Nie ma przesady w stwierdzeniu, że cała Anglia będzie w niedzielę wieczorem wspierać swoją reprezentację w finałowym meczu piłkarskich mistrzostw Europy z Włochami. Sukcesu drużynie trenera Garetha Southgate’a życzą wszyscy – od rodziny królewskiej i premiera po miliony zwykłych kibiców.
W sobotę list do selekcjonera reprezentacji wysłała Elżbieta II, która – przywołując rok 1966, gdy wręczała Bobby’emu Moore’owi Puchar Świata – pogratulowała piłkarzom dotarcia do finału i wyraziła nadzieję, że w historii zapisze się nie tylko ich sukces, ale także duch, zaangażowanie i duma, z jakimi grali.
Życzenia przesłał także jej wnuk, książę William, który jest m.in. szefem The Football Association, czyli angielskiego związku piłki nożnej, i który ponownie zasiądzie na trybunach Wembley.
„Naprawdę nie mogę uwierzyć, że to się dzieje. To tak ekscytujące i życzę wam wszystkiego najlepszego. Wydobywacie z Anglii to, co najlepsze i wszyscy jesteśmy z wami. Cały kraj jest z wami. Zatem, zabierzcie go (puchar) do domu” – napisał.
Brytyjski premier Boris Johnson podkreślił, że drużyna Southgate’a już przeszła od historii dzięki temu, że po raz pierwszy od 55 lat awansowała do finału wielkiego piłkarskiego turnieju.
„Dla większości ludzi w tym kraju jest to pierwszy raz w całym ich życiu, gdy stało się coś takiego. Stworzyliście kompanię braci, których energia, wytrwałość, praca zespołowa – i czysty talent – wydają się błyszczeć we wszystkim, co robicie. Podnieśliście ducha całego kraju, a wiemy, że możecie podnieść również to trofeum. W imieniu całego narodu, powodzenia, świetnej gry – i zabierzcie go do domu!” – napisał Johnson, który na co dzień od piłki nożnej woli rugby.
Lider opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer powiedział, że angielscy piłkarze są tak nieustraszeni jak trzy lwy w herbie i podziękował im za bycie wzorem do naśladowania, nie tylko dla pokolenia młodych ludzi, ale dla całego narodu.
„Modlitwy dzisiaj za Anglię i Garetha Southgate’a. Wykazaliście się odwagą, odpornością i współczuciem – na boisku i poza nim – i przynieśliście radość milionom. PS. (Futbol) wraca do domu” – napisał na Twitterze zwierzchnik Kościoła Anglii, arcybiskup Canterbury Justin Welby, nawiązując do słynnego utworu „Three Lions”, znanego też jako „Football’s Coming Home”, który od czasu Euro’96 jest nieoficjalnym hymnem angielskiej reprezentacji.
Życzenia wygranej zamieszczono w niedzielę nawet w londyńskim metrze, na tablicach, na których podawane są informacje o tym, za ile przyjedzie następny pociąg.
Wsparcie dla piłkarzy wyrażane jest nie tylko słowami, ale widać je na każdym kroku – od siedziby Johnsona przy Downing Street, która udekorowana została angielskimi flagami i londyńskiego wieżowca The Shard, najwyższego budynku Wielkiej Brytanii, który w sobotę podświetlono we wzór angielskiej flagi poczynając, po okna domów i witryny sklepów oraz pubów. Choć pod względem stopnia udekorowania trudno zapewne przebić osiedle Kirby Estate w londyńskiej dzielnicy Bermondsey, w którym flagi są nie tylko w niemal wszystkich oknach, ale też pomiędzy budynkami – jest ich tyle, że przyjeżdżają tam ekipy telewizyjne z zagranicy.
Flagi zresztą stały się towarem deficytowym, bo producenci ledwo nadążają za popytem. Jeszcze bardziej deficytowym towarem – a właściwie niemożliwym do zdobycia – są repliki koszulek reprezentacji Anglii. W sobotę i w sklepach stacjonarnych, i internetowych jedynymi jeszcze rozmiarami były dziecięce, a w serwisie eBay ich ceny nawet kilkukrotnie przewyższały nominalne.
To, że przedmiotem budzącym najwyższe pożądanie, są bilety na mecz jest oczywiste, ale miejsce w pubie też jest trudne do zdobycia. W mediach pojawiło się w niedzielę zdjęcie sprzed jednego z pubów w Bristolu, przed którym kolejka do wejścia ustawiła się już o godz. 10.45, a także nagranie wideo sprzed jednego z pubów w Croydon w Londynie, gdzie kolejka do wejścia ciągnie się przez dwie przecznice. I wcale nie są to jakieś odosobnione zdarzenia.
Puby w niedzielę mają swój moment, w którym mogą nieco odrobić straty spowodowane długimi tygodniami, gdy z powodu pandemii nie mogły działać, ale mimo oblężenia wymyślają różne rzeczy, by przyciągnąć więcej ludzi – i uhonorować reprezentację.
Pub Chestergate w Stockport pod Manchesterem zmienił w piątek nazwę na The Southgate. Nazwę zmienił też – choć tylko na jeden dzień – hotel London Hilton on Park Lane, który na cześć kapitana reprezentacji Harry’ego Kane’a w niedzielę nazywa się London Hilton on Park Kane.
Jak szacuje Brytyjskie Stowarzyszenie Browarów i Pubów (BBPA), w ciągu samego meczu wypitych zostanie 7,1 mln pint piwa. Ale zapewne co najmniej tyle samo już zostało albo jeszcze zostanie wypitych przed meczem. Bo już na kilka godzin przed jego rozpoczęciem puby, bary, a także place w centrach angielskich miast są wypełnione kibicami, którzy nie czekają z piciem na początek meczu.
Na razie nie ma informacji o żadnych poważnych incydentach, ale też nie wszędzie jest zupełnie spokojnie i już teraz widać, że w nocy służby porządkowe będą miały mnóstwo pracy ze sprzątaniem z chodników puszek i butelek po piwie.
Początek meczu finałowego na Wembley o godz. 21 czasu polskiego.
Z Londynu – Bartłomiej Niedziński (PAP)