Restaurator stracił cierpliwość i ogłosił w mediach społecznościowych, że nie zamierza dłużej czekać.

– Skoro Jacek Kurski mógł zorganizować w TVP „Sylwester Marzeń” z udziałem tancerzy bez maseczek, to ja też jestem w stanie obsługiwać gości i to z zachowaniem standardów epidemicznych – przekonuje. I dodaje, że zakupy w Biedronce są związane z większym ryzykiem zakażenia koronawirusem niż jedzenie w restauracji.

Plan Latajki zakłada, że będą to spotkania partyjne.

Chcę zaproponować gościom, by wypełnili wniosek o przystąpieniu do partii Strajk Przedsiębiorców Pawła Tanajny, no a potem będą „obrady”.

– Nie chcę jałmużny, mam do spłacenia  kredyt, muszę zapewnić mojemu rocznemu dziecku ogrzewanie w domu i jedzenie. Boję się, że pewnego dnia nie będę miał za co tego jedzenia kupić – tłumaczy restaurator.

– Pracowników już zwolniłem, więcej oszczędzić się nie da: muszę płacić ZUS, raty kredytu i podatki gminie, nie wiem nawet, czy rozłożą mi je na raty – żali się Latajka.