Od przeszło dwóch tygodni w Holandii czynne są tylko nieliczne sklepy, zamknięte są punkty usługowe, w tym salony fryzjerskie.
W czwartek w większości holenderskich gmin trwa protest fryzjerów, którzy domagają się umożliwienia powrotu do pracy, informuje branżowe stowarzyszenie ANKO. Od rana w salonach fryzjerskich w co najmniej 250 gminach na fotelach posadzono manekiny. W części zakładów wygłoszone zostały także symboliczne mowy pogrzebowe, informuje portal NOS.
Zdaniem członków organizacji fryzjerzy otrzymują zbyt niskie wsparcie ze strony rządu i nie są w stanie się z niego utrzymać. Zwracają także uwagę na niejasne zasady przydzielania pomocy i obawiają się, że w przyszłości będą musieli ją spłacać.
Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)