– W piątek około godziny 21, po przygotowaniu pomieszczeń klubu do planowanego na sobotę spotkania partyjnego, opuściłem lokal wraz z swoim pracownikiem. Idąc do mojego samochodu, zaparkowanego kilkadziesiąt metrów dalej na ulicy Poznańskiej, widziałem stojący radiowóz, drugi minął nas, gdy schodziliśmy do mojego auta – stanął kilkaset metrów dalej, wyłączył światła i czekał. Gdy wyjechałem swoim autem, policjanci radiowozem ruszyli za mną, włączając koguty. Zatrzymano nas na parkingu na placu Poznańskim, w pobliżu sądu. Podjechał jeszcze nieoznakowany samochód z kryminalnymi po cywilu, ale mającymi policyjne odznaki na piersiach – relacjonuje portalowi Tomasz Daroń.
– Zatrzymano mnie, bo funkcjonariusze mieli dostać donos, że jestem pod wpływem alkoholu. W tym momencie wiedziałem już, że to nie jest przypadkowa kontrola. Poproszono mnie o dokumenty, które sprawdzono. Poinformowano mnie, że zostanę przebadany alkomatem, ale nie tym „zwykłym”. Pół godziny trwało, zanim przyjechał na miejsce duży radiowóz ze specjalnym komputerowym alkomatem. Na miejscu wykonano mi badanie na zawartości alkoholu w organizmie. Wynik był: 00 – mówi właściciel „Start Babci”.
– Nie chciano mnie puścić. Funkcjonariusz poinformował mnie, że podjęto decyzję, że zawiozą mnie do nowego budynku Komendy Miejskiej Policji na ulicy Chodkiewicza, by wykonać mi specjalistyczne badanie na obecność środków psychoaktywnych. Tak też się stało, zostałem zabrany na komendę, a mój pracownik został w moim samochodzie w asyście kryminalnych – relacjonuje Tomasz Daroń.
Jak mówi rozmówca portalu Bydgoszcz Nasze Miasto, na komendzie pobrano mu wymaz do specjalistycznego badania.
– Komenda dostała wysokiej klasy sprzęt do badania na obecność środków psychoaktywnych, których śladowe ilości w organizmie jest w stanie wykryć nawet po miesiącach od zażycia. Wynik tego badania w moim przypadku również wyszedł negatywny. Odwieziono mnie na miejsce zatrzymania – mówi Tomasz Daroń, który cały czas odnosił wrażenie, że policjanci nadal nie są skłonni, by puścić go wolno.
– Powiedziałem wówczas, że chcę skontaktować się z moimi prawnikami, bo cała ta sytuacja wydaje się co najmniej dziwna. Fakt był taki, że do spotkania partyjnego w klubie dzieliły nas już godziny, a panowie policjanci szukali ewidentnie pretekstu, by mnie zatrzymać. Wówczas funkcjonariusz po rozmowie z kryminalnymi grzecznie się ze mną pożegnał. Całość trwała mniej więcej ponad 3 godziny i była nagrywana przeze mnie i mojego pracownika, którego odwiozłem do domu – opowiada szef klubu, dodając, że stara się teraz o odpis wyników wykonanych mu badań.
Według policji była to zwykła rutynowa kontrola, a że trwała trzy godziny…
– Policjanci zatrzymali kierowcę samochodu. Była to zwykła, rutynowa kontrola. Po wykonaniu badań alkomatem oraz narkotesterem wobec kierującego nie było zastrzeżeń i został zwolniony – mówi kom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy.
Źródło: Bydgoszcz Nasze Miasto