie wysyłać Rosja, mówiąc, że jeśli NATO wykona określony krok lub jakiegoś żądania Rosji nie zrealizuje – będzie to pretekstem do uznania tego za działania wrogie” – dodał
Tymczasem – stwierdził – Rosja nie potrzebuje żadnych pretekstów. „Putin, jeśli będzie miał możliwość zaatakować jeszcze kogoś, to zaatakuje. Zrobi to, jeżeli będzie miał do dyspozycji wolne zasoby, których teraz nie ma” – ocenił wiceszef MSZ.
„Jeśli chcemy zatrzymać tę wojnę, jeśli nie chcemy pozwolić, by Putin tę wojnę wygrał, musimy działać bardziej zdecydowanie. Putin ma dzisiaj bardzo trudną sytuację, dużo trudniejszą niż przewidywał, ale jeśli nie będziemy działać zdecydowanie, to może on tę sytuację opanować i za chwilę być silniejszy. Wtedy ryzyko eskalacji będzie dużo większe. Dlatego NATO i UE muszą działać szybko i zdecydowanie” – podkreślił Jabłoński.
Na uwagę, że pomysł przedstawiony przez wicepremiera Kaczyńskiego negatywnie ocenili m.in. kanclerz Niemiec Olaf Scholz czy rzecznik Departamentu Stanu USA Ned Price, a przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel uznał, że wysłanie na Ukrainę żołnierzy państw NATO byłoby początkiem III wojny światowej, Jabłoński stwierdził: „W dzisiejszej sytuacji pewne kroki, które czasem wydają się nierealne, często dzień czy dwa dni później stają się rzeczywistością”.
Przywołał kwestię odcięcia rosyjskich banków od systemu SWIFT, co – jak mówił – Polska proponowała już na posiedzeniu Rady Europejskiej 24 lutego, w dniu napaści Rosji na Ukrainę. Ta propozycja – dodał – początkowo została odrzucona ze względu na opór kilku państw, m.in. Niemiec.
„Jednak po wizycie premiera Morawieckiego w Berlinie wraz z prezydentem Litwy Gitanasem Nausedą, po bardzo mocnych słowach o wstrząśnięciu sumieniami Niemców, które mocno przebiły się w niemieckich mediach, a także pod presją kilku innych państw i niemieckiej opinii publicznej udało się i kanclerz Niemiec zmienił kierunek. Coś, co jeszcze dzień wcześniej wydawało się absolutnie nierealne, gwałtownie się zmieniło – oczywiście jeszcze nie w 100 proc. tak, jak by należało, bo Niemcy nadal blokują mocniejsze sankcje, ale ta zmiana się pojawiła” – mówił Jabłoński.
Jako drugi przykład podał zamknięcie przestrzeni powietrznej dla rosyjskich samolotów. „Również tę propozycję zgłaszaliśmy na Radzie Europejskiej już 24 lutego. Wtedy nie było na to zgody. Następnego dnia premier Morawiecki podjął decyzję, aby zamknąć polską przestrzeń powietrzną, co Polska zrobiła jako pierwsze państwo w UE. Zaczęliśmy wtedy bardzo silną akcję dyplomatyczną, aby inne kraje się przyłączały – i to się udało. W ciągu 48 godzin cała Unia zamknęła przestrzeń powietrzną” – powiedział wiceszef MSZ.
„Celem większości naszych działań jest w tej chwili wpłynięcie na te państwa Europy, które są trochę mniej zdecydowane, by ten ich poziom zdecydowania i woli politycznej się zwiększał” – dodał.
„Czasami niezbędny jest impuls. Takim impulsem była wtorkowa wizyta w Kijowie i propozycja przedstawiona przez wicepremiera Kaczyńskiego, która na pewno będzie omawiana na szczycie NATO” – powiedział Jabłoński. (PAP)
autor: Rafał Białkowski