Donald Tusk już w lipcu wezwał Jarosława Kaczyńskiego do otwartej debaty; prezes PiS boi się tego starcia, dlatego wymyśla warunki – powiedział PAP szef klubu KO Borys Budka. Dodał, że gdyby PO miała stawiać warunki, to Kaczyński musiałby najpierw przeprosić za kłamstwa, które doprowadziły go do władzy.
Budka w rozmowie z PAP przypomniał, że Donald Tusk już w lipcu wezwał Kaczyńskiego do otwartej debaty. „Jak widać Kaczyński bardzo boi się tego starcia, bo pamięta swoją sromotną porażkę jako premiera w 2007 r., kiedy Tusk był niekwestionowanym zwycięzcą debaty telewizyjnej, a później niekwestionowanym zwycięzcą wyborów parlamentarnych” – stwierdził szef klubu KO.
Zaznaczył, że Platforma Obywatelska proponuje otwartą debatę transmitowaną przez wszystkie media, bez stawiania warunków.
Dodał, że jeśliby PO miała stawiać warunki, to „Kaczyński musiałby najpierw przeprosić za kłamstwa, które doprowadziły go do władzy: za kłamstwo o zamachu smoleńskim, za kłamstwo o Polsce w ruinie, za kłamstwo, jeśli chodzi o kwestię niepodważalności członkostwa Polski w UE”.
Jak powiedział Budka, Kaczyński przez cały okres bycia w opozycji nie prowadził normalnego dialogu z ekipą rządzącą, nie uznawał prezydenta Bronisława Komorowskiego i w sposób pogardliwy odnosił się do premiera Tuska.
„Sprawa jest zero-jedynkowa: Tusk wezwał Kaczyńskiego do debaty i jest gotów w każdej chwili do niej stanąć. Wymyślanie przez Kaczyńskiego warunków wstępnych jest tylko po to, by mógł nie stawić się na debatę, bo wie doskonale, że już raz ją przegrał i boi się, że byłby to teraz bokserski nokaut” – podsumował Budka.(PAP)
Autor: Karolina Mózgowiec