Słowa rzecznika policji wymagają komentarza, bo jest to w gruncie rzeczy oficjalne przyznanie się do tego, że policja chce wyłączyć się spod prawa. Stwierdzenie, że restrykcje covidowe „trzeba interpretować rozszerzająco” to przyznanie sobie uprawnienia do pałowania i zatrzymywania obywateli bez podstawy prawnej, a wręcz WBREW podstawie prawnej, na podstawie własnego widzimisię – napisał w mediach społeczościowych dr hab n. prawnych Mikołaj Małecki.
Mikołaj Małecki to polski prawnik, karnista, doktor habilitowany nauk prawnych, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego, prezes Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego, popularyzator wiedzy o prawie, twórca i redaktor bloga Dogmaty Karnisty.
Wywód Małeckiego jest bardzo interesujący, więc przytaczamy go w całości.
„Słowa rzecznika policji* wymagają komentarza, bo jest to w gruncie rzeczy oficjalne przyznanie się do tego, że policja chce wyłączyć się spod prawa. Stwierdzenie, że restrykcje covidowe „trzeba interpretować rozszerzająco” to przyznanie sobie uprawnienia do pałowania i zatrzymywania obywateli bez podstawy prawnej, a wręcz WBREW podstawie prawnej, na podstawie własnego widzimisię.
W sobotę 27.03.2021 weszła w życie nowelizacja rozporządzenia z restrykcjami stanu epidemii, a wraz z nim nowy zakaz UDZIAŁU w zgromadzeniach, spotkaniach, imprezach, niezależnie od ich rodzaju. W szczególności od tego dnia został ustanowiony całkowity zakaz udziału w zgromadzeniach spontanicznych. Dotychczasowe przepisy konsekwentnie mówiły jedynie o zakazie „organizowania” zgromadzeń.
Szczegółową analizę stanu prawnego przedstawiałem na Dogmatach 26.03.2021:
Zmiana rozporządzenia i wpisanie do niego – obok organizowania – również udziału w zgromadzeniach to oczywista zmiana normatywna, czyli ustanowienie zakazu, którego wcześniej nie było. Bo gdyby był, nowelizacja nie byłaby przecież potrzebna.
Rada Ministrów uchwalając tego rodzaju zmiany oficjalnie więc przyznała się do tego, że dotychczasowe przepisy nie zawierały zakazu uczestniczenia w zgromadzeniach. O tym, że nie było dotychczas w ogóle zakazu udziału w zgromadzeniach pisałem wielokrotnie na Dogmatach.
W tym kontekście w mediach ukazała się wypowiedź rzecznika policji, który przedstawił, w jaki sposób policja podchodziła do omawianych przepisów, gdy w rozporządzeniu było wskazane jedynie to, że zakazuje się organizowania zgromadzeń:
„Skoro wprowadzono zakaz organizowania zgromadzeń, to dla nas oczywiste jest, że twórcy przepisów chodziło także o zakaz uczestniczenia w tych zgromadzeniach i wzajemnych kontaktów między osobami, bo przecież właśnie takie jest założenie ograniczenia transmisji wirusa. Dla nas nie ulega wątpliwości, że te przepisy trzeba interpretować rozszerzająco – czyli zakaz organizowania należy rozumieć również, jako zakaz uczestnictwa”*.
Jest to po prostu absurd, i to bardzo groźny absurd, stawiający policję poza wszelkimi regułami państwa praworządnego. Rozłóżmy go na czynniki pierwsze.
Po pierwsze, zdajmy sobie sprawę, do jakich konsekwencji praktycznych prowadzi owa „rozszerzająca” interpretacja przepisu.
Mówimy o zakazie obwarowanym groźbą kary, który ma uprawniać określone służby do podjęcia interwencji na miejscu zdarzenia, co zresztą obserwowaliśmy jesienią 2020, gdy policja brutalnie, bez podstawy prawnej tłumiła obywatelskie protesty.
Czyli owa rozszerzająca interpretacja – jak to niewinnie brzmi, gdy mówi się o tym tak abstrakcyjnie! – prowadzi w rezultacie do przyznania sobie przez policję uprawnienia do pałowania, szarpania, stłaczania ludzi, stosowania gazu, przemocy, zatrzymywania i wywożenia obywateli oraz przetrzymywania ich na uwięzi. A także do stawiania im potem zarzutów niestosowania się do poleceń, naruszania nietykalności policjanta czy łamania obostrzeń epidemicznych.
