Ekolodzy krytykują deklarację polskiego rządu dot. odejścia od węgla w latach 40-tych. Fundacja ClientEarth Polska Prawnicy dla Ziemi ocenia, że Polska stawia się w pozycji kraju rozwijającego się, a przedstawiciele Koalicji Klimatycznej uważają m.in., że potrzebny jest plan odejścia Polski od węgla do 2030 r.
„Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że jest to przełomowa chwila w polskiej polityce klimatycznej. Nic bardziej mylnego. Rzecznik prasowy Ministerstwa Klimatu doprecyzował, że w przypadku Polski ma chodzić o lata czterdzieste, co potwierdziła już nowa minister klimatu informując, że Polska będzie wydobywać węgiel kamienny do 2049 r.” – wskazała Ilona Jędrasik z ClientEarth Polska Prawnicy dla Ziemi.
Według niej jest absurdalnym, że państwo należące do OECD, „organizacji skupiającej garstkę krajów o wysoko rozwiniętej gospodarce, kiedy trzeba ponieść wspólny wysiłek na rzecz redukcji emisji, nagle stawia się w pozycji kraju rozwijającego się”. „To policzek dla krajów globalnego południa, które najmniej przyczyniły się do kryzysu klimatycznego, a odczują go najbardziej” – podkreśliła Jędrasik.
Organizacja przypomniała, że wiosną pięć osób przy wsparciu ClientEarth i kancelarii Gessel pozwało polskie władze za bezczynność w sprawie klimatu. Pozywający domagają się od rządu podjęcia zdecydowanych działań na rzecz ochrony klimatu, m.in. osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2043 roku i zredukowania emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 60 proc. do 2030 roku. „Z analiz eksperckich wynika, że taki powinien być adekwatny i sprawiedliwy wkład Polski w globalne wysiłki redukcyjne. Odchodzenie przez Polskę od węgla dopiero w bliżej nieokreślonych latach 40. nie zapewni nam bezpiecznej przyszłości” – podsumowała przedstawicielka ClientErath.
Według ekspertki Koalicji Klimatycznej ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot Diany Maciąg polski wkład w „ochronę klimatu” to wciąż puste słowa na arenie międzynarodowej, a na własnym podwórku eksploatacja węgla do 2049 roku, nowe elektrownie, które uzależnią nas od gazu kopalnego i dalsze blokowanie transformacji energetycznej.
„Biorąc pod uwagę fakt, że Polska jest 23. największą gospodarką świata, nie powinno być wątpliwości co do tego, że rząd zobowiązał się do odejścia od węgla do lat 30-tych. Taki cel jest nadal dalece niewystarczający, jeżeli weźmiemy pod uwagę to, co mówią naukowcy i podkreślał sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres, że bogatsze kraje, kraje OECD, muszą odejść od węgla do 2030 roku, jeśli mamy mieć szansę na zatrzymanie katastrofy klimatycznej” – zwraca uwagę ekspertka Koalicji Klimatycznej z Greenpeace Polska Anna Ogniewska.
Jej zdaniem rząd premiera Morawieckiego musi teraz podjąć pałeczkę i w trybie pilnym przygotować plan sprawiedliwej transformacji i odejścia od węgla do 2030 roku. W przeciwnym razie podpisanie deklaracji będzie tylko hipokryzją, a przyszłe deklaracje Polski na arenie międzynarodowej mogą stracić jakąkolwiek wiarygodność.
W czwartek szefowa MKiŚ Anna Moskwa podkreśliła, że transformacja w najbliższych latach musi być przede wszystkim zaplanowana i sprawiedliwa. Dodała, że bezpieczeństwo energetyczne oraz zapewnienie miejsc pracy są dla rządu priorytetowe.
Resort informował, że podczas trwającego COP26 w Glasgow Polska przystąpiła do porozumienia krajów zobowiązujących się do stopniowego wycofania się z energii węglowej. W przypadku największych gospodarek (major economies) ma to nastąpić w latach 2030 lub tak szybko jak to będzie możliwe po tej dacie, a w przypadku pozostałych (rest of the world) – w latach 2040 lub tak szybko, jak to będzie możliwe po tej dacie.
Rzecznik resortu Aleksander Brzózka tłumaczył, że Polska znalazła się w drugiej grupie krajów (rest of the world) deklarujących odejście od węgla w latach 40-tych. Podkreślił, że przystąpienie do deklaracji jest potwierdzeniem umowy społecznej ws. transformacji Śląska, gdzie jest mowa o odejściu od węgla kamiennego do 2049 r. „Od samego początku podkreślamy, że ponieważ węgiel stanowi prawie 70 proc. naszego miksu energetycznego, przejście na źródła zeroemisyjne czy niskoemisyjne musi być etapowe i zaplanowane. To jest transformacja na najbliższe 20-30 lat. Żaden odpowiedzialny rząd nie pozbędzie się swoich źródeł energii z dnia na dzień, bo to prowadziłoby do tego, że nie moglibyśmy zapewnić bezpieczeństwa energetycznego i nie byłoby stabilnych dostaw prądu” – zaznaczył Brzózka. (PAP)
autor: Michał Boroń