Ponad 8 000 zwolenników rapera Pablo Hasela wzięło udział w niedzielnym proteście na ulicach Barcelony. Manifestacja ponownie zakończyła się rozruchami oraz starciami protestujących z oddziałami policji szybkiego reagowania.
Rozruchy manifestującej młodzieży rozpoczęły się późnym wieczorem w kilku rejonach stolicy Katalonii. Choć początkowo wiece miały pokojowy charakter, a protestujący jedynie skandowali hasła dotyczące uwolnienia Hasela, ale po kilkunastu minutach część manifestantów zaczęła ustawiać barykady z koszy na śmieci i przewracać ustawione przez policję barierki.
Najbardziej agresywna część protestujących zaatakowała kamieniami i butelkami funkcjonariuszy w centrum miasta przy Via Laietana.
Według policji niedzielny protest w Barcelonie zgromadził największą liczbę uczestników od czasu wybuchu zamieszek wywołanych przez sympatyków katalońskiego rapera.
Od wtorku, kiedy policja siłą doprowadziła do więzienia Pablo Hasela w hiszpańskich miastach trwają manifestacje, a także zamieszki, którym towarzyszy niszczenie mienia publicznego oraz sklepów i banków.
Według policji główne grupy młodych wandali to anarchiści oraz działacze skrajnych organizacji separatystycznych domagających się natychmiastowego ogłoszenia niepodległości Katalonii. Eksperci ds. bezpieczeństwa twierdzą, że żądania uwolnienia rapera to tylko pretekst do wszczynania rozruchów.
Hasel został skazany w 2018 r. na 9 miesięcy więzienia za obrażanie podczas koncertów oraz w internecie króla Hiszpanii, wymiaru sprawiedliwości tego kraju, a także gloryfikowanie baskijskiej organizacji terrorystycznej ETA. W poniedziałek zabarykadował się na uniwersytecie w Leridzie, ale nazajutrz został siłą doprowadzony do zakładu karnego.
Marcin Zatyka (PAP)