Mamy do czynienia z kolejnym etapem przygotowywania przez służby białoruskie próby forsowania naszej granicy. Służby białoruskie pomagają tym osobom, które chcą przekroczyć granicy i technicznie wspomagają nowe metody forsowania granicy – mówił w środę rzecznik rządu Piotr Müller.
Jak przekazał, obecnie incydenty są raportowane z odpowiednią częstotliwością. „Ale też nie po to, żeby służby białoruskie wiedziały o tym, że zidentyfikowaliśmy pewnego rodzaju ataki czy nowe sposoby próby przekroczenia granicy” – powiedział Müller.
Pytany, jakie to są nowe sposoby przekroczenia granicy, przypomniał, że do tej pory dochodziło do siłowego forsowania granicy. „Ale też są inne sposoby, żeby ją omijać – w sposób zorganizowany lub niezorganizowany, z użyciem nowych sprzętów, z użyciem urządzeń” – podkreślił. „Mamy do czynienia z kolejnym etapem przygotowywania przez służby białoruskie próby forsowania naszej granicy” – mówił. „My musimy uważać na każdą nową formułę” – dodał. „Widzimy, że w tej chwili służby białoruskie w ogóle się z tym nie kryją. One w sposób oficjalny pomagają tym osobom, a właściwie zmuszają je do przekroczenia tej granicy, ale technicznie wspomagają nowe metody forsowania granicy” – przekazał.
Müller odniósł się także do słów szefa MSZ Rosji Siergieja Ławrowa, który ocenił, że na granicy dochodzi do naruszenia międzynarodowego prawa humanitarnego. „To jest niestety klasyczny przykład dezinformacji” – podkreślił. „Kryzys, który jest na granicy polsko-białoruskiej został wywołany przez Moskwę i Mińsk. To są organizatorzy działań, które są na naszej wschodniej granicy” – zapewnił.
„Ze smutkiem stwierdzam, że część mediów zachodnich również w tę narracje wchodzi i ją powtarza, a nawet niestety mediów polskich” – mówił polityk.
Rzecznik podkreślił też, że ma dużo wątpliwości, czy obecność mediów na granicy zmieniłaby narrację. „Rosja, Białoruś również, specjalizują się w dezinformacji” – mówił.
Przypomniał też, że we wtorek amerykańska firma zajmująca się cyberbezpieczeństwem Mandiant oceniła, że zespół hakerów powiązany z cyberoperacją Ghostwriter, w ramach której m.in. publikowane są maile polskich polityków, ma powiązania z białoruskim reżimem. „To był tak naprawdę pierwszy etap próby destabilizacji politycznej w kraju, później destabilizacja w ramach tworzenia kryzysu migracyjnego, a gdy to wszystko zawiodło – próba siłowego forsowania granicy” – mówił Müller.
Polityk był także pytany o możliwe scenariusze eskalacji konfliktu. „Tu jest oczywiście pytanie, jak daleko zdeterminowany jest Władimir Putin i dyktator Łukaszenko do tego, aby pójść w kryzys taki typowo wojskowy i to jest duży znak zapytania, ale niestety my też taki wariant bierzemy pod uwagę” – powiedział. „Drabinka eskalacyjna zakłada, że jeżeli jedna rzecz się nie udaje, to się próbuje drugą, jeżeli się druga nie udaje – to się próbuje trzecią” – dodał.
„Jesteśmy w takim bardzo niebezpiecznym momencie, to znaczy w momencie, w którym po raz kolejny te mniej ofensywne próby, oczywiście w stosunku do próby militarnej, zawodzą, bo polscy funkcjonariusze, polscy żołnierze skutecznie bronią granicy i w związku z tym pytanie, jaką decyzje podejmie Władimir Putin, bo nie oszukujmy się, że krąg decyzyjny tak naprawdę jest na Kremlu” – podkreślił rzecznik rządu.
Müller był też pytany w kontekście tranzytu kolejowego z Białorusią, czy Polska zamierza ten tranzyt zatrzymać. „Zablokowanie handlu pomiędzy Polską a Białorusią – to jest jeden z instrumentów, który bierzemy poważnie pod uwagę” – przyznał. „Oczywiście on ma konsekwencje o wiele szersze” – podkreślił. „Chcemy zostawić to na wypadek eskalacji konfliktu” – przekazał. (PAP)
autor: Grzegorz Bruszewski