Wszystko to rzeczywiście już się działo, w związku z dokładnie tymi przepisami rozporządzenia. Nie trzeba więc dłużej dowodzić, że w omawianym przypadku rozszerzająca interpretacja przepisu = bezprawna przemoc ze strony policji i zarzuty karne dla obywateli.
Krótko mówiąc, mamy do czynienia z dezinterpretacją przepisu prowadzącą do bardzo groźnych skutków prawnych na szkodę obywatela. Wszystko to staje się w sumie podstawą do odpowiedzialności karnej osób, które nie podporządkowały się omawianym przepisom rozporządzenia lub działaniom policji.
Regulacje prawne, które uruchamiają odpowiedzialność karną obywatela, muszą być interpretowane ściśle, z poszanowaniem wszystkich zasad wykładni właściwych dla prawa karnego. Opinia rzecznika policji w najmniejszym stopniu nie spełnia tych wymogów.
Po drugie, podejście policji do omawianych przepisów oznacza egzekwowanie zakazu, którego nikt nie ustanowił. W rozporządzeniu wyraźnie jest mowa o tym, że zakazuje się czynności O (organizowania), a policja uważa, że to oznacza, że zakazane jest zachowanie O lub U (organizowanie lub sam udział w zgromadzeniu).
Nie ma to nic wspólnego z tym, co w teorii prawa nazywamy „rozszerzającą” wykładnią przepisu, ponieważ nawet rozszerzająca wykładnia przepisu ma się jakoś mieścić w granicach interpretowanego pojęcia („organizowanie”). Ma to być więc interpretacja zakazu mówiącego o organizowaniu zgromadzeń, a nie zastąpienie jednego zakazu innym.
Wielokrotnie i na różne sposoby zostało już wykazane, że zakaz organizowania zgromadzeń to nie to samo co zakaz uczestniczenia w zgromadzeniach.
Przede wszystkim są to dwie odmienne czynności faktyczne: ktoś może zorganizować zgromadzenie i nie wziąć w nim udziału, a ktoś może uczestniczyć w proteście mimo że sam go nie zorganizował, i w ogóle dane zgromadzenie nie musi być przez nikogo zorganizowane.
Ponadto obie te czynności odróżnia jednoznacznie art. 57 Konstytucji: „Każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Ograniczenie tej wolności może określać ustawa”.
Jak widać uczestniczenie nie mieści się w pojęciu „organizowania zgromadzeń”, jak błędnie sądzi rzecznik policji, który wprowadza opinię publiczną w błąd co do aktualnego stanu prawnego.
Konstytucja uznaje obie te wolności za bardzo cenne wartości państwa demokratycznego: na tyle cenne, że nawet w stanie klęski żywiołowej, czyli konstytucyjnym stanie nadzwyczajnym nie można zakazać obywatelom realizowania wolności organizowania bądź uczestniczenia w zgromadzeniach (przesądza o tym art. 233 ustęp 3 Konstytucji).
Nie ma więc prawnej możliwości, by w zakazie organizowania, ustanowionym w rozporządzeniu zwykłym, wydanym przez garstkę polityków, mieścił się zakaz uczestniczenia w zgromadzeniach, chroniony Konstytucją.
Po trzecie, uznawanie zakazu organizowania zgromadzeń za jednoczesne ustanowienie zakazu brania udziału w zgromadzeniach jest sprzeczne z art. 46 ust. 4 pkt 4 ustawy o chorobach zakaźnych. Przepis ten jest podstawą prawną – tak zwaną delegacją ustawową – do wydania przez Radę Ministrów odpowiedniego rozporządzenia.
Rozporządzenie jako jedynie akt wykonania ustawy (art. 92 ust. 1 Konstytucji) jest wiążące prawnie, gdy zostało wydane na podstawie i w granicach szczegółowej delegacji ustawowej.
Przepis ustawy mówi, że w rozporządzeniu można ustanowić: „zakaz organizowania widowisk i innych zgromadzeń ludności”. Zakaz ORGANIZOWANIA. Pomijając kwestię zakresu, w jakim rozporządzenie zwykłe mogłoby ustanowić tego rodzaju restrykcję (chodzi wyłącznie o „widowiska” o charakterze imprez masowych, typu koncerty, mecze itp.), jedno jest pewne: ustawa pozwala na wprowadzenie zakazu organizowania tego typu imprez, a nie zakazania samego udziału w jakichkolwiek spotkaniach, zebraniach itp.
