Restauratorzy z Łodzi twierdzą, że policjanci okupowali ich lokale i zastawiali wejście do budynków radiowozami. Czy złamali prawo? Postępowanie w tej sprawie wszczęła prokuratura w Ostrowie Wielkopolskim – informuje Gazeta Wyborcza.
Według informacji GW zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez łódzką policję w kwietniu tego roku w Prokuraturze Okręgowej w Łodzi złożył Marcin Gołaszewski, przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi.
Sprawę przesunięto z oczywistych powodów do prokuratury w Ostrowie Wlkp., która po przeanalizowaniu przedstawionych przez Gołaszewskiego materiałów postanowiła wszcząć postępowanie.
W zawiadomieniu do prokuratury czytamy o „próbie masowego zastraszania przez funkcjonariuszy policji przedsiębiorców działających w branży fitness i gastronomicznej na terenie miasta Łodzi w trakcie epidemii koronawirusa”.
Zdaniem przewodniczącego Rady Miejskiej w Łodzi wątpliwe jest to, czy policja miała prawo egzekwować zawarty w rządowym rozporządzeniu nakaz ograniczenia wolności gospodarczej wydany w związku z epidemią koronawirusa, który – według części prawników – jest niekonstytucyjny. Drugą kwestią jest sposób, w jaki policja to robiła.
– Komendant wojewódzki stwierdził, że nie widzi żadnego problemu w tym, że policja podejmowała takie, a nie inne działania. Powołuje się przy tym na rozporządzenie i tłumaczy, że policja po prostu wykonywała swoje obowiązki. Ja w swojej argumentacji powołałem się z kolei na art. 22 Konstytucji, który mówi, że „ograniczenie wolności działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy” i prosiłem, aby komendant mi tę ustawę przesłał, jeśli ją ma. Oczywiście tak się nie stało – mówi Gołaszewski.
– Już samo wszczęcie prokuratorskiego postępowania to dobry znak, bo nawet jeśli wina policji nie zostanie uznana, to śledczy zbadają treść kontrowersyjnego rozkazu, który miał trafić do wszystkich komend wojewódzkich w kraju – mówi przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi.
Źródło: Gazeta Wyborcza