“Teraz będę ich prosić o zaliczkę” – deklaruje właściciel salonu fryzjerskiego w Antwerpii.
Od kilku tygodni przygraniczne sklepy oraz salony fryzjerskie w sąsiadującej z Holandią belgijskiej Flandrii notują rekordowe obroty. Wszystko to dzięki Holendrom, którzy masowo odwiedzają południowego sąsiada.
Doszło do tego, że gubernator Antwerpii zaapelowała do nich, aby przestali przyjeżdżać, albowiem jest to „nieodpowiedzialne”, gdyż zagrożenie Covid-19 jeszcze nie minęło.
Apele na niewiele się zdały. Pociągi z Amsterdamu do Antwerpii od dawna nie notowały takiego obłożenia – informują holenderskie koleje NS.
Sklepikarze w Antwerpii czy Gandawie są zadowoleni z większych obrotów. Narzekają natomiast fryzjerzy. „Jedna czwarta Holendrów, którzy umówili się na wizytę, się nie pojawia” – powiedział dziennikowi „De Telegraaf” właściciel salonu fryzjerskiego w Antwerpii.
Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)