W ostatnich dniach widoczny jest trend spadkowy zgonów spowodowanych przez COVID-19 – powiedział PAP prof. Robert Flisiak. Z kolei tendencja wzrostowa przypadków zachorowań jest – w jego ocenie – spowodowana głównie przez puszczenie do szkół podstawowych dzieci z klas I-III.
W środę resort zdrowia podał, że badania laboratoryjne potwierdziły 8694 nowe zakażenia koronawirusem, najwięcej wykryto ich na Mazowszu – 1400; 279 osób zmarło. Tydzień temu w środę badania potwierdziły zakażenie koronawirusem u kolejnych 6930 osób. Zmarło 360 chorych, a dwa tygodnie temu – odnotowano 6802 nowych zakażeń; zmarło 421 osób.
Z kolei we wtorek minister Adam Niedzielski opublikował na Twitterze wykres ilustrujący liczbę i dynamikę zakażeń koronawirusem. „Odwrócenie tendencji staje się faktem. Dzisiejszy wynik – 5178 nowych zakażeń – jest o ponad 1 tys. większy niż tydzień temu” – podkreślił. Niedzielski zwrócił uwagę, że trend dla tygodniowej stopy wzrostu zakażeń jest dodatni pierwszy raz od połowy listopada, nie licząc, jak to ujął, „anomalii postświątecznej”.
Odwrócenie tendencji staje się faktem. Dzisiejszy wynik – 5178 nowych zakażeń – jest o ponad 1 tys większy niż tydzień temu. Trend dla tygodniowej stopy wzrostu (średnia ruchoma 7-dniowa) po raz pierwszy od połowy listopada (pomijając anomalie postświąteczną) jest dodatni. pic.twitter.com/rTpZqGWtGB
— Adam Niedzielski (@a_niedzielski) February 16, 2021
„Jest to niestety prawda, ale należy zauważyć, że zarysował się trend spadkowy zgonów” – powiedział PAP prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych (PTEiLChZ), kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku prof. Robert Flisiak. Dodał, że ten spadek był widoczny również w poprzednich dniach. Podkreślił, że nie jest jasne, na ile będzie on trwały. „Zgony pojawiają się z opóźnieniem w stosunku do wzrostów zachorowań” – przypomniał.
Dopytywany o przyczynę spadku zgonów powiedział: „Chciałbym, żeby był to efekt szczepień, ale chyba na to jeszcze za wcześnie” – dodał. Z obserwacji prof. Flisiaka przeprowadzonych w jego szpitalu wynika, że jest trochę mniej pacjentów 80 plus. „Ale to może też być na razie moje chciejstwo” – zastrzegł.
W jego ocenie sam wzrost zachorowań w Polsce jest jednak związany czasowo z puszczeniem do szkół dzieci z klas I-III w szkołach podstawowych. „Do tego trendu z pewnością nie przyczyniły się jeszcze wydarzenia na Krupówkach” – zastrzegł. W miniony weekend do Zakopanego, w związku z poluzowaniem obostrzeń epidemicznych, przyjechało bardzo wielu turystów. Dodatkowo w weekend nałożyły się walentynki i konkurs skoków narciarskich na Wielkiej Krokwi. Od piątku policja w powiecie tatrzańskim interweniowała 200 razy.
Prof. Flisiak zapytany o wzrost liczby zachorowań wskazał głównie otwarcie klas I-III w szkołach podstawowych jednoczasowe w całej Polsce, a więc również w województwach o zwiększonej liczbie zachorowań. „Nie można wykluczyć tego, że do wzrostu przyczynia się też brytyjską odmianą koronawirusa. Szacujemy, że wśród chorych w Polsce może już być 10 proc. zakażonych tym wariantem” – dodał.
„Z tym wzrostem nie należy przesadzać. To na razie jest lekki trend, którego należało się spodziewać” – zaznaczył. Jeśli wzrost będzie utrzymywał się na podobny poziomie – to według eksperta oznacza, że jest duże uodpornienie naturalne społeczeństwa. „Ono sięga już ok. 14 mln. Oznacza to, że tyle osób miało już kontakt z wirusem, zwykle bezobjawowy i wytworzyło odporność. Nie należy zatem spodziewać się tak dużego wzrostu jak w październiku i w listopadzie” – podkreślił.
Prof. Flisiak przypomina, że za to „naturalne uodpornienie” zapłaciliśmy olbrzymią cenę w postaci bardzo dużej liczby zgonów – ponadnormatywnych. Resort zdrowia szacuje, że nadwyżka względem prognozowanej liczby zgonów wyniosła w 2020 r. ok. 62 tys. ofiar.
Jak wynika z informacji MZ do tej pory zaszczepiono ponad 1,5 mln kobiet i ponad 690 tys. mężczyzn. Prof. Flisiak zapytany o tą różnicę stwierdził, że jest ona oczywista i wynika z tego, że dużą liczbę szczepień wykonano wśród personelu medycznego. „Od dawna wiadomo, że zawody medyczne są sfeminizowane. Prawie 100 proc. pielęgniarek to kobiety, ok. 60-70 lekarzy to również kobiety. Tylko wśród ratowników dominują mężczyźni” – wskazał.(PAP)
Autor: Szymon Zdziebłowski