– Wyśmiewanie amantadyny to droga donikąd i przejaw kompleksów. Dajmy szansę badaniom nad tym lekiem i trzymajmy za nie kciuki, zamiast je wyszydzać – apeluje na łamach Gazety Krakowskiej dr nauk med. Marek Derkacz z Lublina, endokrynolog, diabetolog i specjalista chorób wewnętrznych, jeden z najwyżej ocenianych lekarzy w rankingach polskich pacjentów.
Co sądzi dr Derkacz o amantandynie i całym wokół niej zamieszaniu zapytała go Gazeta Krakowska.
– Niestety, niektórzy z ekspertów zajmujących się problematyką COVID-19 już na samym wstępie skreślili ten lek, nie widząc możliwości określenia sposobu, w jaki amantadyna mogłaby działać na koronawirusa. Tymczasem istnieją przesłanki świadczące o tym, że amantadyna może przynosić dobre efekty, szczególnie przy zastosowaniu jej na początku choroby, bo najprawdopodobniej działa ona na wczesne etapy replikacji wirusa SARS-CoV-2. Uważam, że pełną ocenę przydatności leku można potwierdzić dopiero w badaniach klinicznych, które właśnie rozpoczęły się w Lublinie pod kierunkiem prof. Konrada Rejdaka – stwierdził Derkacz.
Według lekarza amantandyna nie wzbudzi większego zainteresowania koncernów farmaceutycznych, gdyż: „Jest to bowiem stary i zarazem tani lek. Z ekonomicznego punku widzenia inwestowanie w badania nad nim, a nawet potwierdzenie jego skuteczności, byłoby mało opłacalne (dla koncernów – przyp. red.)”.
Derkacz zwraca uwagę, że „im więcej pojawiało się doniesień, że lek ten może stać się alternatywą dla horrendalnie drogich preparatów na COVID-19 (często o wątpliwej skuteczności), tym ataki na amantadynę i lekarzy, którzy leczą nią chorych, stawały się coraz ostrzejsze. Udowodnienie skuteczności amantadyny w terapii COVID-19, byłoby dla branży farmaceutycznej równoznaczne z utratą wielomiliardowych zysków ze sprzedaży nowych leków i szczepionek”.
– Uważam, że jako lekarz, a także do niedawna pracownik naukowy Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, mam moralny obowiązek dbać o dobro chorych. Na szczęście mogę liczyć na pełne wsparcie koleżanek i kolegów lekarzy, którzy podobnie jak ja uważają, że jeśli jest cień szansy, by pomóc chronić ludzi przed śmiercią i inwalidztwem, to z takiej szansy trzeba skorzystać. Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego doświadczenia doktora Bodnara były tak długo ignorowane i wyśmiewane – mówił lekarz.
Całą rozmowę można przeczytać w Gazecie Krakowskiej.