Należy też dodać, że niedopuszczalne jest interpretowanie rozporządzenia, czyli aktu wykonawczego do ustawy w taki sposób, że wprowadza się do niego restrykcje nieopisane w ustawie, sprzeczne z delegacją i niedopuszczalne na mocy Konstytucji.
Opinia policji nie ma więc żadnego oparcia w obowiązującym prawie.
Po czwarte, absurdalność wypowiedzi rzecznika wynika również z tego, że zakaz organizowania zgromadzeń określony w poprzednich rozporządzeniach odnosił się wyłącznie do zgromadzeń nomen omen organizowanych, a więc zgłaszanych, rejestrowanych na podstawie specjalnego trybu z ustawy – Prawo o zgromadzeniach.
Z naturalnych przyczyn zakaz organizowania zgromadzeń nie odnosił się w ogóle do zgromadzeń spontanicznych, które odbywają się bez udziału formalnego organizatora.
Nie da się więc twierdzić, że w organizowaniu mieści się też udział, i wobec tego rzekomo zakazany był również sam udział w jakichkolwiek zgromadzeniach, bo przepis o organizowaniu w ogóle nie dotyczył zgromadzeń spontanicznych!
Nigdy w rozporządzeniu nie było przepisu zakazującego zgromadzeń spontanicznych, które się siłą rzeczy po prostu odbywają. Uczestnictwo w tego typu manifestacjach znajdowało się całkowicie poza zakresem rozporządzeń covidowych i nie ma to w ogóle związku z interpretacją słowa „organizowanie”.
Zatem interwencje policyjne skierowane wobec osób uczestniczących w zgromadzeniach spontanicznych nie miały żadnej podstawy prawnej w rozporządzeniach covidowych.
W tym zakresie policja działała oczywiście bezprawnie.
Po piąte, dezinterpretacja przepisu zaprezentowana przez przedstawiciela policji wskazuje na to, jak groźne mogą być działania służb postępujących w oparciu o tego typu wyobrażenia o obowiązującym prawie.
Aż strach pomyśleć, jakie jeszcze przepisy policja „interpretuje” w taki właśnie, rozszerzający sposób. Te o środkach przymusu bezpośredniego i zatrzymaniu też? Te o stosowaniu broni palnej też?
Niedługo się okaże, że w zakazie przemieszczania się mieści się też zakaz posiadania auta. Po co ci samochód czy rower, jak i tak nie możesz się przemieszczać: policja będzie więc konfiskować prywatną własność?
Najgorsze jest jednak to, że policja przyznaje sobie tu prawo do działania poza granicami prawa. Oficjalnie potwierdza, że treść przepisu nie ma znaczenia, bo trzeba go interpretować „rozszerzająco”. To prowadzi do dowolnego przyznawania sobie kompetencji do naruszania praw i wolności obywatelskich.
Tymczasem organy władzy publicznej mają działać na podstawie i w granicach prawa.
Poszukiwanie przez policję nieudolnych usprawiedliwień dla bezprawia, którego była sprawcą, nie świadczy dobrze o standardach tej formacji, której przecież powinno zależeć na tym, by cieszyła się społecznym zaufaniem, nie ulegała presji czy rozkazom polityków, a funkcjonariusze nie występowali przeciwko obywatelom broniącym swoich konstytucyjnych praw.
Warto kierować się prawem, a nie zapotrzebowaniem politycznej chwili!
Tym bardziej, gdy rozporządzenie Rady Ministrów oficjalnie potwierdza, że do jego wejścia w życie zakazane było jedynie organizowanie zgromadzeń, a nie sam udział w zgromadzeniu, który pojawił się w rozporządzeniu dopiero 27.03.2021.
Funkcjonariusze egzekwujący restrykcje, które nie istniały, podlegają odpowiedzialności za przekraczanie uprawnień.
(Inna sprawa, że aktualnie również zakaz organizowania zgromadzeń jest sprzeczny z Konstytucją, ale nie o tym traktowała dzisiejsza analiza Dogmatyczna).
__________
* Zaostrzono przepisy dotyczące zgromadzeń. „Rząd sam przyznał się do błędu” – artykuł z wypowiedzią rzecznika policji
Aktualna treść rozporządzenia (tekst zaktualizowany):