Lider PO w niedzielę w TVN24 odnosząc się do ewentualnych wcześniejszych wyborów zaznaczył, że są one możliwe tylko wtedy, „kiedy PiS i Kaczyński skapitulują w sposób ostateczny”. „To, że skapitulowali przed drożyzną i pandemią to wiemy. Sami się do tego przyznają, ale czy są gotowi w związku z tym do takich wniosków ostatecznych, czyli do wcześniejszych wyborów – naprawdę nie wiem” – powiedział.
W ocenie Tuska widać wyraźnie, że „w tej chwili (…) wewnątrz PiS toczy się spór”. „Niektórzy już pakują manatki, niektórzy wyprzedają swoje nieruchomości, jak wiemy niektórzy coraz bardziej dają oznaki zdenerwowania i strachu przed odpowiedzialnością, jaka ich spotka po wyborach, jeśli te wybory przegrają. Natomiast nie ma jasnego stanowiska i myślę ze przez najbliższych kilka miesięcy takiego stanowiska nie będzie” – podkreślił polityk PO.
Zaznaczył, że wcześniejsze wybory byłyby „z całą pewnością lepsze dla Polski”. „Wcale nie jestem pewien, czy lepsze dla opozycji, wcale nie jestem pewien czy ja powinienem się modlić o wcześniejsze wybory biorąc pod uwagę możliwe wyniki” – dodał Tusk.
Podkreślił, że do końca lutego, we wszystkich województwach zostaną powołane grupy wolontariuszy, aby przynajmniej jedna osoba reprezentująca opozycję znalazła się w każdym lokalu wyborczym. „Żeby nie było żadnej możliwości takiego prostackiego fałszowania wyborów poprzez dopisywanie czegoś, czy wadliwe skreślanie przez ludzi, którzy ze złą wolą chcieliby zniekształcić te wyniki wyborów” – zapewnił szef PO. Dodał, że chodzi o ponad 20 tys. „ludzi gotowych do działania”.
„Tutaj bardzo liczę na współpracę. Ta współpraca w szeregach opozycji demokratycznej musi stać się faktem, przynajmniej w tak oczywistych sprawach jak pilnowanie uczciwości wyborów i ochrona tych wyborów przed potencjalnym fałszowaniem” – zaznaczył.
Na pytanie, czy Donald Tusk jako premier to aktualna wizja odpowiedział: „Oczywiście tak (…). Bardzo wierzę w zwycięstwo w wyborach, a to się wiąże oczywiście z pełnym poczuciem odpowiedzialności za to, co będzie po wyborach”.
Lider PO podkreślił, że konsekwentnie stara się namówić wszystkich partnerów po stronie opozycyjnej, żeby dzisiaj szukali wszystkiego co łączy. „To co wydaje się rzeczą najważniejszą to nie tylko przygotowanie do wyborów i wygrana, bo ona wydaje mi się naprawdę realna, a te najbliższe miesiące będą jeszcze bardziej surowo weryfikowały rząd PiS i będą w jeszcze bardziej jaskrawym świetle pokazywały nieudolność i brak odpowiedzialności tego rządu, ale nie wystarczy wygrać” – powiedział.
Dodał, że najbardziej obawiałby się „pyrrusowego zwycięstwa, że niby jest minimalna większość, ale nie do końca dogadana, skłócona, rywalizująca miedzy sobą”. „I jednak ciągle z +pisowskim+ prezydentem, i takim dość silnym obozem Kaczyńskiego” – mówił Tusk. Podkreślił, że dziś potrzeba Polsce silnej i zdecydowanej opozycji, „która nie tylko będzie potrafiła wygrać, ale będzie także potrafiła twardą ręką rządzić”.
Tusk wskazał, że „ma autentyczny respekt i wiele sympatii dla polityków i liderów zarówno PSL jak i Polski 2050”. Zaznaczył, że chciałby współpracować z Władysławem Kosiniakiem – Kamyszem oraz z Szymonem Hołownią ponieważ „trzeba tworzyć możliwe spójną i silną alternatywny dla PiS”.
Dodał też, że jest pewien problem z Lewicą. „Znak zapytania jest taki, na ile partia Włodzimierza Czarzastego chce współpracować z PiS, a na ile chce zmienić tę władzę” – mówił. Jak zaznaczył, „tej jasności nikt dzisiaj nie ma”. Tusk przypomniał, że w 2015 roku, PiS doszedł do władzy właśnie przez błąd SLD. „Dlatego będą apelował do wyborców, także do wyborców Lewicy, aby nie głosowali na żadną z partii, które zwiększają ryzyko kontynuacji rządu PiS” – podkreślił b. premier.(PAP)
autor: Marcin Chomiuk, Ewa Wesołowska